Najbliższe dni przesądzą o życiu Artura!

Operacja nowotworu mózgu w Szwajcarii (ostatnia szansa)
Zakończenie: 16 Grudnia 2016
Rezultat zbiórki
17.02.2017
Artur odszedł dzisiaj o godzinie 10:00.
Słowa wystarczają, by opisać walkę, ale kiedy umiera człowiek, zaczyna ich brakować. Kiedy ratowaliśmy jego życie, Artur miał tylko 10% szans. Pokazał, co można zrobić, gdy się ma 10% szans. Przeżył operację, odzyskał przytomność, wyszeptał do słuchawki "dziękuję". Udowodnił nam, jak silny potrafi być człowiek, nawet w obliczu tak wielkiego wroga. Podczas jego walki z tą straszną chorobą, chylili czoła najwybitniejsi lekarze. Kiedy nie było szans, on wracał, gdy miał umrzeć, odzyskiwał świadomość, bo nie mógł się pogodzić z tym, że ciąży nad nim najsurowszy wyrok. Był z nami w te Święta, trzymał rękę swojej żony Eli w walentynki. Dzisiaj, kiedy go już z nami nie ma, uświadamiamy sobie, jak kruche jest życie, nawet tak silnego mężczyzny, jak Artur. Będzie nam Ciebie brakowało. Dziękujemy za każdy dzień, w którym uświadamiałeś nam, że warto walczyć do samego końca. Dla tych, dla któryś byłeś całym światem, dzisiaj zgasło światło. Wierzymy, że pamięć po Tobie, na nowo je rozpali.
Rodzinie i wszystkim bohaterom historii Artura składamy najszczersze wyrazy współczucia.
––––––––––––––––––––––––––––––
Artur miał 10% szans na przeżycie operacji. Sukces doktora jest niepodważalny na skalę światową. Dobę po operacji Artur oddycha bez pomocy maszyn! Lekarze są szczęśliwi tak samo jak my, bo jeszcze kilka godzin temu nie można było przewidzieć niczego. Była rozpacz a przyszło ukojenie!
"Dziś dużo rozmawiamy, jestem wzruszona, dumna i zadowolona ale nadal oboje wiemy, że to nie koniec tej walki. Wiele przed nami, jednak po tym co wydarzyło się tutaj, w Zurychu, wiemy już napewno jedno - miłość może dodać skrzydeł, wiara może zbudować, a nadzieja podtrzymywać." - pisze Ela, żona Artura.
Wszystko dzięki Wam pomagacze! Dziękujemy!
–––––––––––––––––––––––
"Oboje wymęczeni, ale szczesliwie, bez zadnych komplikacji dotarlismy. Dzieki Bogu. Arczi aktywny w miare, odpowiadal nawet po angielsku lekarzom, usmiecha się, bo mowi, że teraz albo nigdy i sam chcial szkaplerz do reki, żeby miec caly czas. Wydaje mi sie ze tak samo jak ja, wciaz modli sie w myślach. Kochani, dojechaliśmy. Teraz reszta w rekach Boga. Czekamy na decyzje i na termin operacji, módlcie się o operacje i módlcie się o życie dla Artura i nasza wspólną przyszlość. Musimy wrócic do Polski razem, tak samo jak przyjechaliśmy. Z Panem Bogiem!!!" – czytamy na stronie Eli.
Trzymamy kciuki i czekamy na dobre wieści!
Opis zbiórki
AKTUALIZACJA (5.12.2016)
Za tydzień, 12. Grudnia, Artur dostanie ostatnią szansę w życiu. 3 tygodnie temu mógł przekonać się na własne oczy o tym, ilu ma przyjaciół. 20 801 osób wsparło zbiórkę na ratowanie jego życia. Artur i Ela wiedzieli, że drugiej szansy nie będzie, dlatego w napięciu odmierzali czas, który dzieli ich od wyjazdu po życie! Ela codziennie wychodząc z oddziału modli się, by rano na nią czekał. On obiecał że wytrzyma, a słowa dotrzymywał zawsze!
Guz zrobił już duży bałagan w głowie Artura i lekarze którzy ze Szwajcarii monitorują jego zdrowie, z uwagi na ryzyko, szybko pogarszający się stan i przewidywany czas pobytu w klinice podwyższyli ostateczny kosztorys leczenia. Gdy było już tak blisko, gdy udało się załatwić transport, cel nagle znów się oddalił. Teraz jest naprawdę gorąco bo pieniądze na ratowanie Artura musimy uzbierać w 7 dni. Damy radę?
Artur trzymaj się, my zrobimy resztę! Jesteśmy z Tobą!
