Moje dzieci wciąż potrzebują mamy! Pomóż mi pokonać raka!

leczenie nierefundowanym lekiem Pertuzumab
Zakończenie: 28 Lutego 2020
Opis zbiórki
Znasz kogoś, kto spodziewa się, że zachoruje na raka? Każdy jest za młody, zbyt sprawny, zbyt zdrowy. Ja też tak myślałam. Przecież wszystko jeszcze przede mną. Przecież nikt nie odlicza czasu do śmierci. A jednak… gdzieś istnieje zegar, o którego istnieniu nie mamy pojęcia. Pewnie też żyłabym w błogiej nieświadomości, gdyby nie dzień, w którym moje życie całkowicie się przewartościowało.
Guza na piersi wyczułam podczas kąpieli. Pewnie szczególnie bym się nim nie przejęła, gdyby nie fakt, że tyle się mówi o samobadaniu, o świadomości i konieczności przeprowadzania diagnostyki. Podczas wizyty u lekarza dostałam tylko jedną informację: konieczne są dodatkowe badania, dzięki którym dowiemy się, czy to rak. A jeśli tak, to czy złośliwy. To mnie uderzyło po raz pierwszy. Ja i rak? Niemożliwe! Pytałam, szukałam odpowiedzi, możliwości, ale na tym etapie wiedziałam zbyt mało. Musiałam czekać. O cierpliwości nie było mowy. To było jak czekanie na wyrok.
Usłyszałam, że to rak. Złośliwy. I nagle świat się zawalił. Wszystko, o czym myślałam, co planowałam, o co walczyłam, wydało się nieistotne. Miałam wrażenie, że moje życie skończyło się właśnie w tym momencie. I to prawda. Skończył się jednak tylko pewien etap. Załamanie trwało chwilę. To rodzina pomogła mi się podnieść, dali jasny sygnał, że tę walkę stoczymy razem. Patrzyłam na moje dzieci i wiedziałam, że mogę się poddać. One też na mnie liczą. Dopiero teraz, w sytuacji kryzysowej, mogę ich nauczyć najwięcej.
Ktoś pomyślałby, że to historia, jakich wiele. Moja jednak wciąż się pisze. Jest pełna nadziei, małych radości, ale też przerażenia, łez i bezsilności. Dni, w których nie mam siły wstać z łóżka. I choć chciałabym wiele, zdaje sobie sprawę, jak mało mogę. W dobre dni, których jest coraz mniej, korzystam z każdej minuty. Chłonę dobre samopoczucie, chwytam każdy moment. Jeśli nigdy nie usłyszałeś o tym, że koniec może nadejść w każdej chwili, możesz nie zdawać sobie sprawy, jak wspaniale jest cieszyć się widokiem wiosennych liści, zapachem rześkiego poranka, letnią burzą. Choroba wiele mi uświadomiła. Jak wiele rzeczy i spraw omija mnie w codziennym biegu.
Dziś dałabym wiele za to, by wrócić do poprzedniego życia. Do pracy, przyjaciół, by w pełni sił uczestniczyć w życiu mojej rodziny. Kiedyś wydawało mi się, że rutyna niszczy radość życia, dziś wiem, że to, co stałe, daje niesamowitą satysfakcję, a zmienność spowodowana nawrotami choroby sprawia, że życie staje się niezwykle stresujące.
Na razie chemia to moja jedyna szansa na walkę z rakiem. Niestety, to rozwiązanie niewystarczające. Konieczne jest wsparcie, w postaci silnych leków, które pozwolą na zduszenie choroby w zarodku i pomogą zapobiegać rozprzestrzenianiu choroby. Niestety, leczenie uzupełniające nie jest refundowane, a kwota za zdrowie jest duża. Dla mnie i mojej rodziny zbyt duża… Pokonanie choroby to moje największe marzenie. Odzyskanie siły to cel, dla którego jestem w stanie zrobić wiele. Nie wyobrażam sobie, że jeszcze przed 40-stymi urodzinami nie będę mogła wstać samodzielnie z łóżka, zdana całkowicie na pomoc innych. Marzę o tym, by odzyskać choć część tego, co zostało mi odebrane. Nie wybieram się na “tamten świat”. Jak mówią: "nadzieja umiera ostatnia"… Mam nadzieję, że zegar będzie dla mnie łaskawy i nie wybije końca zbyt szybko. Pomóżcie mi znaleźć ratunek. To dla mnie szansa na pokonanie groźnego przeciwnika. W książkach, które czytam, miłość zawsze zwycięża. Nie chcę, by moja historia zakończyła się triumfem raka.
Jestem mamą, kobietą, żoną. Jestem chora. Dziś proszę o wsparcie, bo lek to dla mnie jedyny ratunek przed rakiem, który w moim organizmie spowodował ogromne spustoszenie. Często zaskakuje mnie to, jak wielu życzliwych ludzi spotykam na swojej drodze. Wiem, że dobro do was wróci, a każdy gest to dla mnie szansa!