Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Ma maleńkiego synka, umiera na raka❗️Ratuj Anię!

Anna Iwaniuk
Zbiórka zakończona

Ma maleńkiego synka, umiera na raka❗️Ratuj Anię!

Cel zbiórki:

Terapia nierefundowanym lekiem w walce z nowotworem piersi

Organizator zbiórki: Fundacja Siepomaga
Anna Iwaniuk, 36 lat
Wrocław, dolnośląskie
Nowotwór złośliwy piersi
Rozpoczęcie: 23 Czerwca 2021
Zakończenie: 31 Maja 2022

Rezultat zbiórki

Dzień dobry, kochani!

Piszę do was ze szpitala.

Przychodzę z takimi wieściami, że sobie usiądźcie!

Kilka miesięcy temu moja lekarka prowadząca zaczęła rozmowy z firmą produkującą lek, który przyjmuję. Rozmowy tyczyły się programu w ramach rozszerzonego dostępu do leku. Polega to na tym, że w ramach programu pacjenci (wybrani) dostają lek od firmy za darmo.

Rozmowy trochę trwały, ale w końcu firma zgodziła się dać lek 20 osobom w całej Polsce. Oczywiście wymagało to wysłania zgłoszeń z historią pacjenta, które były rozpatrywane przez firmę. Formalności trwały kilka miesięcy, nie było wiadomo czy to wszystko się uda. Ale w końcu wczoraj dostaliśmy zgodę!

Zostałam wpisana do programu!
Dlatego w końcu mogę zamknąć zbiórkę!

Moje leczenie trwa już ponad 9 miesięcy, udało się na nie zebrać łącznie ok. 2 milionów złotych. Leczenie działa i dzięki niemu, dzięki waszemu wsparciu finansowemu żyje i czuje się dobrze!!!

Nie sposób podziękować każdemu z osobna i boję się, że wymieniając niektórych, pominę innych.
Dzięki Wam żyje i dotarłam do tego momentu!

A teraz lecę na 23 wlew leku!

Kocham was, kocham życie!

Dziękuję!

Opis zbiórki

Potrzebuję leku, jak najszybciej się da - to moja jedyna nadzieja na życie! Mam małego synka i nowotwór, który chce mnie zabrać z tego świata. Nie poddaję się, nie mogę na to pozwolić! Bez Waszego wsparcia jestem jednak bezsilna… Proszę, pozwólcie mi żyć. 

Mam na imię Anka i od siedmiu lat próbuję prześcignąć raka. Choć nigdy nie pomyślałabym o sobie jak o sprinterce, udało mi się go już trzy razy przegonić. Niestety zaatakował po raz czwarty, na dodatek w chwili, gdy dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży… 

Moja historia jest jak film, który ma zbyt nieprawdopodobny scenariusz, żeby można było go uznać za choćby oparty na faktach. A jednak – to moje życie.

Anna Iwaniuk

W 2014 roku zachorowałam na raka. Była chemia, operacja oszczędzająca, naświetlania i leczenie uzupełniające – to duży skrót, pod którym kryje się ogromna walka o siebie. Miało być dobrze, wydawało się, że wyścig wygrany. Niestety pod koniec leczenia uzupełniającego, okazało się, że mam nawrót naciekający na mięsień piersiowy. Lekarze stwierdzili, że trzeba go zmniejszyć i wyciąć razem z mięśniem.

W lipcu 2016 zaczęłam brać chemioterapię, ale jak okazało się po jakimś czasie – nie działała. Guz urósł, a na piersi pojawiło się owrzodzenie wielkości mandarynki – żywy rak ociekający krwią i osoczem. Usłyszałam, że już nic się nie da zrobić. Na własną rękę, wbrew wszelkim prognozom zaczęłam szukać odważnego lekarza, który mógłby mi pomóc.

Udało się znaleźć chirurga, który mnie zoperował. Lekarzy przekonałam słowami: wiecie, dlaczego on tak wyszedł i tak okropnie wygląda? Bo się wyprowadza! Pierś została wtedy usunięta wraz z mięśniem, udało się uratować rękę mimo nacieku raka na splot nerwowy ręki. I tym sposobem w kwietniu 2017 przegoniłam raka po raz kolejny. Do czasu...

