

Nowa proteza to moja JEDYNA SZANSA na sprawne funkcjonowanie! POMOCY!
Cel zbiórki: Zakup nowej protezy
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Zakup nowej protezy
Aktualizacje
Z każdym kolejnym dniem jest mi coraz trudniej! POMÓŻ!
Drodzy Darczyńcy! Z całego serca dziękuję za dotychczasową pomoc, modlitwę i ciepłe słowa. Dziś przychodzę do Was z nowymi informacjami. Wśród nich są te dobre, ale też te gorsze...
W ostatnich miesiącach w moim mieście i jego okolicach odbyło się kilka lokalnych akcji charytatywnych. W ich trakcie udało się zebrać trochę środków na zakup mojej nowej protezy. Byłam taka szczęśliwa! Przybliżyło mnie to do osiągnięcia celu i to pozwoliło mi na zmniejszenie kwoty na pasku mojej zbiórki!
Jednak z dnia na dzień czuję się coraz gorzej... Korzystanie z obecnej protezy jest niezwykle trudne. Mimo iż oklejam kikut plastrami, to wciąż pojawiają się nowe rany! Do tego mój kręgosłup odmawia mi posłuszeństwa. Nawet najmniejszy uraz może spowodować jego pęknięcie, czego tak bardzo się boję. Nie mogę długo siedzieć, ani stać. Ledwo podnoszę przedmioty ważące do 2 kilogramów. Wciąż muszę się oszczędzać...
Co gorsza, regularnie pojawiają się u mnie nowe problemy zdrowotne. To wiąże się z kolejnymi dolegliwościami, wizytami u specjalistów i badaniami. Najbardziej dobija mnie ta niemoc... Tak dużo chciałabym jeszcze zrobić, ale ciało mi na to nie pozwala! Przejdę ponad 1 kilometr i już mam dosyć. Dlatego wszędzie muszę przemieszczać się samochodem.
Na szczęście mam obok siebie bliskich, którzy wspierają mnie w trudach codzienności. Dlatego chcę walczyć dalej! Wielkim ułatwieniem i szansą dla mnie byłaby nowa proteza. Dzięki niej nie czułabym aż tyle bólu, nie pojawiałyby się nowe rany...
Z każdą, kolejną złotówką jestem coraz bliżej celu i spełnienia tego wielkiego marzenia! Dlatego ponownie proszę o Waszą pomoc!
Joanna
Czasu coraz mniej, a wciąż brakuje ponad 260 tysięcy, by zazielenić pasek!
Kochani! Jeszcze do niedawna byłam aktywna, udział w obozach, w zawodach, a także pokonywanie kolejnych przeszkód na szlakach górskich, prowadzenie zajęć w szkołach i wiele innych. Jednak od października 2024 roku w moim życiu dużo się działo i nadal się dzieje…
Poza tym, że staram się jak najwięcej działać, niosąc pomoc potrzebującym, organizując obozy, eventy i festyny charytatywne – pojawiły się problemy zdrowotne, m.in. z oddychaniem. Kilka tygodni było naprawdę ciężkich, ponieważ non stop się dusiłam i zwykłe ubranie się było wyczynem, przy którym musiałam robić przerwy na odpoczynek.

W międzyczasie okazało się, że mój kręgosłup jest w totalnej rozsypce i muszę uważać, aby nie pękł. Nie mogę pracować, nie mogę dźwigać nawet lekkich rzeczy, a z powodu stanu zdrowia nawet rehabilitacja nie wchodzi teraz w grę. Jeśli uniosę coś ważącego zaledwie 2–3 kg, przez kolejne dni walczę z przeraźliwym bólem i muszę nosić stabilizującą ortezę na cały kręgosłup. Leki nie bardzo uśmierzają ból.
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze proteza, która jest w tragicznym stanie… Pęknięta w trzech miejscach, rani mi kikut, przez co każda próba wyjścia z domu to walka z bólem i otarciami. Nie mam wyjścia – muszę zaklejać rany plastrami, które mnie uczulają, wywołując bąble i piekące, bordowe plamy. W efekcie większość dnia spędzam bez protezy, a przez stan kręgosłupa nie mogę chodzić o kulach. W mieszkaniu nie mam miejsca, by poruszać się na wózku, więc pozostaje mi jedno – skakanie na jednej nodze…

