Drogi lek trzyma mnie przy życiu. Pomóż mi go kupić!

7 opakowań nierefundowanego leku Imbruvica
Zakończenie: 9 Września 2019
Opis zbiórki
Od 5 lat walczę z przewlekłą białaczką limfoblastyczną. Ona chce mnie zabić, a ja chcę żyć, bo mam dla kogo. Cudowna żona i dorośli synowie wspierają, pomagają mi na każdym kroku. Szczególnie w takich momentach, kiedy siły nie pozwalają nawet pójść samodzielnie do toalety… Na moją chorobę przestała już działać jakakolwiek chemia, a chodzę jeszcze po tym świecie tylko i wyłącznie dzięki lekowi Imbruvica. Do końca terapii brakuje mi 7-miu dawek, które kosztują łącznie ponad 170 tysięcy złotych…
Zaczęło się 5 lat temu, kiedy podczas wyprawy na ryby wyczułem pod pachą niewielkich rozmiarów guza. Zgłosiłem się z nim do lekarza, ale ten uznał, że to “nic takiego”. Skoro lekarz, który się zna, stwierdza, że nie mam się martwić, to nie wszczynałem z tego powodu alarmu. Niestety, po 2 tygodniach węzły chłonne na szyi i za uszami napuchły. Pojechałem do szpitala, gdzie pobrano wycinek do badania. “Nic takiego” okazało się śmiertelnym zagrożeniem…
Białaczka limfoblastyczna w IV stadium, bardzo późno wykryta. Po tygodniu przyjmowałem już chemię. To było długie pół roku, ale terapia pomogła. Pozbyłem się choroby, ale nie na długo. Po miesiącu wróciła. Nie zdążyłem odpocząć, o regeneracji nie wspominając. Kolejna chemia, kolejne miesiące walki o życie. Wreszcie przeszczep szpiku, w połowie października 2015 r. Miałem nadzieję, że od tego momentu będzie już z górki, że najgorsze mam już za sobą. Białaczka odpuściła, ale tylko na 2 lata…
Znowu guz w węzłach. Wracam do szpitala, ponownie przypominam sobie jak “smakuje” chemia. Niestety, po 3 podaniach lekarz przynosi hiobowe wieści. Guzy zamiast zmaleć - urosły. Chemia przestała działać… Jedynym i ostatnim ratunkiem jest lek - Imbruvica. Drogi i nierefundowany. Na szczęście dla mnie - zaczął skutecznie działać i pokonał komórki nowotworowe. O ile jeszcze w styczniu nie byłem w stanie podnieść się z łóżka i pójść do toalety, tak teraz mam się dobrze i mogę w miarę normalnie funkcjonować. Muszę jednak nadal brać lek, który uratował moje życie, a on nadal jest bardzo drogi…
Lekarze boją się go odstawić, żeby choroba nie wróciła. Zalecają przyjmowanie jeszcze minimum przez rok. A wtedy przed oczami pojawia się kosmiczna kwota - ponad 170 tys. zł. Na tyle wyceniono moje zdrowie i życie. Brak funduszy na zakup leku spędza mi sen z powiek. Któregoś dnia będę musiał dokonać świadomego wyboru pomiędzy życiem a śmiercią. Moja rodzina wyczerpała wszystkie możliwości pozyskania funduszy na ratowanie mi życia. Dlatego proszę o pomoc…
Najbliższe podanie leku mam 10 stycznia, później w kolejnych miesiącach następne. Przede mną długa droga, ale wierzę, że na jej końcu czeka mnie radość z przezwyciężenia choroby. Będzie to możliwe jedynie z Waszym wsparciem. Odstawienie lekarstwa to dla pewna śmierć. Proszę, dajcie mi szansę na życie!
Grzegorz