Rodzona matka powinna kochać. Moja mnie skrzywdziła...

Specjalistyczny wózek Kimba Neo
Zakończenie: 8 Sierpnia 2018
Rezultat zbiórki
Kochani,
w imieniu Arusia chcielibyśmy podziękować za pomoc w akcji! Dzięki Wam mogliśmy pozwolić sobie na specjalistyczny wózek potrzebny Arkowi! Dziękujemy za okazane serce i wsparcie dla nas <3
–rodzice Arusia, Dorota i Leszek Grzesiak
Opis zbiórki
Jestem mamą Arka – nie tą biologiczną, ale tą, która prawdziwie kocha. Jego biologiczna matka odeszła niedługo po porodzie, wcześniej wyrządzając mu nieodwracalną krzywdę. Alkohol i narkotyki dla niej były codziennością, dla Arka – największą trucizną…
W pierwszej dobie swojego życia Aruś przeszedł zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, doznał wylewu szklistki oraz odklejenia siatkówki w lewym oku. Jedyne, co widzi to ciemność. Przeszliśmy wspólnie przez piekło walki o jego życie. Kilkakrotnie trzymałam go w ramionach, zdając sobie sprawę z tego, że Aruś może odejść, że mogę go na zawsze stracić.
Poznałam go, kiedy skończył 4 miesiące. Wcześniej został zabrany od swoich biologicznych rodziców przez opiekę społeczną. Leżał przez całą dobę w pokoju sam. Bez jedzenia, z pieluchą zmienioną 24 godziny wcześniej. W pokoju obok trwała libacja...
Leżał w szpitalnym łóżeczku taki bezbronny i chory. Najgorsze było jednak to, że był sam. Obok nie było kochającej mamy – taj, która ucałowałaby i przytuliła. Stwierdzono u niego zespół wiotkiego dziecka, FAS (alkoholowy zespół płodowy), opóźnienie rozwoju psycho-ruchowego…
Pokochałam go od razu. Sama nie mogę mieć dzieci, dlatego postanowiłam, że zrobię wszystko, by pomóc Arusiowi. Wiele osób dziwiło się, dlaczego to robię. Lekarze powtarzali, że przecież będzie “roślinką”. Nie będzie się poruszał, nie będzie widział, słyszał, ani mówił. Im więcej słyszałam takich rzeczy, tym bardziej chciałam mu pomóc. I tak - po 1,5 roku walki w sądzie - Aruś został moim synem, a ja najszczęśliwszą mamą pod słońcem. Czasem bywa ciężko – to prawda – ale cały nasz trud wynagradza najpiękniejsza rzecz na świecie – uśmiech Arusia.
Arek miał całe życie leżeć. Dzisiaj ma 4 latka i siedzi sam. Potrafi powiedzieć “mama” i “tata”, a przecież miał milczeć całe życie... Dzięki naszej i jego pracy osiągnęliśmy to, co miało być niemożliwe. Rehabilitacja jest naszym lekiem i naszą jedyną drogą do lepszej sprawności synka, dlatego cały czas ją kontynuujemy.
Miesięcznie wydajemy kilka tysięcy złotych na rehabilitację. Niedawno okazało się, że Arek potrzebuję specjalistycznego wózka dopasowanego do jego potrzeb. Niestety przy codziennych wydatkach nie stać nas na niego, dlatego właśnie tu jestem i opowiadam Ci naszą historię.
Nigdy nie pomyślałam ani przez moment, że źle zrobiliśmy, zabierając Arka do siebie. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy teraz żyć bez niego. Nigdy nie zasłużył na krzywdę, której kiedyś doświadczył, dlatego jako jego mama, zamierzam zrobić wszystko, by tę krzywdę naprawić… Pomożesz mi?
–Dorota