Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Ledwo uszedł z życiem po wypadku... Pomóż Bartłomiejowi w walce o wszystko!

Bartłomiej Rybicki
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Sześć turnusów rehabilitacyjnych - szansą na powrót do zdrowia

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja Słoneczko
Bartłomiej Rybicki, 37 lat
Gdynia, pomorskie
Stan po wypadku - niedowład czterokończynowy
Rozpoczęcie: 16 Sierpnia 2019
Zakończenie: 8 Października 2020

Opis zbiórki

Jeszcze latem 2014 roku świat stał przed moim synem otworem. Później okazało się, że życie pisze własne scenariusze, a wszelkie plany w ciągu kilku sekund mogą okazać się nieważne. Kiedy największym marzeniem pozostaje stanięcie na własnych nogach, na wszystko patrzy się z innej perspektywy...

Bartłomiej kilka miesięcy wcześniej przeprowadził się do Torunia. Miłość, nowe plany, realizacja kolejnych marzeń, byłam dumna, że wychowałam go na takiego człowieka. Aż przyszedł ten dzień, a właściwie noc. Syn przyjechał na kilka dni w rodzinne strony załatwić kilka spraw, przy okazji chciał nadrobić zaległości w czasie spędzanym z przyjaciółmi. Wrócił do domu w nocy i powiedział, że został pobity. W środku nocy, nawet takie wiadomości, docierają do człowieka szczątkowo… Wyglądał jak zwykle, więc zostawiłam tę rozmowę na kolejny dzień. Jeszcze kiedy wychodziłam do pracy nad ranem minęliśmy się w drzwiach. Nic nie wskazywało na to, co się stało… 

Bartłomiej Rybicki

Jeszcze w pracy nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Serce matki wie takie rzeczy. Kiedy dotarłam do domu, poraziła mnie cisza i widok, którego nigdy nie zapomnę. Mój syn leżał na podłodze nieprzytomny. W oczach stanęły łzy, ale od razu zaczęłam działać. Próbowałam go cucić i wezwałam pogotowie. To uratowało mu życie. Gdyby ratunek nie przyszedł na czas, do dziś opłakiwałabym moje dziecko. Ratownicy nie pozostawili wątpliwości, stan był poważny. Kiedy weszłam do szpitala, Bartłomiej był już na stole operacyjnym. Lekarze nie mieli czasu do stracenia, krwiak w mózgu był bardzo duży. Pozostało czekanie. Następnego dnia zamiast syna na sali szpitalnej zastałam puste łóżko. Każdy wie, co to oznacza. Moje serce na chwilę stanęło. Błagałam, by to nie była prawda… Okazało się, że konieczna jest kolejna operacja, bo kolejny krwiak jest jeszcze większy niż poprzedni. Powrót Bartłomieja na salę złamał mi serce. Poraził mnie widok syna leżącego bez życia w otoczeniu mnóstwa rurek. Wystawały z całego ciała, miały dawać znać, że serce wciąż walczy. 

Myślałam, że to najgorszy moment w tej historii. Niepewność tego, co dalej. Ale najgorsze było przed nami. Po wybudzeniu ze śpiączki Bartłomiej nie potrafił nic. Nie mógł ruszać rękami ani nogami, nie mówił. Wtedy walka zaczęła się na dobre - kontakt z rehabilitantami, szukanie możliwości. Po raz drugi uczyłam go wszystkiego. Jedzenie, po kropelce, łyżeczką, blendowanie papek jak dla niemowlaka. I szczęście z powodu małych i wielkich przełomów. Pierwsze kroki po wielu próbach i ćwiczeniach z rehabilitantami były dla nas prawdziwym świętem. 

Bartłomiej Rybicki

Niestety, postępy wypracowane przez kilka lat zaczęły znikać. Postępująca spastyka, zbyt duże napięcie mięśni lub jego brak. I ból pojawiający się przy kolejnych ruchach. Badania i wprowadzenie pompy Baklofenowej ułatwiającej codzienne funkcjonowanie. Zrobiłam wszystko, co mogłam, znalazłam ośrodki i ludzi chętnych do pomocy. Bartłomiej zrobił ogromne postępy, zaczął samodzielnie przesiadać się z łóżka na wózek, trzyma się na nogach podczas zajęć przy drabinkach. Był moment, w którym żaden lekarz nie dawał mu szans, a teraz rehabilitanci uwielbiają z nim pracować. Bo jego determinacja i siła dają nadzieję na znacznie więcej. Większość przeszkód udało mi się pokonać, właśnie czekamy na mieszkanie dostosowane do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Dzięki temu nie będę musiała znosić go z drugiego piętra, to będzie szansa na jeszcze większą samodzielność. 

Na naszej drodze pojawiła się poważna przeszkoda: leczenie Barłomieja to w dużej mierze rehabilitacja. Turnusy to ogromne koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć samodzielnie. Nie możemy z nich zrezygnować teraz, gdy Bartłomiej coraz pewniej rusza przed siebie, gdy jego ciało jest coraz silniejsze. Jeśli teraz odpuścimy wszystko przepadnie. Potrzebujemy Waszego wsparcia! Każda złotówka to cegiełka w dalszej drodze do sprawności. 

Jeden splot nieszczęśliwych wydarzeń może zmienić życie na zawsze. Bartłomiej znalazł się w złym miejscu, w złym czasie. Tam mógł być każdy. Teraz walczymy o to, by przywrócić mu wiarę w ludzi, by była namiastka tego, co dawniej. By poradził sobie wtedy, kiedy mnie zabraknie...

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki