Samotna mama walczy o zdrowie dwóch synków – pomocy!

Roczna rehabilitacja oraz zakup lamp do światłoterapii dla chłopców
Zakończenie: 10 Marca 2023
Opis zbiórki
Michaś i Jaś – mój cały świat. Świat, o który muszę walczyć każdego dnia. Dopóki Cię to nie spotka, nie zdajesz sobie sprawy, jak ważna, ale i jak bardzo kosztowna jest rehabilitacja. Ja też sobie nie zdawałam… Do momentu, aż okazało się, że pomocy potrzebuje dwójka moich dzieci, a to znaczy, że i wydatki są podwójne. Nie wyobrażam sobie świata bez chłopców, bez ich uśmiechów, determinacji, czy nawet gorszych chwil, które zdarzają się każdemu. Jednak powoli sama nie mam już siły, by walczyć z wszystkimi przeciwnościami, zwłaszcza tymi finansowymi.
Proszę o pomoc, by codzienność moich synków była choć trochę prostsza!
4 sierpnia 2009 – to wtedy urodził się pierwszy synek, Janek. Przyszedł na świat w zamartwicy płodowej, co poskutkowało niedotlenieniem mózgu i opóźnionym rozwojem. Mój sen o cudownym, beztroskim rodzicielstwie, dobiegł końca. Zamiast tego, trzeba było wszystko przewartościować, nauczyć się żyć ze świadomością, że Jaś nigdy nie będzie rozwijał się jak zdrowe dzieci. Późno zaczął podnosić główkę, raczkować, nadal ma problemy z równowagą, bardzo często się przewraca.
Gdyby nie to, że systematycznie go rehabilituję, pewnie nie chodziłby dziś wcale. Jakby tego było mało, dwa lata temu okazało się, że Jaś choruje na padaczkę. Jest systematycznie rehabilitowany. Większość wszystkich zajęć jest niestety płatna i nierefundowana przez NFZ...
W marcu 2011 na świat przyszedł drugi syn – Michaś. Cztery miesiące żyłam w złudnym przekonaniu, że jest zdrowy. Chyba nie byłabym w stanie uwierzyć, że drugie dziecko również będzie chore. Niestety – któregoś dnia musiałam uwierzyć i w to.
W czwartym miesiącu życia Michasia lekarze zaalarmowali mnie, że w główce naszego synka wykryto wodniako-krwiaka. Wtedy jeszcze wierzyłam, że uda się to wyleczyć, że synek wróci do zdrowia. Niestety – nic bardziej mylnego. U Michasia doszło do niedotlenienia mózgu, co z kolei spowodowało uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego. Michał nie mówi i ma problemy z chodzeniem. Rehabilitacja stała się codziennością – wszystko po to, by ocalić maksimum sprawności Michałka. Niestety – kolejny cios przyszedł zupełnie niespodziewanie. U drugiego synka również zdiagnozowano padaczkę. I z tym musieliśmy jakoś sobie radzić, nauczyć się z tym żyć.
Byłam przeszczęśliwa, kiedy niedługo po ukończeniu dwóch latek, Michaś zaczął wreszcie siadać. Na własne oczy zobaczyłam efekty naszej ciężkie pracy. Czułam, że teraz może być już tylko lepiej, że najgorsze zostawiliśmy w tyle. Niestety – znaleźliśmy się w momencie, kiedy zaczyna brakować pieniędzy na leczenie i rehabilitację chłopców. Kieszenie nie są w końcu studnią bez dna.
Proszę o pomoc – by Michał i Jasiek mogli korzystać z kosztownych rehabilitacji, które mogą przywrócić im sprawność. Potrzebny jest nam również zakup lampy do światło- i koloro-terapii, której koszt to niemal 10 tysięcy.
Ufam, że Wasze Serca otworzą się na nasz apel i wspomogą nierówną walkę z chorobą chłopaków.
Agnieszka, mama