Nie możemy pozwolić, by nowotwór wygrał. Trwa walka o Antosia!

2 podania Meplhalanu - leku przeciwnowotworowego / leczenie w USA
Zakończenie: 29 Listopada 2018
Rezultat zbiórki
Luty 2019:
Zwycięstwo!
Po 4 miesiącach spędzonych w USA w końcu możemy ogłosić, że się udało! Cale leczenie poszło książkowo, Antek widzi, a my w końcu możemy powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi! :)
Gdyby nie prawie 37 tysięcy SiePomagaczy, nie byłoby nawet na to szans! Dziękujemy każdemu, kto dołożył swoją cegiełkę do ratowania wzroku i życia naszego Antosia. Jesteśmy już w domu, gdzie nasz synek czuje się najlepiej - jest wśród swoich zabawek i ukochanej rodziny.
To koniec aktywnego leczenia! To, na co zbieraliśmy na Siepomaga.pl udało się lekarzom wykonać wzorowo! Guz w oczku nie jest już zagrożeniem ani dla zdrowia, ani dla życia! Przed nami co prawda drugi, długi etap leczenia, czyli nieustanne kontrole, jednak już bez chemii.
Antek pozostaje w wysokiej grupie ryzyka wznowy przez najbliższe 12 miesięcy. Oznacza to dla nas konieczność comiesięcznych wizyt w Stanach, aby sytuacja w oczku była pod jak największą kontrolą. Po tym czasie, jeśli guz nie wznowi się, nie pojawią się też nowe ogniska nowotworowe, ryzyko znacznie spadnie, a my będziemy mogli mieć stopniowo wydłużany czas pomiędzy wizytami, które obowiązkowe będą aż do 7 roku życia Antka.
Nasz malutki Synek otrzymał od Was wielką szansę, a my mamy naprawdę wielkie szczęście mając Was wszystkich u swojego boku.
Dla nas to jeszcze nie koniec walki o przyszłość naszego małego dzielnego Lwa. Jednak to, w jakim miejscu leczenia jesteśmy teraz, dzięki temu, że udało się podać lek, to jak guz zareagował na chemię, a jednocześnie mimo niszczącej wzrok toksycznej chemii nasz mały dzielny Lew wciąż widzi... To wszystko sprawia, że jesteśmy po prostu SZCZĘŚLIWI :)
Leczenie działa! I to jest najważniejsze :)
Antek głośno ogłasza zwycięstwo!
Pozdrawiamy Was z całego serca i jeszcze raz dziękujemy. Udało się!
*
*
*
*
Listopad 2018:
Pełni obaw czekaliśmy na pierwszy cud. Wierzyliśmy, lecz baliśmy się bardzo, czy tak ogromną kwotę na leczenie uda się zebrać na czas, by w ten sposób 'kupić' możliwość walki o w miarę normalne życie naszego Antka - uratować jedyne widzące oczko.
Pokazaliście nam, że można! Jesteśmy tu, w Stanach, w najlepszej na świecie Klinice od leczenia siatkówczaka i...
...kolejny cud! Chemia podana, oczko naszego małego dzielnego Lwa zareagowało dobrze. Wciąż widzi!
Ale dobra reakcja oczka, a guza na podana chemie to dwie różne sprawy. Na sprawdzenie tego musieliśmy czekać aż 4 długie tygodnie. Wciąż pozostając w Stanach, by w trakcie aktywnego leczenia być pod stałą kontrolą lekarzy. Sami, z tysiącem myśli w głowie. Trzeba było czekać...
Baliśmy i będziemy się bać jeszcze wiele razy w czasie walki o naszego małego, dzielnego Lwa, ale dziś - przez te kilka chwil - możemy cieszyć sie z kolejnego cudu! Tak - właśnie CUDU, bo w żaden inny sposób nie potrafimy tego lepiej określić. GUZ SIĘ ZMNIEJSZYŁ!
Dzięki zbiórce na Siepomaga opłacone są koszty leczenia Antka w klinice! Z innymi kosztami radzimy sobie dzięki dobrym ludziom, których mamy szczęście spotykać na swojej drodze.
Antek przeszedł w swoim króciutkim życiu już tak wiele, aż w końcu mamy nie tylko nadzieję, ale i potwierdzenie, że jest możliwość skutecznego leczenia!
Nasi Przyjaciele, Znajomi i Nieznajomi - jesteście z nami i pomagacie nam na różne sposoby. <3 Dziękujemy!
Opis zbiórki
Nie przegapić życia… Robimy wszystko, by Antoś widział, by żył i pokonał raka. Jesteśmy w USA, gdzie nasz synek toczy walkę z nowotworem. Poświęciliśmy wszystko, żeby nie przegrać jego życia; wszystko, aby w przyszłości mógł się nim cieszyć i widzieć... tylko jednym okiem. Jednym, bo drugie zabrał mu rak. Pozostaje nadzieja, że uda się ocalić drugie, dlatego jeszcze raz błagamy Cię o pomoc!
