Udar omal nie zabił naszej mamy, dziś walczy o powrót do sprawności. Pomóż!

Pięć turnusów rehabilitacyjnych, leki środki higieniczne, sprzęt
Zakończenie: 27 Lutego 2023
Opis zbiórki
W czerwcu 2019 roku nasz świat się zatrzymał. Nasza mama – do tej pory zawsze pełna życia, aktywna, niezależna kobieta – nagle trafiła do szpitala. Złe samopoczucie, ból i zawroty głowy spowodowały, że nie była w stanie dotrzeć do pracy. Po konsultacji z lekarzem mama trafiła na oddział laryngologiczny z podejrzeniem nieprawidłowo pracującego błędnika. Tego wieczoru ostatni raz widzieliśmy mamę chodzącą, ostatni raz usłyszeliśmy jej głos i poczuliśmy uścisk jej dłoni…
Następnego dnia rano, z niedowładem czterokończynowym mama trafiła na oddział neurologiczny. Oczy lekarki, która ją wówczas zobaczyła, mówiły wszystko. Mama była już bez świadomości, bez ruchu, bez kontaktu. Pomału traciła resztki życia... Okazało się, że doszło do udaru, który wyrządził mamie ogromną krzywdę. Pozostało nam jedynie czekać i patrzeć, jak lekarze próbują walczyć o jej życie. Dla nas był to najgorszy widok, jaki można sobie wyobrazić. Najbliższa osoba leży nieprzytomna obok, a lekarka daje do zrozumienia, że to jest koniec, że nie ma szans na uratowanie...
Tylko dzięki naszym błaganiom mamę zakwalifikowano do zabiegu, po którym lekarze i tak nie dawali mamie szans. My jednak wierzyliśmy w to, że mama do nas wróci. Nie wyobrażaliśmy sobie życia bez niej…
Zabieg trwał bardzo długo. Lęk i żal były nie do opisania. Po 1,5 godziny z sali operacyjnej wyszedł lekarz i oznajmił, ze mama nie ma zachowanych funkcji życiowych, tylko aparatura medyczna utrzymuje ją przy życiu, ma niedowład we wszystkich kończynach i że jeżeli jednak jakimś cudem to przeżyje, to będzie „warzywem”.
Jednak wbrew temu, co mówili lekarze, mama wracała pomału do nas. Najpierw otworzyła oczy, potem próbowała się komunikować ruchem gałek ocznych. Ciało jednak nadal pozostało bez ruchu. Po około 2 miesiącach na OIOM-ie odpięta od respiratora trafiała na kolejne oddziały, aż udało się dostać na oddział rehabilitacji. Była już w pełnym kontakcie logicznym, potrafiła z pokazywanych liter składać słowa i w ten sposób się z nami komunikować.
Wierzyliśmy naiwnie, że po tych kilku tygodniach stanie na własne nogi. To jednak długa, żmudna i kosztowna praca. W grudniu 2019, po wielu koszmarnych miesiącach spędzonych w szpitalu, mama wróciła do domu. Niestety wciąż utrzymywał się niedowład i brak mowy. Na szczęście logicznie jest sprawna w 100%.
Po powrocie do domu zapewniliśmy mamie rehabilitację domową. Wyposażyliśmy dom w odpowiednie sprzęty i przyrządy do ćwiczeń. Niestety mama wciąż jest zależna od innych, nie ma mowy o powrocie do pracy. Rehabilitacja, leki, środki higieniczne pochłaniają ogromne sumy pieniędzy.
Po styczniowym turnusie w ośrodku w Bydgoszczy mama potrafi sama przez chwilę siedzieć, a prawą ręką może sama zjeść kanapkę lub napić się wody. Zaczyna też powoli mówić, choć wymaga to od niej ogromnego wysiłku. Te postępy są możliwe dzięki ciężkiej pracy, ale i ogromnym nakładom finansowym...
Jest nam bardzo ciężko prosić Was o pomoc, ale bardzo jej potrzebujemy. Wierzymy, że za jakiś czas mama wróci choć częściowo do sprawności i będzie w stanie sama wykonywać codzienne czynności. Dziękujemy każdemu, kto zechce nas wesprzeć choć najmniejszą kwotą, bo razem z Wami możemy więcej. Dziękujemy Wam za serce i za to, że dzięki Wam mamy nadzieje na lepsze jutro…
Rodzina Ani