Nowa proteza będzie dostępna dopiero we wrześniu lub październiku – dopiero wtedy otrzymam dofinansowanie z PFRON. Do tego czasu muszę zebrać pozostałą kwotę, a na pasku zbiórki wciąż brakuje ponad 260 tysięcy! Bez nowej protezy, nie będę mogła w miarę swobodnie się poruszać, nie będę mogła dalej działać w fundacji, niosąc pomoc potrzebującym, nie będę mogła spędzać czasu aktywnie na świeżym powietrzu wraz z córką.
Proszę Was o wsparcie! Każda złotówka to krok do odzyskania sprawności, do powrotu do normalnego życia, do dalszego działania na rzecz innych. Nie chcę się poddać, ale bez Waszej pomocy nie dam rady!
Joanna
Opis zbiórki
Rak, wznowa, niezliczone operacje, ból nie do opisania. A w końcu AMPUTACJA NOGI, która dla wielu mogłaby być równoznaczna z końcem świata. Dla mnie jednak była rozpoczęciem zupełnie nowego etapu i drogi do lepszego życia. Chociaż nie mam nogi, to żyję i dziś każdego dnia walczę – dla tych, którzy są w tym samym miejscu, co ja parę lat temu! Do pełni zwycięstwa brakuje mi jednak nowej protezy… Ale zacznijmy od początku.
Gdy miałam zaledwie 13 lat zaczął się najbardziej bolesny okres mojej historii. Pamiętam tylko, że rodzice powiedzieli mi o „brzydkiej” chorobie, konieczności jechania do szpitala i o tym, że wypadną mi włosy. Zapytałam, czy odrosną? Mama nieustannie płakała, tata też miał łzy w oczach, ale nikt nic nie mówił. Widziałam, że mają obolałe serca, dlatego nie chciałam ich jeszcze bardziej ranić. Powiedziałam tylko, że jeśli nie będą płakać, to ja też nie. Ale nie wiedziałam jeszcze wtedy, jak wiele będę musiała znieść...
Gdy dotarliśmy do warszawskiego szpitala, lekarz już pierwszego dnia powiedział, że mam złośliwy nowotwór kości. Potwór umiejscowił się w mojej prawej nodze. Dowiedziałam się też, ile procent pacjentów umiera, a ilu chorym trzeba amputować kończynę. Dla mnie, wówczas trzynastoletniej dziewczynki, to był wyrok!
Po roku leczenia otrzymałam wymarzoną wiadomość – rak odpuścił! Jeździłam tylko na kontrole, mając nadzieję, że nic nie wykażą. Niestety, po kolejnym roku dowiedziałam się o wznowie, tym razem w płucach. Kolejny raz nowotwór zachwiał moim nastoletnim światem. Wszystko zaczęło się od nowa… Na szczęście, po dwunastu miesiącach walki i tym razem wygrałam! Sądziłam, że to koniec i nareszcie będzie lepiej! Niestety, byłam w ogromnym błędzie…
W mojej prawej nodze zrobił się stan zapalny. Musiałam przejść operację wymiany implantu, która niestety się nie powiodła. Po niej znowu otworzyły się przetoki. W czasie kolejnego zabiegu przeżyłam to, czego boimy się w najgorszych koszmarach – obudziłam się na stole operacyjnym!
To wydarzenie bardzo odbiło się na mojej psychice, a do tego kolejna operacja znowu się nie powiodła, ponieważ otworzyły się przetoki. Najpierw ropa wyciekała przez maleńką dziurkę, która z czasem się powiększała. Moja walka o nogę była pełna bólu, cierpienia i wyrzeczeń, a do tego trwała aż 13 lat…

W końcu doszłam do momentu, kiedy razem z lekarzem prowadzącym podjęliśmy decyzję o amputacji. Wcześniej wytłumaczyłam wszystko mojej córeczce. Powiedziałam, że mama nie będzie miała nogi, ale dzięki temu będzie w domu, a nie w szpitalach! Będziemy mogły razem się bawić, a nawet tańczyć i jeździć razem na rowerze! O ile tylko uda mi się kupić protezę…
Obudziłam się na sali, z kikutem zamiast nogi. Wiedziałam, że będzie bolało, ale nie, że aż tak… Początkowo się bałam, bo nie wiedziałam, jak dalej będzie wyglądać moje życie i jak moje dziecko zareaguje na tak dużą zmianę. Jednak okazało się, że strach miał wielkie oczy!
Dziś jestem szczęśliwa. Odnalazłam swoją drogę i półtora roku temu wraz z dwoma koleżankami, otworzyłyśmy Fundację „Na Jednej Nodze”. Pomagamy osobom z niepełnosprawnościami w wielu płaszczyznach. Organizujemy też zajęcia i akcje, które pomagają aktywizować ich, tym samym chroniąc przed wykluczeniem społecznym.

Chciałabym móc dalej prężnie działać i pomagać innym w potrzebie. Niestety na mojej drodze pojawiła się kolejna przeszkoda. Elektryczna proteza, którą udało mi się zakupić kilka lat temu dzięki pomocy darczyńców, wymaga pilnej wymiany. Jest ona moją jedyną nadzieją na sprawne funkcjonowanie, a prowadząc fundację i czynnie pracując, nie mogę sobie pozwolić na to, aby jej zabrakło.
Dlatego z całego serca proszę o wsparcie! Już nie raz udowodniliście mi, że mogę na Was liczyć. Tak naprawdę to dzięki Wam teraz szerzę dalej dobro. Proszę, nie zostawiajcie mnie i osób, które najbardziej potrzebują mojej pomocy. Wierzę, że i tym razem, wspólnie DAMY RADĘ!
Asia
- Wpłata anonimowa100 zł
- Magda50 zł
- Magdalena50 zł
Dwa worki dziecięce
- Martyna Figurska100 zł
- Ela Gorska25 zł
Zdrowia❤️
- Ewe100 zł