Nasz synek ma dopiero 15 miesięcy. W tym czasie przeszedł już 10 operacji, 21 zabiegów usypiania, niezliczoną ilość nakłuć, pobrać krwi i badań. To wszystko od czasu, gdy dowiedzieliśmy się, że Antosia zaatakował złośliwy nowotwór oka - siatkówczak. Miał tylko kilka tygodni, gdy spokojny, ciepły dom i własne łóżeczko trzeba było zamienić na szpitalną salę. Był koszmar chemioterapii, która wyniszczała maleńki organizm i rozpacz gdy okazało się, że jednego oczka nie da się już uratować. Horror? Tymczasem najgorsze było jeszcze przed nami…
Podczas badania lekarz zobaczył guza w drugim oczku. Rak wrócił, kolejny raz - mimo osłabienia i jeszcze niezagojonych ran - musieliśmy stanąć do walki z najgorszym wrogiem. Wiedzieliśmy, że nadzieja czeka na nas w stanach, w klinice doktora Abramsona oraz profesora Gobina - światowej sławy specjalistów od siatkówczaków. Wtedy po raz pierwszy poprosiliśmy Was o sprawienie cudu dla naszego synka i… udało się!
26 września po raz pierwszy przekroczyliśmy próg Kliniki Memorial Sloan Kettering Cancer Center, gdzie dr Abramson objął Antka swoją opieką. To, że się tam znaleźliśmy, jest Waszą zasługą. Nie byłoby tu nas tu, gdyby nie Wy! Daliście naszemu Antkowi szansę, którą musimy wykorzystać. Ten plan realizujemy krok po kroku, a z każdym krokiem jesteśmy bliżej celu. Problemem jednak jak zwykle są pieniądze..
Za nami już pierwsze podanie chemii (Melphalanu) przez tętnicę udową wprost do oczka, za którą mogliśmy zapłacić dzięki Wam. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, jak będzie wyglądało dalsze leczenie - w przypadku Antka było szczególnie skomplikowane ze względu na budowę anatomiczną oka. To przekreśliło szanse na dalsze leczenie w Polsce, jednak w USA się udało - prof. Gobin znalazł dojście kanalikami bezpośrednio do guza, gdzie podał lek! Możemy walczyć dalej! Kilka dni temu zapadła decyzja, że konieczne będą kolejne dwa podania chemii - to da Antosiowi największą szansę, że nowotwór zostanie pokonany i nigdy już nie wróci, a synek będzie widział!
O tą wiadomość modliliśmy się przez wiele miesięcy. Każdy rodzic dziecka chorującego na nowotwór pragnie tylko jednego - usłyszeć, że jest nadzieja . My ją dostaliśmy! Teraz trzeba zrobić wszystko, by wykorzystać tę szansę. Antek może widzieć, może prawie normalnie funkcjonować!
Jednak w amerykańskiej klinice wszystko ma swoją cenę: pobranie krwi, uśpienie do badania czy zwykłe osłuchanie przed. Jedna dawka leku, która niszczy nowotwór i daje szansę na widzenie naszego syna wyceniona jest na ponad 28 tysięcy dolarów. Antek potrzebuje ich aż dwóch... Cena za zdrowie naszego dziecka jest niezwykle wysoka, jednak nie mamy innego wyjścia - musimy spróbować ją zebrać. Wszystkie nasze oszczędności życia, które skrupulatnie odkładaliśmy, myśląc o przyszłości naszego syna, topnieją w oczach. Wszystko wydajemy na utrzymanie się w Nowym Jorku - przez cały czas leczenia musimy być na miejscu, pod czujnym okiem lekarzy. Po prostu nie mamy takiej ogromnej sumy, by zapłacić za dalsze leczenie, dlatego bardzo prosimy o pomoc…
Znosimy kilkumiesięczną rozłąkę z rodziną i przyjaciółmi, tę brutalną przerwę od normalnego życia. Przerwę, bo mocno wierzymy, że to się kiedyś skończy… Wiemy, że nie tak powinny wyglądać pierwsze miesiące życia naszego Antosia, ale zrobimy wszystko, by było kolejne, by synek żył i był zdrowy! Jest ciężko, jednak zaszliśmy już tak daleko! Jeszcze wiele przed nami, ale podołamy - wszystko dla Antka.
Błagam, nie pozwól, aby brak pieniędzy na lek spowodował najgorsze... Nasz mały dzielny Lew tyle już wycierpiał, czas wrócić do domu, bez raka, ze zdrowym, widzącym oczkiem. Prosimy, pomóż nam…
Artur, tata Antosia