Patrzeć na świat przez nowe paluszki

przeszczep chrząstek ze stopy do palców dłoni w USA
Zakończenie: 5 Lipca 2017
Opis zbiórki
Końcówka ciąży to czas, w którym oczekiwanie ma przejść w realny, namacalny wymiar. Olek był już na finiszu, kiedy okazało się, że na końcu tej drogi jest ostry zakręt, który wyhamuje entuzjazm. W 30 tygodniu rodzice chłopca dowiedzieli się, że rączka synka wygląda inaczej. Co to znaczy inaczej? Dlaczego jest inna? Jak wygląda nasze dziecko? Jest całe zdeformowane?
Tego, jak się czuli, nie da się opisać słowami. Po rozmowie z panią doktor ojciec Olka wstał, wyszedł, po czym stracił przytomność i osunął się na ziemię. W jednej chwili została odebrana cała radość z macierzyństwa, której miejsce zastąpił ogromny strach o to, co będzie. Ciekawość, która przez 7 miesięcy kazała odliczać dni do porodu, ustąpiła pola, na którym teraz na przemian tryumfowały strach i złość. Dlaczego u nas nie może być zwyczajnie?
Dlaczego, gdy okazuje się, że dziecko jest chore, rodzice zaczynają od szukania winy w sobie? Dlaczego pojawiają się te okrutne pytania, w jaki sposób jesteśmy odpowiedzialni za kalectwo? Tak było i tym razem. Czy to wina infekcji? A może alergia? Chyba że to plamienie w 13 tygodniu. Może trzeba było zareagować już wtedy? Branie odpowiedzialności, podczas gdy nie mamy mocy, by cofnąć czas, jest niedorzeczne i okrutne wobec siebie. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego dziecko rodzi się okaleczone, kalekie, chore nie znajdzie się w ten sposób, z prostego powodu – odpowiedź na takie pytanie nie istnieje. Olek w tym czasie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i 20 września przyszedł na świat z wagą 4070 i 56 cm. Piękny zdrowy noworodek, jaki się urodził, wynagrodził te tygodnie stresu i niepewności. Teraz rodzice mogli już odetchnąć z ulgą, pozbierać myśli i uzmysłowić sobie, że mają kochane dziecko, odrobinę inne od pozostałych dzieci, ale własne, czyli najwspanialsze.
Trudno pogodzić się z faktem, że dziecko do końca życia będzie inwalidą, że już na starcie będzie miało trudniej niż rówieśnicy. Rodzice Olka nie pogodzili się z taką niesprawiedliwością. Nasz synek zasługuje na to, by chwytać życie obydwoma rączkami – mówią. Teraz zamiast paluszków lewej rączki chłopiec ma jedynie zgrubienia skórne w ich miejscu. Adaktylia, bo tak fachowo nazywa się to schorzenie, to zaburzenie rozwojowe, które, tak jak w tym przypadku, objawia się niewykształceniem palców dłoni. Jest na to jakaś rada? Od początku lekarze utrzymywali, że nie ma możliwości, by poprawić jakość życia Olka raz na zawsze przez operację. Proponowano użycie protez rączki i żmudne przyzwyczajanie się do życia z jedną sprawną dłonią.
W kwietniu do Skierniewic zawitał człowiek, który jest znany z tego, że daje dzieciom szansę, kiedy już nikt inny jej nie widzi. Doktor Paley, bo o nim mowa, zaproponował transplantację nienaczyniową paliczków ze stopy Olka. Aby zyskać jak największą funkcjonalność dłoni, trzeba oszukać czas, który działa na niekorzyść chłopca. Żeby operacja przyniosła zamierzony rezultat, musi być przeprowadzona przed 14 miesiącem życia dziecka!
Doktor przewiduje przeszczep dwóch paliczków z każdej ze stóp, drugiego i trzeciego palca, gdyż paliczki są tam dłuższe. Zostaną one umiejscowione w kulkach skórnych i połączone ze śródręczem za pomocą ścięgien – zginacza i prostownika. Takie przeszczepy będą na początku spięte do 4 tygodnia po zabiegu. Po tym czasie Oluś może rozpocząć pracę z zawodowym terapeutą i uczyć się posługiwać nową dłonią, uczyć się odruchu szczypcowego, chwytania przedmiotów.
Szanse na to, by Oluś odzyskał funkcjonalność lewej ręki, jest ogromna, a czasu na to, by odmienić to małe życie tak niewiele. Cena za życie bez kalectwa jest duża, ale rodzice wierzą, że uda się przywrócić ich dziecku sprawność. Aby podarować życie bez kompleksów, bez barier i ograniczeń musimy zamknąć licznik na tej drodze, którą podróżuje Oluś.