Dasz rade mały Antosiu
Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.
Nasza historia zaczęła się dość niepozornie – od wymiotów, ale wtedy myśleliśmy, że Antosia dopadła grypa jelitowa. Tak również sądzili lekarze. Niestety, po kilku dniach nie było lepiej. Pojechaliśmy do szpitala w Kielcach i tam pojawiły się pierwsze podejrzenia o nowotworze.
Z Kielc przetransportowano nas do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zrobiono biopsję i pozostałe badania. Okazało się, że to rzadki nowotwór złośliwy. Niestety, w przypadku Antosia rozlany na cały kręgosłup.

Dlatego pewnego dnia mój mały chłopiec zaczął tracić siły w nóżkach i rączkach. Choć chodził już za rączkę przestał to robić. Ponownie stał się dzieckiem leżącym! Ale ja widzę w jego oczach ogromną siłę walki. Antoś nie rozumie, dlaczego tak się stało. Gdy odwiedzają go bracia widzę, jak bardzo chciałby do nich pobiec, przytulić się, ale małe nóżki odmawiają posłuszeństwa. To dla nas wszystkich bardzo trudne…
Sama już dłużej nie dam rady, dlatego muszę prosić Was o pomoc. Jako mama nigdy nie poddam się w walce o życie własnego dziecka. Cała ta sytuacja, diagnoza spadła na nas tak nagle... Nie byłam w stanie się na to przygotować. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść...

Usłyszałam od lekarzy, że dotychczasowe leczenie nie przyniosło ŻADNYCH EFEKTÓW niemal zamarłam! Ja po prostu nie mogłam w to uwierzyć...
Kontrolny rezonans niestety nie pozostawia złudzeń – guz się nie zmniejsza, w żadnym stopniu nie zareagował na chemię!
Niestety, Antoś z każdą kolejną chemią jest coraz słabszy. Codziennie patrzę, jak moje dziecko cierpi i umieram ze strachu...

Jestem rozdarta, a moje matczyne serce pęka! Usłyszałam, że Antoś może nie dożyć kolejnych urodzin. Nowotwór zadaje kolejne ciosy, nie odpuszcza... Leczenie nie przynosi efektów! Usłyszałam, że mam żegnać się z synkiem!
Nie potrafię i nie mogę się z tym pogodzić... OSTATNIĄ SZANSĘ NA ŻYCIE otrzymaliśmy od szpitala w Barcelonie.. Musimy spróbować, nigdy nie wybaczyłabym sobie, że była szansa a straciliśmy ja przez brak środków...

Będę Wam więc niesamowicie wdzięczna za każdą wpłatę, udostępnienie naszej zbiórki i słowa wsparcia. Antoś jest naszym promyczkiem, który nie może zgasnąć...
Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiły
bezpośrednio na subkonto Podopiecznego:
Nasza historia zaczęła się dość niepozornie – od wymiotów, ale wtedy myśleliśmy, że Antosia dopadła grypa jelitowa. Tak również sądzili lekarze. Niestety, po kilku dniach nie było lepiej. Pojechaliśmy do szpitala w Kielcach i tam pojawiły się pierwsze podejrzenia o nowotworze.
Z Kielc przetransportowano nas do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zrobiono biopsję i pozostałe badania. Okazało się, że to rzadki nowotwór złośliwy. Niestety, w przypadku Antosia rozlany na cały kręgosłup.

Dlatego pewnego dnia mój mały chłopiec zaczął tracić siły w nóżkach i rączkach. Choć chodził już za rączkę przestał to robić. Ponownie stał się dzieckiem leżącym! Ale ja widzę w jego oczach ogromną siłę walki. Antoś nie rozumie, dlaczego tak się stało. Gdy odwiedzają go bracia widzę, jak bardzo chciałby do nich pobiec, przytulić się, ale małe nóżki odmawiają posłuszeństwa. To dla nas wszystkich bardzo trudne…
Sama już dłużej nie dam rady, dlatego muszę prosić Was o pomoc. Jako mama nigdy nie poddam się w walce o życie własnego dziecka. Cała ta sytuacja, diagnoza spadła na nas tak nagle... Nie byłam w stanie się na to przygotować. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść...

Usłyszałam od lekarzy, że dotychczasowe leczenie nie przyniosło ŻADNYCH EFEKTÓW niemal zamarłam! Ja po prostu nie mogłam w to uwierzyć...
Kontrolny rezonans niestety nie pozostawia złudzeń – guz się nie zmniejsza, w żadnym stopniu nie zareagował na chemię!
Niestety, Antoś z każdą kolejną chemią jest coraz słabszy. Codziennie patrzę, jak moje dziecko cierpi i umieram ze strachu...

Jestem rozdarta, a moje matczyne serce pęka! Usłyszałam, że Antoś może nie dożyć kolejnych urodzin. Nowotwór zadaje kolejne ciosy, nie odpuszcza... Leczenie nie przynosi efektów! Usłyszałam, że mam żegnać się z synkiem!
Nie potrafię i nie mogę się z tym pogodzić... OSTATNIĄ SZANSĘ NA ŻYCIE otrzymaliśmy od szpitala w Barcelonie.. Musimy spróbować, nigdy nie wybaczyłabym sobie, że była szansa a straciliśmy ja przez brak środków...

Będę Wam więc niesamowicie wdzięczna za każdą wpłatę, udostępnienie naszej zbiórki i słowa wsparcia. Antoś jest naszym promyczkiem, który nie może zgasnąć...
Wpłaty
- Wpłata anonimowaX zł
- Sandra200 zł
Trzymaj sie Maluszku! Jesteśmy z Tobą! Jesteś bardzo dzielny, dasz radę temu bydlakowi <3
- Wpłata anonimowa50 zł
- Sylwia20 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowaX zł