––––––––––––––––––––––––––––
Co czuje człowiek, który żyje z prawie 8 – centymetrowym guzem w głowie? Zapewne strach przed śmiercią i straszny żal. Ten czas, w którym nowotwór zepchnął zdrowego, silnego mężczyznę do defensywy, jest dla Artura wyjątkowo okrutny. Została świadomość tego, że każdego dnia traci ukochaną rodziną, synka, żonę, że powoli odchodzi.
Artur ma 32 lata, kocha życie i teraz, kiedy ono powoli z niego uchodzi, cierpi podwójnie. Teraz gdy Artur słabnie i przegrywa z rakiem na oczach swojej rodziny, musi znaleźć w sobie siły i zawalczyć, dla siebie i dla nich, ten ostatni raz! 6 lat temu w życiu Artura pojawił się rak! Na taką wiadomość nikt nie jest przygotowany. Najpierw ból głowy, silny, coraz mocniejszy, potem zapach spalonej gumy, od którego nie mógł się uwolnić, następnie szpital, badanie i diagnoza.
Miał już wszystko, wspaniałą kobietę u boku, cudownego synka, pasję i pełno planów na przyszłość. Gdy dowiedział się, że wszystko może stracić, zrobił to, co powinien zrobić mąż i ojciec – zaczął walczyć. Nowotwór mózgu –astrocytoma II prawego płata skroniowo – ciemieniowego, 6 – centymetrowa narośl w głowie wymagał natychmiastowej operacji. Artur jechał do szpitala z ulgą, by jak najszybciej pozbyć się tego, co chciało zniszczyć mu życie. Pierwsza operacja dawała nadzieję.
Guz został usunięty i Artur mógł powoli wracać do siebie, odzyskiwać spokój i znów śmielej myśleć o przyszłości. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to dopiero początek walki o życie i że przez kolejne lata jego życie rozpięte będzie w czasie między kolejnymi rezonansami głowy. Po roku pierwszy nawrót i znów to samo. Wielki stres, potworny strach i całe życie przeniesione w jednej chwili na onkologiczny oddział. Tym razem rak dał się zdławić też tylko na rok. Przy trzeciej operacji wszystko wyglądało inaczej.
Artur pierwszy raz w siebie zwątpił. Jego psychika przestał wytrzymywać tak wielkie obciążenie. Ile można żyć ze świadomością, że coś nieustannie próbuje cię zabić? Tym razem lekarze podwoili atak na potwora. Do leczenia dołożono silną radioterapię protonową, która raz na zawsze miała rozprawić się z guzem. Gdy po roku wszystko było dobrze, w Artura znów zaczęło wstępować życie. Pasją jego życia jest motoryzacja i pływanie. Wieloletni zawodnik waterpolo poznańskiej drużyny cieszył się, że wreszcie dostał szansę. Wiedział, że ma dla kogo żyć, a powrót do zdrowia będzie jedynie kwestią czasu. Udało się tak wiele wygrać.
Po 3 latach koszmar powrócił. W lutym wszystko runęło na nowo. Rak powrócił. Guz przesunął się, w miejsce, w którym operować już nikt nie chciał. Szaleńczy wyścig, z czasem i szpitalami, które kolejno odmawiały podjęcia się operacji. Gdy jeden lekarz mówił tak, trzech następnych było na nie. Może chemia celowana? Wcześniej NFZ odmawiał tego leczenia, w odpowiedzi argumentując, że rak nie jest na tyle złośliwy, by tego wymagał. Kiedy udało się prywatnie zdobyć chemię, było już za późno. Organizm nie wytrzymał, a silny obrzęk mózgu zagrażał życiu Artura. On umiera, usłyszałam od lekarza. Proszę zabrać go do domu i pozwolić mu odejść – opowiada żona.
Po 6 latach walki nie można się poddać! Lekarze przestali interesować się pacjentem, który w ich ocenie nie rokuje. Tylko dlaczego lekarze w Szwajcarii są innego zdania? Dlaczego wciąż widzą szansę? Tylko oni, na całym świecie nie przekreślili Artura! W Polsce Artur nie ma szans, bo lekarze nie chcą się podjąć. Mówią, że każdy ruch może go albo zabić lub trwale okaleczyć. Guz jest usytuowany przy pniu mózgu, dlatego nikt go nie chce już ruszać. Każą czekać, tylko na co czekać z taką bombą w głowie? Artur już nie wstaje, zupełnie stracił siły, ale jest wciąż świadomy.
Kiedy dostał informację, że ktoś jeszcze chce dać mu szansę, bardzo się wzruszył, miał łzy w oczach. Czasu zostało naprawdę niewiele, bo jak długo może żyć człowiek z 8 – centymetrowym guzem w głowie. Artur nie chce zostawiać żony i 6 letniego synka. Jeśli uda się dotrzeć do kliniki, zanim skończy się czas, Artur może nadal żyć! Rodzina już nie prosi o pomoc, ale o nią błaga, bo kolejne dni pokażą czy uda się zatrzymać śmierć.