

Diagnoza przyszła zbyt późno... Nowotwór miał już przerzuty❗️Pomóż Beacie❗️
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, suplementacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, suplementacja
Opis zbiórki
Powiedzieć, że droga do diagnozy była długa i skomplikowana, to jak nie powiedzieć nic. Podczas pierwszych niepokojących objawów od razu postanowiłam zgłosić się do lekarza. Przez dwa lata nikt nie wiedział, co mi dolega! Diagnoza przyszła zbyt późno… Nowotwór miał już przerzuty!
Początek mojej walki nie należał do najłatwiejszych. Pierwszym symptomem choroby był uporczywy ból brzucha. Wiedziałam, że w moim organizmie dzieje się coś złego, a mojego stanu nie wolno bagatelizować.
Tak zaczęła się moja tułaczka po lekarzach najróżniejszych specjalizacji. Szukałam pomocy u gastrologów i ginekologów, którzy kierowali mnie na szereg skomplikowanych badań. Wyniki każdego z nich były zadowalające. Ból stawał się jednak coraz silniejszy, a ja nie dawałam za wygraną.
Podczas jednej z kontroli okazało się, że w moim brzuchu jest płyn, który powinien zostać usunięty. Kolejne rozpoznania dotyczyły zmian w obrębie jajnika. Wszystko to doprowadziło do decyzji o laparoskopii.

Jadąc na zabieg, byłam pełna nadziei, że stan mojego zdrowia wreszcie się poprawi. Szczęście trwało zaledwie kilka chwil. Na badaniach przed laparoskopią okazało się, że mój organizm zaatakował złośliwy nowotwór jajnika z przerzutami. Wymagałam pilnej, poważnej operacji! Byłam przerażona. Jakim cudem rak tak długo się ukrywał? Kolejne noce spędziłam w strachu i poczuciu zagrożenia… Emocje te towarzyszą mi do dziś.
Guzy rozsiane były we wszystkich narządach rodnych. Lekarze zdołali usunąć większość z nich, ale mój stan wymagał intensywnej chemioterapii. Po pierwszym wlewie chemii czułam się tragicznie. Powiedziałam do córki, że skoro i tak umrę, to nie chcę jej przyjmować. Ból i osłabienie były nie do zniesienia…
Nie poddałam się tylko dzięki wsparciu mojej ukochanej rodziny. Przetrwałam dwadzieścia dwa wlewy chemii, która uratowała moje życie. Mój stan nadal jest poważny. Co miesiąc przechodzę rutynowe kontrole. Kontynuuję także leczenie. Okrutna walka spowodowała, że codziennie boję się, że mój stan zdrowia się pogorszy…
Uchronienie mnie przed śmiercią pochłonęło wszystkie nasze rodzinne oszczędności. W tym momencie tylko drogie leczenie, rehabilitacja oraz suplementacja powstrzymają proces rozrostu guza. Mam wielką nadzieję, że pomożecie mi w nierównej walce. Boję się, że nie przetrwam kolejnych, złych informacji… Błagam Was o wsparcie!
Beata
- Wpłata anonimowa10 zł
- Wpłata anonimowa200 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
Duzo zdrowia Beata!
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowaX zł