Ten koszmar mógł spotkać każdego! Ratuj Antosia!

Leczenie, rehabilitacja, dojazdy do specjalistów, odzież ortopedyczna
Zakończenie: 28 Lutego 2023
Opis zbiórki
Antoś był przy mnie, bawił się. Spokojnie szykowałam obiad zerkając na niego kontrolnie. Był miesiąc do jego roczku, a on już samodzielnie chodził co sprawiało zarówno jemu jak i nam mnóstwo radości. Widziałam, że wstał i szedł w moją stronę, gdy nagle upadł i cały zesztywniał…
Natychmiast rzuciłam się w jego stronę. Jego maleńka buzia zaczęła robić się czerwona, a ja w panice zaczęłam go ratować. Każde uderzenie w plecki dawało mu możliwość zaczerpnięcia powietrza. Sąsiadka wezwała pogotowie, które szybko nadjechało.
Doszło do zatrzymania akcji serca. Ratownicy robili wszystko, by go ocalić. To był straszny widok – gdy musieli go intubować, podawać adrenalinę. Minuty płynęły, nie wierzyłam w to co się dzieje.
Ułamki sekund, które przerodziły się w prawdziwy dramat. Prawdziwy koszmar, który może spotkać każdego rodzica, w każdym momencie. Przyczyną tego wypadku najprawdopodobniej było zadławienie śliną. Lekarze wprowadzili Antosia w śpiączkę fizjologiczną. Z niecierpliwością, codziennie czuwałam przy jego łóżeczku. Czekałam na dzień, gdy w końcu otworzy oczka. Minęły dwa tygodnie, gdy się wybudził... Łzom nie było końca, gdy zobaczyłam, że nie rusza rączkami i nóżkami. Gdy brałam go na ręce nie był w stanie utrzymać główki. Nie wodził za nami wzrokiem. Byłam przerażona, załamana, cały świat nam się zawalił. Po niespełna dwóch miesiącach wróciliśmy do domu, lecz nasza codzienność wygląda zupełnie inaczej.
Antoś nie chodzi, nie siedzi… Dzięki rehabilitacji w szpitalu zaczął kontrolować główkę i samodzielnie ją trzymać. Nie jest w stanie samodzielnie się obrócić czy podnieść. Nie raczkuje. Jest bardzo słabiutki, zdany na nas. Serce mi dosłownie pęka, a widok gdy się przebudził i nie mógł się poruszyć jest najgorszym wspomnieniem. Wystarczyła chwila, by ze zdrowego i prawidłowo rozwijającego się malca stał się dzieckiem leżącym. Lekarze mówią, że tylko rehabilitacja jest w stanie z powrotem postawić go na nóżki. Ćwiczymy sami w domu, ale bez profesjonalnego wsparcia nie damy rady.
Wydarzenia tamtego dnia wciąż są bardzo żywe. Minie pewnie dużo czasu, nim nieustannie towarzyszący lęk o Antka minie. Zrobiłabym wszystko, by do tej sytuacji nigdy nie dopuścić. Ale zrobiłam też wszystko, by ratować mojego synka. Koszmar każdego rodzica stał się rzeczywistością – teraz walczymy o możliwą, lepszą przyszłość dla synka.
Edyta i Patryk – rodzice Antosia