Krok w kierunku sprawności, ucieczka przed bólem. Ratujemy Włodzia!

operacja nóżek u dr Paley'a
Zakończenie: 17 Stycznia 2020
Opis zbiórki
Włodek nie zna życia bez bólu. Rozróżnia jedynie momenty, kiedy boli bardziej niż zwykle. Wtedy nie ma sił, żeby iść. Zatrzymuje się na środku chodnika i mówi: mamo, ja już nie dam rady, muszę odpocząć... Wywinięte stópki, przeprosty w kostkach, łokciach i kolanach codziennie dają mu się we znaki. Jedyną szansą na ocalenie przed nieuchronnym wózkiem inwalidzkim jest bardzo droga operacja.
Serce matki krwawi za każdym razem, kiedy widzi cierpienie swojego dziecka i nie może mu go zabrać. O tym, że będą problemy, dowiedzieliśmy się już chwilę po urodzeniu. Rehabilitantom nie spodobały się nóżki Włodzia. Nikt jednak nie przypuszczał, że stoi za tym tak rzadka, zdiagnozowana wiele lat później, choroba. Synek zaczął chodzić dopiero w wieku 18 miesięcy, a specjaliści zalecali dużo spacerów po piasku i nierównych powierzchniach.
Niestety, po pewnym czasie okazało się, że te zalecenia jedynie pogorszyły sprawę. Włodziu powinien od samego początku poruszać się w ortezach, a chodzenie po piasku pogłębiło wadę. Zjeździliśmy Polskę wzdłuż i wszerz. Mnóstwo wizyt, konsultacji, specjalistów i ciągłe błądzenie… Nikt nie potrafił wskazać kierunku, bezsilność ciążyła niczym kamień u szyi. Lata mijały, a synek cierpiał przy każdym kroku.
Dopiero wizyta u dr Paley’a, amerykańskiego specjalisty od dziecięcych nóżek, wlała w nasze serca nadzieję. Okazało się, że Włodziu, oprócz symptomatycznego płaskostopia, ma również syndrom hiper sprężystości, czyli zespół Ehlersa-Danlosa. To bardzo rzadka i niesamowicie trudna do zdiagnozowania choroba, na którą na razie nie ma lekarstwa. Ortezy obecnie stosowane są rozwiązaniem jedynie tymczasowym i nie zatrzymają postępów choroby. Uratować Włodzia przed kalectwem może tylko operacja…
Nie ma na świecie drugiego specjalisty, który potrafiłby pomóc dzieciom w tak trudnych przypadkach jak nasz. Metody stosowane przez dr Paley’a postawiły na nogi już dziesiątki maluchów, którym prorokowano wózek albo amputację. Ten człowiek to cudotwórca, wyprzedzający swoją epokę o kilka długości. Tak bardzo się cieszę, że trafiliśmy pod jego skrzydła, a on znalazł sposób, żeby pomóc mojemu synkowi. Tyle lat życia z fałszywą nadzieją zamieniło się w ogromną szansę. Jako matka muszę zrobić wszystko, żeby Włodziu jak najszybciej z niej skorzystał. Dopóki jeszcze jest w młodym wieku i wady nóżek da się choć w części naprawić.
Po wielu latach beznadziejnego dryfowania wreszcie widzimy latarnię, wiemy, w którym kierunku płynąć. Niestety do brzegu wciąż jeszcze daleko, a na dodatek rozszalał się sztorm. Sami nie dopłyniemy do portu… Operacja kosztuje ogromne pieniądze, zupełnie dla nas nieosiągalne. A to właśnie od nich zależy przyszłość i zdrowie mojego dziecka. Dlatego proszę o pomoc…
Włodziu chciałby grać z kolegami w piłkę… Często widzę, jak spogląda w ich kierunku ze łzami w oczach. Oni skaczą, biegają — tak po prostu, bez bólu. Bo są dziećmi i mają zwyczajne dzieciństwo. Utraconych lat już nie odzyskamy, ale możemy spojrzeć w przyszłość. Marzę o tym, żeby Włodziu dobrze przeszedł przez życie. Z Twoim wsparciem będzie to możliwe...
Nadia — mama