Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Życie, nie opuszczaj mnie! Walczę o lek, który pozwoli mi przeżyć

Czesław Baranowski
Cel zbiórki:

Ostatnia szansa – 2 cykle leczenia nierefundowanym lekiem Tarceva

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Czesław Baranowski
Warszawa, mazowieckie
nowotwór trzustki
Rozpoczęcie: 30 Kwietnia 2018
Zakończenie: 28 Maja 2018

Rezultat zbiórki

Leczenie nie zadziałało. Czesaw chciał spróbować jeszcze raz się pozbierać. Choroba nie pozwoliła mu na to. Nie dostał wyboru. 10 dni temu na świat przyszła wnuczka Pana Czesława. Nie chciał jej widzieć tak krótko. Czekał na nią tyle miesięcy, był taki szczęśliwy...

Rodzinie składamy wyrazy współczucia. 

Opis zbiórki

Myślałem, że znamy się z rakiem, bo poświęciłem mu 20 lat życia. Tylko że raka nie da się poznać i obłaskawić. Dzisiaj próbuje mnie zabić i jeśli nie zdobędę pieniędzy na lek, uda mu się! Bez Tarcevy – specjalnego leku ostatniej szansy, mogę zacząć żegnać się z bliskimi.

Nie chcę ich jeszcze opuszczać – proszę, pomóżcie mi przeżyć.
Nie wiem, ilu historii wysłuchałem, ile onkologicznych tragedii rozegrało się na moich oczach. Nie sądziłem, że zginę od czegoś, na czym przecież się znam, że los zadrwi sobie z mojego życia w ten ponury sposób. Poświęciłem 20 lat życia, by wspólnie z moją Urszulą pomagać pacjentom chorym na nowotwory i inne ciężkie choroby. Wysłuchałem tysiące historii pacjentów, poznałem całą gamę ludzkich dramatów, wydeptałem wiele ścieżek, by pomóc im przejść trudną drogę w walce o życie…

Czesław Baranowski

Dzisiaj sam stoję na tej drodze i właściwie nie wiem już, w którym kierunku iść, żeby wszystko się nie skończyło. Gdy dwa lata temu zdiagnozowano u mnie nowotwór trzustki, niemal od razu podjąłem leczenie. Kiedy rozpoznano u córki stwardnienie rozsiane, Urszula z Olą usiadły w szpitalu i zastanawiały się, jak mi to powiedzieć, żebym nie dostał zapaści. Gdy zachorowałem ja, zastanawialiśmy się z Urszulą jak to powiedzieć Oli, która była wtedy w ciąży. Chemioterapia systemowa nie dała efektów. Wtedy przyszło nam prosić po raz pierwszy o pomoc – moją szansą miało być leczenie nierefundowane.

Znalazłem się po tej drugiej stronie, którą do tej pory znałem jedynie z opowiadań. Całe życie stanęło przed oczami. Zachorowałem na raka, ale życie rzuciło w moją stronę kamizelkę ratunkową i mój największy motywator do walki. Urodził mi się wnuk, dając mi tak wielki zastrzyk energii i wolę do walki! Kiedy dowiedziałem się, że czeka na mnie w domu ta mała cudowna istotka, byłem pewny, że odzyskam siły i dosłownie za chwilę wezmę Go na ręce. Stało się inaczej – los okazał się nie być dla mnie łaskawy.

Marcowe badania kontrolne wykazały progres choroby nie tylko w trzustce, ale i w wątrobie. Leczenie chirurgiczne jest wykluczone. Lekarze postanowili spróbować jeszcze raz z innym lekiem. Pierwszy raz usłyszałem, że to ostatnia szansa. Z jednej strony wiedziałem, że nie można walczyć z rakiem przez całe życie, ale sama świadomość, że po tym leczeniu już nikt nie będzie podejmował prób, bo nie będzie już sensu, była ciężka do zniesienia.

Czesław Baranowski

Została ostatnia bariera do pokonania – za lek muszę zapłacić sam. Ani ja, ani moja rodzina nie mamy możliwości pokryć tak ogromnych kosztów. Trudno jest prosić o pomoc dla siebie, dużo lepiej wychodziło mi proszenie o pomoc dla innych. Ale chcę podjąć walkę raz jeszcze. Dla siebie, dla żony, córki, dla moich wnuków. Tak wnuków, bo za kilka miesięcy znów zostanę dziadkiem. Chcę wykorzystać każdą szansę, którą dostaję.

Dlatego dziś proszę o pomoc dla siebie. I już dziś dziękuję każdemu, kto zechce pomóc mi w mojej drodze do wygranej.
Moje doświadczenia pokazały, jak trudno jest walczyć chorym na najtrudniejszą
z chorób, jak wiele barier trzeba pokonać, jak ważne jest, by obok każdego z takim wyrokiem stanął ktoś, kto pomoże zmierzyć się z rzeczywistością.

Wierzę, że to jeszcze nie jest koniec, bo w chwili kiedy zostałem dziadkiem, dotarło do mnie, że na śmierć nie będę gotowy nigdy.
Proszę, pomóżcie mi pokonać śmierć, jeszcze ten jeden raz…
Czesław

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki