Cierpienie, na które tak trudno patrzeć... Ratujemy Arsena!

Turnus rehabilitacyjny i zakwaterowanie
Opis zbiórki
Nasze życie wywróciło się w pewnym momencie do góry nogami... Nigdy nie zapomnę tamtego poranka. Ten zastrzyk z antybiotykiem, który zabił moje dziecko w 20 sekund. W tym momencie moje serce zatrzymało się wraz z sercem mojego dziecka.
Niestety nie da się cofnąć czasu... Dzięki Bogu mój synek, Arsenij, żyje. Wierzę, że nam się uda! Nigdy się nie poddam i będę walczyć o niego do końca.
Moje biedne dziecko tyle już wycierpiało w swoim jeszcze tak krótkim życiu... Jaka szkoda, że to wszystko przydarzyło się właśnie mojemu słońcu... Ile szczęścia i możliwości odebrał ten błąd...
Pod koniec sierpnia dziecko zachorowało na zapalenie oskrzeli i 27 sierpnia zostaliśmy przyjęci do szpitala w Kołomyi (Ukraina, obwód iwanofrankiwski). Po zakończeniu leczenia Arsenijowi ustawiano kroplówki i wykonywano inhalacji.
Jednak 1 września o 9:30 rano przyszła pielęgniarka, żeby podać zastrzyk antybiotyku. Moje dziecko było w moich ramionach… Pielęgniarka zbyt szybko wykonała zastrzyk z 20 ml leku, a już po 20 sekundach serce mojego syna nagle się zatrzymało.
Nie da się opisać słowami tego stanu, którego doświadczyłam... Moje serce zatrzymało się wraz z sercem mojego dziecka... Po pół godziny lekarzom udało się ponownie uruchomić serce... Te pół godziny to tak mało czasu, aby poczuć się szczęśliwą i tak niezmiernie dużo, aby poczuć żal.
Nieco później zaczęła się śpiączka i mój syn został przeniesiony do regionalnego szpitala w Iwano-Frankiwsku. W 9 dniu śpiączki w wyniku zatrzymania krążenia wszystkich narządów doszło do niedrożności jelit i Arsenij musiał przejść operacje wyłonienia stomii.
Dziecko wyprowadziło się ze śpiączki na początku października. Czuło się ospałe, bo w taki sposób organizm zareagował na ogromny stres, a także operację jelit. Ale dzięki Bogu moje dziecko było ze mną i żyło. W tym czasie nie zostawiłam go ani na minutę, tak się martwiłam, by nikt nigdy więcej nie mógł go skrzywdzić.
Po śpiączce rozpoczęły się codzienne badania i formułowanie diagnoz. Wszystko to wymagało ogromnych wysiłków fizycznych i środków materialnych. Ale byłam gotowa przejść przez to i wyciągnąć moje dziecko z tego całego koszmaru.
Mój króliczek dostał wiele diagnoz: encefalopatia, zapalenie płuc, anemia, choroba poresuscytacyjna, zaczęły się też napady drgawkowe... Niestety silne drgawki spowodowały zwichnięcie stawu biodrowego.
Moje biedne dziecko... Ile ono znosi, ile prób życiowych przechodzi każdego dnia... GDYBYM MOGŁA, TO ZABRAŁABYM OD NIEGO CAŁY TEN BÓL I ROZPACZ.
Teraz zostaliśmy wypisani do domu na kilka tygodni, aby nabrać sił, ponieważ Arsenij czeka na operację zainstalowania rurki gastrostomijnej w celu usunięcia sondy, a także operację wyłonienia stomii z powodu grubości ścian odbytnicy. Zamówiliśmy również aparat Gnevkovsky'ego do korekcji zwichnięcia nóg, jednak jeśli nie pomoże to w ciągu 3 miesięcy, będziemy musieli poddać się operacji stawu biodrowego.
Ze względu na to, że lekarze na Ukrainie porzucili mojego syna, nasza fundacja szuka kliniki za granicą z dużym doświadczeniem i praktyką leczenia i rehabilitacji dzieci z takimi problemami (obecnie czekamy na odpowiedź z kliniki w Turcji i we Włoszech).
Mamy nadzieję i wierzymy, że wszystko się ułoży. Zrobię co w mojej mocy, bez względu na koszty.
Wciąż mamy wiele trudności, ale co najważniejsze - świat jest pełen dobrych ludzi. Błagam o pomoc w rozpowszechnianiu informacji o moim synku, aby jak najwięcej osób dowiedziało się o nim i pomogło nam go przywrócić oraz dać mu ŻYCIE BEZ BÓLU.
Niestety nasze środki się kończą i muszę Was prosić o pomoc. PROSZĘ O POMOC! KAŻDA POMOC JEST WARTOŚCIOWA.