

Guz rośnie, nie mamy wiele czasu❗️Na ratunek Antosi!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Aktualizacje
Jest 100% środków na leczenie Antosi! Dziękujemy!
Możemy zamknąć zbiórkę Antosi na 100%! Zgłosiła się fundacja, która dołoży brakująca kwotę do operacji, a to oznacza, że leczenie jest już zabezpieczone!
Dziękujemy każdemu, kto dołożył swoją cegiełkę. To także dzięki Wam Antosia może walczyć dalej, a my mocno wierzymy w to, że wygra!
Mama Antosi pisze:
"Obecnie moja córeczka jest pod obserwacją CZD. Na chwilę obecną znajduje się w remisji! Życzymy dużo zdrowia dla wszystkich podopiecznych Fundacji Siepomaga. Dziękujemy za wszystko!"
Razem wielką mamy MOC!Mamy krytycznie mało czasu!
Przyszedł kosztorys z kliniki w Tubingen! Operacja wycięcia guza kosztuje ponad 200 tysięcy złotych!
Klinika powinna mieć przelew w ciągu 10 dni od wystawienia kosztorysu...
Czasu jest krytycznie mało. Czy zdążymy? Trwa walka o cud dla Antosi! Każdy dzień jest ważny. Pomóż!

Mama Antosi:
"Obecnie córeczka czuje się dobrze – gdyby nie świadomość resztek guza w jej ciele i zagrożenia, które wciąż nad nami wisi, można by powiedzieć, że jest zdrowym dzieckiem. A my wciąż walczymy z czasem...
Gdyby pieniądze wpłynęły teraz, już za kilka dni moglibyśmy zawieźć Tosię do Niemiec i zapewnić jej trwałe zdrowie!
Takie mamy zapewnienia jej onkologów oraz niemieckich neurochirurgów. Jej nowotwór ma postać zlokalizowaną bez negatywnych zmian genetycznych, więc wycięcie 100% pozostałości masy guza byłoby końcem tego koszmaru, w który zostaliśmy tak brutalnie wciągnięci...
Bardzo prosimy, pomóżcie nam zakończyć ten tragiczny rozdział. Pomóżcie Tosi!"
Opis zbiórki
Nasza 2-letnia córeczka Tosia od urodzenia była okazem zdrowia. Miało być jak w bajce. I było, ale wszystko skończyło się nagle… Pewnego dnia Tosia po prostu nie przewróciła się na bok. Raczkujące już, aktywne dziecko zaczęło nagle bezradnie ciągnąć nóżki po dywanie… A potem przyszła diagnoza, która zmieniła wszystko. Tosia ma nowotwór…
Wszystko zaczęło się, gdy Tosia miała zaledwie 10 miesięcy. To były Święta Bożego Narodzenia, 2020 rok. Córeczka przestała nagle jeść, z dnia na dzień coraz słabiej się poruszała. W Sylwestra z rana, po przebudzeniu nie przewróciła się na bok, jak zawsze to robiła.
Ogarnięci strachem, jak najszybciej zawieźliśmy córeczkę do szpitala. Mieliśmy szczęście w nieszczęściu – trafiliśmy na neurologa, który już kiedyś spotkał się z podobnym przypadkiem. Od razu zlecił badanie rezonansem.

Nigdy nie zapomnę biegnącej do mnie zadyszanej pani doktor, która ze łzami w oczach wydusiła: “Jest guz, bardzo duży. Jedźcie natychmiast do Warszawy!”
Nogi się pode mną ugięły. Czułam się jak bohaterka filmu, chciałam, żeby skończył się jak najszybciej! Nie wierzyłam, że to prawda, że to dotyczy nas! Patrzyliśmy na Tosię, która jeszcze tydzień temu była zupełnie zdrową dziewczynką. W jednej chwili utkana wizja perfekcyjnego, spokojnego macierzyństwa legła w gruzach, a nasze życie zostało nam brutalnie odebrane… W zamian otrzymaliśmy okrutną rzeczywistość.
Od tej pory to oddział onkologii Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie stał się naszym drugim domem. Spędziliśmy tam długie miesiące. Okazało się, że guz zgniatał Tosi aż 3/4 rdzenia! To dlatego przestała ruszać nogami...

Od stycznia do lipca 2021 roku nasza córka przyjęła 8 cykli chemioterapii, kilkanaście razy miała przetaczaną krew, była niezliczoną ilość razy poddawana narkozie do kolejnych niekończących się badań. Do końca 2021 roku przyjmowała również chemię doustną. Wk międzyczasie całkowicie przestała jeść, była karmiona jest przez sondę.
W Sylwestra 2021, rok po rozpoczęciu koszmaru, świętowaliśmy zakończenie leczenia. Tosia otrzymała ostatnią dawkę chemii doustnej, badania kontrolne niczego niepokojącego nie wykazywały. Od tej pory mieliśmy powoli wracać do normalności…
Tosia chodziła, nawet biegała! Odrosły jej włoski, powoli zaczęła sama jeść… Nasza radość nie trwała długo. Zaledwie kilkanaście dni później kontrolny rezonans wykazał powiększenie się resztek masy guza, pozostawionych między kręgami i przy kręgosłupie! A przecież miały być martwe!

Strach wrócił. Została podjęta decyzja o operacji. Wykonano kolejne badania. I wtedy dowiedzieliśmy się, że polscy lekarze nie są w stanie zagwarantować bezpiecznego usunięcia 100% masy resztkowej guza, co jest kluczowe w uzyskaniu trwałej remisji!
Przed naszą córeczką z pewnością stoi jeszcze wiele wyzwań związanych z leczeniem zapobiegającym wznowie, jednak teraz najważniejsze jest, by przeszła jak najszybciej operację wycięcia resztek guza! A to możliwe jest tylko w zagranicznej klinice. Wysłaliśmy dokumenty do Tubingen. Czekamy na kosztorys.
Niestety, już teraz wiemy, że koszt operacji znacznie przewyższa nasze możliwości. Dzieci w podobnej kondycji operowane za granicą musiały uzbierać kwoty sięgające nawet pół miliona złotych!
Błagamy was o pomoc, nie mijajcie Tosi obojętnie… Dajcie jej szansę na normalne dzieciństwo! Prosimy o wpłaty i udostępnianie zbiórki naszej córeczki. Za wszystko dziękujemy.
Rodzice
- mama z grupy mamy lamy50 zł
- Wpłata anonimowa10 zł
- Agata (mama lama offtopowo)50 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa50 zł