Ponownie złapać życie

bioniczne protezy dłoni
Zakończenie: 30 Stycznia 2017
Opis zbiórki
Darek wiódł fajne życie, miał marzenia, plany na wakacje, perspektywy i żadnych obaw o to, co będzie. Wiedział, że życie bywa zaskakujące, że póki jest młody, musi czerpać z niego garściami. Kilka tygodni później siedział już w domu, czekając, aż ktoś przyjdzie go nakarmić, pomóc założyć ubranie.
Darek miał świetną pracę, którą kochał, wymarzony motocykl, można by rzec, że łapał wiatr w żagle. Od siódmego marca tego roku nie może już niczego złapać – w wyniku wybuchu stracił obydwie dłonie. Pracował jak co dzień w swoim gabinecie, gdy nastąpił wybuch. Zdrowy wysportowany chłopak 5 minut później staje się inwalidą. Gdyby ocalały choć fragmenty dłoni, życie można by jeszcze odbudować, poskładać. Nie zostało nic. Głośny wybuch, a potem cisza przerwana sygnałem nadjeżdżającej karetki. Do szpitala jechał przytomny. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jego dotychczasowe życie się właśnie skończyło.
Darek jest weterynarzem, to jeden z nielicznych zawodów, w których pasja spotyka się z samorealizacją, praca, w której na co dzień spotykał się z okaleczeniem i w której dzięki nabytym umiejętnością mógł nieść pomoc. Wstawał rano z poczuciem, że robi coś dobrego, że ból zamienia w ukojenie, niepełnosprawność w samodzielne życie. Jak teraz wygląda dzień Darka? Budzi się i jest to ostatnia rzecz, jaką może zrobić sam. Dzwoni telefon, którego nie może odebrać, patrzy na komputer, którego nie może sam obsługiwać. Brak dłoni to dla człowieka, który całe życie je miał, jest równoznaczne, z tym że do końca będzie musiał o wszystko prosić. O czynnościach, które do tej pory mógł robić sam, teraz będzie mógł jedynie myśleć i czekać. Tylko na co? Bo jak ma być lepiej, kiedy nie można się samodzielnie ogolić, umyć…
Gdy Darek leżał po operacji, ciemne chmury zawisły nad jego rodziną. Co będzie, gdy się obudzi? Jak zaakceptuje siebie jako kalekę. Jak pogodzi się z tym, że stracił bezpowrotnie swój zawód. Obawy były wielkie, na szczęście potwierdziły się tylko połowicznie. Darek nie mógł się pogodzić z tym, co go spotkało. Paradoksalnie to wielkie cierpienie przekształciło się w ogromną chęć walki o siebie i własną godność. Jak bolało, wie tylko on. Jak bardzo cierpiał, gdy w kilka godzin stracił wszystkie plany, marzenia, pasje, też wie tylko on. To jak bardzo może siebie teraz zaakceptować, też.
W garażu nadal stoi motocykl, na który już nigdy nie wsiądzie, gabinet weterynaryjny zamknięty do odwołania. Baliśmy się, że nigdy już się nie uśmiechnie – wspomina jego mama. Darek nie ma zamiaru płakać. Wie, że do gry może wrócić tylko dzięki protezom rąk. Czas by konstruktywnie myśleć przyszedł nagle. Nie ma już użalania się i patrzenia w ścianę. Teraz Darek chce zostać cyborgiem! Tak, protezy mioelektryczne to bardzo kosztowne rozwiązanie, ale jedyne. Dzięki nim Darek może jeszcze normalnie funkcjonować, zawiązać buty, pogłaskać psa, przywitać się.
Dużym wsparciem w tych trudnych chwilach, byli przyjaciele, którzy wspólnie zaangażowali się w pomoc. Sam proces tworzenia z Darka cyborga wymyślili i zainicjowali ludzie, którzy do tej pory łączyli z nim pasję. Mamy już głowę tułów i nogi, potrzebujemy jeszcze rąk – żartują koledzy. Tego właśnie trzeba – zdrowego dystansu i pieniędzy na dłonie, niczym te z filmów science fiction. W chwili wypadku Darek, miał marzenia, plany. Potem był wypadek, kalectwo i totalne załamanie. Dzisiaj są znów marzenia i plany. Znów jest cel do zrealizowania.
Nie wiadomo czy nowe sztuczne dłonie, pozwolą wrócić do sprawności na tyle, by kiedyś jeszcze wyleczyć jakiegoś czworonoga. Nie ma też pewności, że Darek kiedykolwiek wsiądzie na rower, poprowadzi samochód, ale jest odrobina szans, a kiedy ma się 32 lata to tyle wystarczy, by walczyć o siebie! Kwota ogromna, ale marzenia jeszcze większe. Sprawmy by uśmiech, który obecnie jest tylko wynikiem zapomnienia i chwilowego oderwania od podłej rzeczywistości, zaczął być czymś naturalnym.