Darek odmroził i stracił obie nogi! Bez naszej pomocy już nigdy nie będzie chodził

Zakup protez obu nóg
Zakończenie: 9 Grudnia 2019
Opis zbiórki
Mam na imię Darek, mam 38 lat i moim największym marzeniem jest… pójść na spacer. Iść przed siebie i pochodzić dzikimi ścieżkami, wśród drzew, słuchając śpiewu ptaków. Wiele osób pewnie się uśmiechnie, powie: „tylko o tym marzysz, o spacerze, serio?” Tak właśnie czuję, odkąd amputowano mi obie nogi. Jedyne, o czym marzę, to znów poczuć, jak to jest.
Jeszcze nie tak dawno prowadziłem normalne życie. Byłem człowiekiem pracy. Jeździłem busem jako dostawca, pracowałem też w hurtowni. Wiedziałem, że w życiu nic nie ma za darmo, a na wszystko trzeba uczciwie zapracować. Tak zostałem wychowany i tak też starałem się żyć.
Wszystko zmieniło się 3 lata temu. To była zima, srogi mróz, a ja pracowałam w nocy. Zesztywniały mi palce. Myślałem, że to chwilowe – jak bardzo się myliłem. Potem okazało się, że straciłem w nich czucie… Doszło do odmrożenia. Pamiętam tę chwilę, kiedy w końcu trafiłem do szpitala, to zdanie, którego nie spodziewałem się nigdy w życiu… „Musimy amputować panu palce u stóp”.
Był szok, złość i żal, był strach, ból i niepewność… Nie miałem jednak wyjścia – musiałem pogodzić się z decyzją lekarzy. W końcu przyszła nadzieja, że jakoś sobie z tym poradzę. „To tylko palce” – mówiłem sobie. W szpitalu spędziłem w sumie 160 dni. Przez dwa i pół roku chodziłem o kulach, cały czas odczuwając ból, miałem robione przeszczepy skóry, ale cały czas wszystko mi pękało i bolało.
Nie zamierzałem jednak się poddać. Wiedziałem, że pierwsze, co zrobię po zakończeniu leczenia, to znalezienie pracy. I tak się właśnie stało. Mimo niepełnosprawności zacząłem pracować w ochronie i jako wagowy – ważyłem samochody. Byłem bardzo szczęśliwy, że jestem w stanie dalej być niezależny finansowo. Mimo że żyłem bardzo skromnie, czułem dumę, że sam sobie radzę.
Wtedy przyszedł kolejny cios… Doszło do powikłań moich ran pooperacyjnych. Kości nie zostały dostatecznie wyczyszczone, powstała przetoka… Lekarze starali się zrobić wszystko, by ratować moje nogi, ale ostatecznie podjęto decyzje o amputacji. Ucięto mi nogi. Kikuty kończą się w połowie łydki...
Mój świat legł w gruzach. Nie czułem już tej iskierki nadziei jak wtedy po amputacji palców. Myślałem, że tym razem to już się nie uda, że nie mam już szans na radość. Bałem się, że teraz już będę tylko ciężarem, nawet sam dla siebie. Bardzo długo zajęło mi pogodzenie się z tym, co się stało.
Dziś poruszam się na wózku inwalidzkim. Robię, co mogę, by być najbardziej samodzielny… Staram się wspominać szczęśliwe dla mnie dni. Wspominam, jak kiedyś chodziłem na ryby, przypominam siebie, jaką przyjemność mi to sprawiało. Myślę o tym, jak to było, gdy biegałem w amatorskim klubie sportowym i jaką wolność dawały mi nogi. Jakie to wspaniałe uczucie po prostu biec. Taką wolność mogłyby mi dać tylko protezy. Koszt każdej z nich to jednak prawie 30 tysięcy złotych…
Cicho sobie marzę, że gdybym tylko miał możliwość, by je zakupić, wstałbym i poszedł na długi spacer. A potem podziękował wszystkim, którzy pomogli mi spełnić moje największe marzenie. Tylko nie wiem, czy z wdzięczności starczyłoby mi słów. Dlatego bardzo proszę - pomóż mi!