Miłość do dzieci była silniejsza niż śmierć! Ratujemy Agnieszkę!

3-miesięczny turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 8 Lipca 2021
Opis zbiórki
Agnieszka Wiktorka po 13 miesiącach nieobecności wróciła do domu, do rodziny. Dzięki Waszej pomocy udało się zebrać sumę, która pozwoliła, by Agnieszka mogła się rehabilitować i powoli wracać do sprawności. Jej postępy widać gołym okiem, jesteśmy z niej niesamowicie dumni i wdzięczni Wam za każdą nawet najdrobniejszą kwotę na rzecz Agi. Wiemy jednak, że to nie koniec walki. Przed Agnieszką jeszcze wiele miesięcy ciężkiej pracy i rehabilitacji. Prosimy Was jeszcze raz o ratowanie naszej Agi!
Jej dramatyczna historia do dzisiaj wywołuje dreszcze...
Tego, co zobaczyłem, już do końca życia nie dam rady wyrzucić z głowy – moja żona walcząca o życie w karetce i zmasakrowane auto. Wszystkie głosy jak zza grubej szyby, Nawet strach nie docierał. Przecież kilka godzin temu rozmawialiśmy, bawiliśmy się z naszymi dziećmi, przecież kilka godzin nie może tak bardzo zmienić życia? Modliłem się, by przeżyła, a przed oczami miałem wrak samochodu. Wiedziałem, że w takich wypadkach zwykle giną ludzie...
Do tej pory byłem szczęśliwym facetem i zupełnie nie miałem pojęcia, jak kruche jest to szczęście i jak kruche jest życie… Życie naszej rodziny zostało złamane. Widziałem, jak helikopter zabiera Agnieszkę, a lekarz tłumaczy, że muszą jak najszybciej polecieć z nią do szpitala w Poznaniu, gdzie trafi na OIOM.
W szpitalu okazało się, że żona doznała urazów wielonarządowych, w tym stłuczenia mózgu (płaty skroniowe i czołowy lewy), złamanie kości skroniowej i ciemieniowej. Aga przez 3 tygodnie była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej, dziś ma podłączoną rurkę tracheotomijną oraz PEG do żołądka. Lekarze uratowali jej życie, ale przerwać śpiączki już nie potrafią. Ja nie potrafię zapanować nad cierpieniem naszych dzieci…
Mikołaj i Martyna próbowali na swój sposób budzić mamę, ale ona nie reagowała.
Byliśmy bardzo zgranym małżeństwem, gdy w 2010r. brałem z Agnieszką ślub, byłem pewien, że jestem prawdziwym szczęściarzem, wiedziałem, że zrobię wszystko, by czuła się ze mną bezpieczna, spełniona i po prostu kochana. Szaleliśmy z radości, kiedy trzy lata później urodził się nam synek Mikołaj, a jak cztery lata później na świat przyszła nasza Martynka, czułem, że mam więcej niż mogłem sobie wymarzyć. Doceniałem wszystko, co dało mi życie i byłem za to wdzięczny.
Kwiecień to taki miesiąc, gdy wszystko budzi się do życia, rozkwita. Nawet nie przyszło mi na myśl, że dla naszej rodziny ta wiosna stanie się czasem największego koszmaru.
Wiecie, co było w tym wszystkim najgorsze? Kiedy wracałeś do domu bez niej i musiałeś zmierzyć się ze wzrokiem własnych dzieci, które tęsknią. Co mam im odpowiadać? Że mama wróci, że będzie jak dawniej? Chciałem tego tak, jak niczego na świecie, ale nie mogę w tej chwili niczego im obiecać.
Nasz synek ma dopiero 7 lat, a córeczka 3, kiedy w domu dzwonił telefon Martynka wołała “mamo, momo”, to są chwile, w których pęka serce, bo choćbym nie wiem, jak się starał, nie zastąpię im kochającej mamy. Wierzę tak jak one, choćby to było naiwne i dziecinne, ale jeśli nie mam wierzyć w najważniejszą osobę w moim życiu, to w kogo innego?
Przy wypisie ze szpitala, dostałem do ręki kartkę, na której w 15-stopniowej skali oceny śpiączki pacjenta, Agnieszka dostała 8 punktów. To oznacza, że wciąż jest szansa, ale potrzebna jest długotrwała, monotonna rehabilitacja. Wierzę, że za kilka miesięcy otworzy świadomie oczy, powie, choć kilka sów, a ja będę czuł, że ze mną jest, że damy radę wychować razem nasze dzieci. Aga wygrała walkę o życie a w rękach ma jeszcze jedną broń – ogromną miłość do dzieci, która jest w stanie przezwyciężyć każdą chorobę. Każdego dnia robi ogromne postępy, które utwierdzają nas w jednym. Nie możemy już teraz przerwać tej walki!
W tej chwili najważniejszy dla nas jest czas i pieniądze. Już teraz wiem, że brak pieniędzy może wpłynąć na stan Agnieszki. Intensywna walka o sprawność to bardzo kosztowny proces. Nie możemy pozwolić sobie na zaniedbanie. Jeśli chcesz walczyć o moją żonę, to chcę, byś wiedział, że ja i moje dzieci jesteśmy Tobie bardzo wdzięczni. Liczy się każda dobra myśl, każdy gest i słowo otuchy, każda złotówka.
Dziękuję,
Tata i mąż Jacek