Wiedziałam, gdyby wtedy rak wrócił, nie było kompletnie nic, co można by mi jeszcze podać. Bałam się, ale po trzech latach leczenia musiałam zacząć życie od nowa. Nie miałam pracy, rozstałam się z ówczesnym partnerem… Potem przez dwa lata udało mi szczęśliwie żyć – znaleźć świetną pracę, dojść do siebie po w sumie blisko 40 chemioterapiach i po prostu stanąć na nogi.

Anna Iwaniuk

W 2019 roku badania wykazały, że mam przerzuty do węzłów chłonnych i do płuc. Udało się wywalczyć naświetlania celowane – pomogły! 30 grudnia 2019 roku dowiedziałam się o całkowitej remisji. To był mój najpiękniejszy Sylwester w życiu. Potem pojawiła się miłość i pełnia szczęścia. Trwała prawie rok… Do września, kiedy to wyniki tomografii pokazały kolejne guzy w węzłach zamostkowych. Rak znów mnie dogonił.

To nie był koniec niespodzianek. W oczekiwaniu na termin dość inwazyjnej biopsji okazało się, że jestem w ciąży. Mimo tego, że uważałam, mimo 40 chemioterapii, policystycznych jajników oraz brania leków na nadciśnienie, które przecież również obniżają płodność.

To był szok. Odkąd w wieku 28 lat zachorowałam na raka, nie brałam pod uwagę zajścia w ciążę i rodzenia dzieci...

Pierwsza myśl – aborcja. To byłoby rozsądne rozwiązanie, czekał mnie kolejny wyścig z rakiem. Ale kiedy u ginekologa usłyszałam serce bijące gdzieś pod moim sercem, nie mogłam tego zrobić. Postanowiłam urodzić dziecko mimo raka. I tak właśnie podjęłam najtrudniejszą decyzję w moim życiu.

Od drugiego trymestru brałam chemioterapię niezagrażającą ciąży. Niestety badania pokazały progresję choroby. Ze względu na leczenie, które już przeszłam, nie mam już możliwości leczenia...

Anna Iwaniuk

20 maja urodziłam zdrowego synka w 37 tygodniu ciąży, poprzez cesarskie cięcie. Na imię mu Lew - bo jest najbardziej walecznym dzieckiem, jakie znam. Nadszedł czas na kolejną walkę z rakiem, który zdążył już trzeci raz zmutować. A ja wyczerpałam możliwości systemowego leczenia...

We wrześniu 2020 roku w USA został zarejestrowany nowy, nowoczesny lek na trójujemnego raka piersi. Wykazuje niesamowitą skuteczność przy już leczonych rakach przerzutowych. Niestety nie jest jeszcze zarejestrowany w Unii Europejskiej, a terapia nim jest bardzo kosztowna. Trzymiesięczna kuracja kosztuje około 800 tys. złotych. Trzy miesiące to okres, żeby móc ocenić czy terapia w ogóle działa. Chciałabym zebrać pieniądze na pół roku terapii - jeśli lek nie będzie działać - oddamy go innemu potrzebującemu. A jeśli zadziała, terapię będzie trzeba jak najszybciej kontynuować. Tylko ten lek daje mi szansę wyzdrowieć!

Od początku maja jestem bez żadnego leczenia. 10 maja robiłam rezonans, który pokazał, że w mojej klatce piersiowej rosną trzy guzy - od 3 do 6,5 cm każdy. Są blisko serca i ważnych naczyń krwionośnych. Czas nieubłaganie płynie, a jeśli guzy będą się tak rozrastać, w końcu mnie zabiją. 

Bardzo chcę móc być z moim synem. Nauczyć go patrzenia na świat z optymizmem, kochania i szanowania ludzi i zwierząt, czerpania z życia ile się da... Proszę, pomóż mi.

Ania "Anuk" Iwaniuk

➡️ Licytacje dla Anuk Iwaniuk

➡️ Ania Iwaniuk na Facebooku


Media o Ani:

Dzień Dobry TVN

Anna Iwaniuk

Pomóż mi nagłośnić zbiórkę

Baner na stronę

Obserwuj ważne zbiórki