Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Rak, który zabrał już zbyt wiele, sięga po teraz po jego życie... Ratujmy Andrzeja!

Andrzej Wieliczko
Cel zbiórki:

ratowanie życia - półroczne leczenie nierefundowanym lekiem

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja RAK OFF
Andrzej Wieliczko, 66 lat
Poznań, wielkopolskie
Nowotwór złośliwy jelita grubego
Rozpoczęcie: 28 Stycznia 2019
Zakończenie: 28 Sierpnia 2020

Opis zbiórki

Rak chce mnie zabić, ale ja się nie poddam – walczę! Mam na imię Andrzej i mam tyle powodów, by żyć… Pierwszy z nich to moja ukochana żona Wiesia, towarzyszka na życiowej drodze. Drugim i trzecim powodem są moje dzieci… Tomek i Kasia. Kolejne trzy powody to trójką moich wspaniałych wnucząt… Jest jeszcze jeden powód – kocham życie i czuję, że mam jeszcze tyle do zrobienia… Chcę być z moimi bliskimi, być mężem, tatą, dziadkiem, pomocą, ostoją, oparciem… Aby jednak tak było, muszę żyć!

Andrzej Wieliczko

Ciężko z myślą, że coś, co powinno być bezcenne – kolejne dni mojego życia – zależy od pieniędzy… Tak jest w moim przypadku. 17 tysięcy miesięcznie, tyle kosztuje lek, moja jedyna broń, która może zatrzymać nowotwór… Bez niego umrę. Zielony pasek pokazuje, ile mam jeszcze czasu… Jeśli rośnie, rośnie też nadzieja, że będę żyć. Gdy jest pusty oznacza to, że nadziei nie ma, nie ma też szans… Właśnie to zostaje – pustka, a w niej strach, co dalej. Sprzedałem już wszystko, co miałem, sprzedałem samochód, mimo że bez niego ciężko dojechać do szpitala… To jednak nieważne, najważniejszy jest każdy dzień, w którym można się budzić, oddychać, spędzać czas z bliskimi…

Moja rada? Nie odkładaj w życiu niczego na później, bo tego „później” może nigdy nie być... Mam środki, by kupić sobie życie do czerwca, ale co potem, co dalej…?

Andrzej Wieliczko

Przez całe życie nigdy nie chorowałem. Byłem okazem zdrowia, tak, jakby los szykował mnie na tę jedną, najważniejszą bitwę. Starałem się być jak najlepszym mężem, ojcem, pracownikiem… Zajmowałem się koordynacją projektów strategicznych z punktu widzenia kraju i naszej firmy. Oddawałem się pracy z pasją i zaangażowaniem. Myślałem, że popracuję jeszcze kilka dobrych lat, że będę potrzebny… Niestety, upomniała się o mnie śmierć.

Zacząłem znikać, w zastraszającym tempie chudłem… Straciłem apetyt, a co zjadłem – wymiotowałem. Wcześniej nie było żadnych objawów, żadnych symptomów, że coś może nie tak… Nagle wszystko się zmieniło – lekarz, szpital, diagnoza, która sprawia, że przed oczami robi się ciemno… Rak, słowo, które kojarzy się z cierpieniem, chorobą, śmiercią. Zaatakował jelito grube. W 99% przypadkach ten rodzaj nowotworu daje przerzuty do wątroby. Tak też stało się u mnie...

Zamiast domu i pracy – szpital, onkologia; zamiast cieszenia się życiem – walka, by to życie trwało… Zamiast beztroski – strach. Przeszedłem 2 operacje. Podczas pierwszej lekarze wycięli mi 24 centymetry jelita grubego. Podczas drugiej usunęli guzy z wątroby… W 2 tygodnie straciłem 15 kilogramów. Choroba poczyniła ogromne spustoszenie w moim ciele… Przy wzroście 180 centymetrów ważyłem 63 kg. Byłem cieniem siebie…

Andrzej Wieliczko

Kiedy usłyszałem diagnozę, wiedziałem, że muszę liczyć się z najgorszym, a mimo wszystko tak bardzo chciałbym tego uniknąć. Ponad rok trwa walka przy pomocy chemioterapii, walka, która jest bardzo nieskuteczna. Bałem się, naprawdę się bałem, że nic dobrego mnie już w życiu nie spotka... W mrocznej walce z chorobą pojawiło się jednak światło nadziei – lek, który działa! Guzy nie powiększają się… Lek zatrzymuje postęp choroby, odgania śmierć, daje życie… Szukać pieniędzy na leczenie albo się poddać - innego wyjścia nie ma.

Wszystkie pieniądze, jakie miałem, wydałem na leczenie. Nie wiem już, gdzie szukać pieniędzy na życie… Dlatego proszę o Twoją pomoc. Proszę, pomóż mi zdobyć pieniądze, które pozwolą mi uchronić się przed śmiercią...

***

Wszyscy współpracownicy Andrzeja angażują się w ratowanie jego życia. Oto kilka słów od kierownika Andrzeja, Roberta:

Andrzej zawsze wykonywał zadania z pełnym zaangażowaniem. Nie bał się nowych wyzwań. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych, a jeżeli były, to on o tym nie wiedział i każdą doprowadził do końca. Przy realizacji projektów niejednokrotnie robił cuda, by dotrzymać harmonogramu i właściwego wykonania. Nigdy nikomu nie odmawiał pomocy i z wzajemnością mógł też na nią liczyć. Zawsze był lubiany, uśmiechnięty, ze swoim specyficznym dowcipem, rozweselającym otoczenie. Był zawsze uczynny, dzielił się wiedzą i pomagał innym w pracy.

Wiadomość o chorobie była dla niego trudna, ale nie poddał się. Stopniowo podnosząc się, pokonywał kolejne jej objawy i etapy. Gdy kończył pracę, pożegnałem go takimi słowami: „Dziś przed Tobą kolejny, najważniejszy w życiu projekt. Tak jak w pracy, musisz nadal dokonywać rzeczy niemożliwych i czynić cuda, by go zrealizować".

Nie wiemy jak mu pomóc, bo suma jest ogromna, dlatego prosimy o pomoc w tym cudzie…

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki