Twoja pomoc to moja szansa na życie bez bólu!

Laserowe usunięcie ognisk endometriozy
Zakończenie: 1 Marca 2021
Opis zbiórki
Walka o życie i zdrowie była dla mnie niezwykle trudnym doświadczeniem. Przez wiele lat podstępnie rozwijała się choroba, zabierając zdrowie, siły i radość życia. Przedzierając się przez gąszcz lekarzy, szukałam pomocy – nikt nie potrafił mi pomóc. Ogromny ból, cierpienie. Z powodu niezwykle silnych bóli w jamie brzusznej, pod koniec 2016 roku trafiłam do szpitala. Diagnoza – nowotwór. Skierowano mnie do dalszej diagnostyki i ustalenia planu leczenia. W Szpitalu Bródnowskim w Warszawie wykonałam rezonans magnetyczny. W wyniku badania stwierdzono cechy ognisk głęboko naciekającej endometriozy na różnych narządach.
Operacja na NFZ wiązała się z wykonaniem stomii bez usunięcia wszystkich zmian z jamy brzusznej – wyłonienie jelita i życie z workiem.
Jedyną szansą ratowania życia była dla mnie operacja w Dortmundzie w Centrum Leczenia Endometriozy.
W 2019 roku przeszłam rozległą, skomplikowaną i długą 6 godzinną operację w Dortmundzie, wykonaną przez wysoko wyspecjalizowany wielodyscyplinarny zespół . Z początku operacja miała być podzielona na dwa etapy. Jednak podczas operacji, okazało się, że choroba jest zaawansowana, niszczy organy a stan jest zagrażający życiu. Lekarze zadecydowali o konieczności resekcji jelit z dwóch różnych końców, w wyniku czego operacja była obarczona wysokim ryzykiem. Światło jelit zamykało się przez rosnące guzy. Przewlekły stan zapalny spowodował ogromną ilość zrostów, które doprowadziły do sklejenia się ze sobą różnych narządów, w tym pęcherza moczowego, nerki, macicy, jajników, jelit, więzadeł przez co dolegliwości bólowe i cierpienie były ogromne. Obudziłam się na intensywnej terapii. Karmiono mnie poza jelitowo, przez główne wkłucie w szyji. Podłączona również byłam do specjalnej pompy przeciwbólowej, która przez 24 godziny podawała lek. Z mojego ciała wychodziły również dreny i cewniki. Z tyloma rurkami walczyłam każdego dnia o życie. Usunięto odbytnicę, esicę, wyrostek robaczkowy, kątnicę oraz oddzielono pozostałe zrośnięte ze sobą narządy. Wykonano zespolenie jelit.
Przeszłam długą rehabilitację.
Podjęłam się leczenia jedynym w danym momencie zarejestrowanym lekiem, który niestety jest „złodziejem” moich kości i spowodował osteopenię.
W wyniku długotrwałej walki o życie straciłam pracę, w której długo pracowałam. Nie spotkałam się ze zrozumieniem ze strony pracodawcy, że każdemu z nas może w życiu zdarzyć się ciężki moment.
W lutym tego roku podczas kontroli w Niemczech, zauważono wznowę guza. Guz zagraża jelitom.. Zaczął się kolejny wyścig i strach, przed resekcją. Operacja, długi pobyt w szpitalu oraz rehabilitacja, były ogromnym kosztem finansowym, które pochłonęły wszystkie oszczędności. Za operację musiałam zapłacić, ponieważ NFZ nie zwraca kosztów. W Polsce jest to choroba niedofinansowana i niewidzialna dla systemu…
Nigdy w życiu nie sądziłam, że sama stanę po stronie, by prosić o pomoc. To zawsze ja, od najmłodszych lat udzielałam się jako wolontariusz. Niosłam pomoc potrzebującym w zbiórkach żywności a w czasach epidemii koronawirusa szyłam maseczki dla szpitali, włączając się do akcji Centrum Wolontariatu Lublin.
Dzisiaj proszę o otwarcie Waszych dobrych serc.