Nadzieja do remontu

Zakończenie: 30 Września 2013
Rezultat zbiórki
Można już podziwiać dzieło dobrych serc, które pomogły odbudować pani Grażynie jej świat... Bóg wysłuchał modlitw o ocalenie życia jej syna – Przemka. Omal nie zginął w pożarze. Doszczętnie zniszczone mieszkanie pomogli odbudować cudowni ludzie, często anonimowi, przejęci losem kobiety, którą spotkało nieszczęście. Jeszcze kilkanaście tygodni temu to mieszkanie było dramatyczną pozostałością ogromnego ogniska. Dziś jest znów przytulnym miejscem w którym można marzyć i odpoczywać.
Choć w ogniu spłonęło wszystko co miała, nie martwiła się stratą materialną. Drżała o życie dziecka. Dziś jest szczęśliwa, że Przemek żyje i wraca do zdrowia. Złożyliśmy jej wizytę tuż przed świętem Trzech Króli. Wzruszona opowiada, że nic nie udałoby się gdyby nie pomoc z jaką pospieszono na wieść o tym, co ją spotkało.
Do ośrodka rehabilitacyjnego Przemka przywieziono leżącego, niesprawnego. Wyszedł stamtąd o własnych siłach. Gdy w świat rozeszła się wieść o tym, co nas spotkało, nie miałam nic. Dziś dzięki dobrym ludziom, którzy odpowiedzieli na apel o pomoc, na Przemka czeka przytulny, miły pokój – mówi.
Nie wystarczyłoby tutaj miejsca, by wyliczyć wszystkich, którym pani Grażyna chciałaby podziękować za remont mieszkania, za pomoc w pracach, za ofiary pieniężne, za które można było kupić nowe sprzęty, za opiekę nad synem oraz jego skuteczne leczenie i rehabilitację.
Zatem dziękujemy wszystkim! Znów podarowaliście nadzieję. Znów dobro triumfuje dzięki Wam. W chwili gdy podjęliście decyzję, aby pomóc tej cudownej kobiecie i jej synowi, staliście się sami Nadzieją. Bóg zapłać – w imieniu pani Grażyny!
Opis zbiórki
19 maj 2013 r.
Dla nas zapewne dzień, jak każdy inny, dla Pani Grażyny czarna data. W tym dniu pożar pochłonął jej mieszkanie. Syn Pani Grażyny, Przemek, ciężko poparzony, cudem uniknął śmierci. W ostatním momencie został wyniesiony z budynku przez sądeckich strażaków. Nie wiadomo, czemu w bloku pojawił się ogień, który pochłonął dorobek życia Pani Grażyny i omal nie zabił jej syna.
Pani Grażyna jest współtwórcą nowosąckiego Hospicjum Domowego. Zawsze miała podejście do ludzi. Z zawodu położna, jeszcze w czasach aktywności zawodowej, była ulubienicą młodych mam, które widziały w jej oczach dobroć i miłość do dzieci. Dziś jest na emeryturze, ale nie zrezygnowała ze swojej pasji – niesienia pomocy. Odwiedza seniorów z dobrym słowem, pielęgnuje, pomaga im w codziennych czynnościach. Gdy ogień niszczył cały dorobek jej życia była własnie u jednej ze swoich podopiecznych...
Mąż Pani Grażyny zmarł przed dwoma laty. Bogumił "Bobek" Ciuła wymyślił i prowadził doroczną akcję "Sądeczan Dar Serca", dzięki której udało się pomóc wielu potrzebującym. Bardzo go brakuje w rodzinnym mieście i Pani Grażynie.
Pani Grażyna mówi wprost, że olbrzymia strata, jaką poniosła w wyniku pożaru, jest dla niej drugorzędna. Drżę o życie dziecka. Nie układało mu się w życiu, a teraz po raz drugi musi o to życie walczyć - mówi. Los Przemka musimy pozostawić w rękach Boga i lekarzy. Możemy jednak i bardzo chcemy pomóc jego mamie.
Potrzebne jest niemal wszystko: zaprojektowanie i wykonanie instalacji elektrycznej i hydraulicznej, tynkowanie, wszelkie materiały budowlane i usługi remontowe, podłogi, malowanie ścian i wyposażenie spalonego mieszkania...
Wiemy, że nieszczęścia się zdarzają. Nie ma jednak wielu takich ludzi, jak pani Grażyna. Całe życie pomagała innym. Dziś sama potrzebuje wsparcia. Mamy nadzieję, że uda nam się odbudować mieszkanie doszczętnie zniszczone w pożarze. Chcemy, aby serdeczna, życzliwa, kobieta, która od kilku tygodni modli się o cud ocalenia życia syna, mogła wrócić do swojego domu.