Jego rodzice zginęli w wypadku, on sam cudem przeżył❗️Bardzo potrzebna pomoc dla Dominiczka!

Jego rodzice zginęli w wypadku, on sam cudem przeżył❗️Bardzo potrzebna pomoc dla Dominiczka!
Zakup sprzętu medycznego, rehabilitacja i leczenie
Zakończenie: 1 Października 2022
Poprzednie zbiórki:

Wózek inwalidzki, leczenie komórkami macierzystymi i rehabilitacja
Wózek inwalidzki, leczenie komórkami macierzystymi i rehabilitacja
Opis zbiórki
Gdy wsiadali do samochodu, miał jeszcze mamę, tatę i bezpieczny dom. Był zdrowym, kochanym przez bliskich 2-letnim dzieckiem. Sekunda – tyle wystarczyło, by stracił wszystko. Ciężarówka staranowała samochód, którym jechała cała rodzina Dominika.
Mama Dominika zginęła na miejscu. Tata zmarł w szpitalu. Dominik miał pękniętą czaszkę, krwiaka mózgu, stłuczenie płuc. Doznał porażenia czterokończynowego. Pękł mu rdzeń kręgowy. Był w stanie krytycznym.
Krzysztof Raczkowski, dziadek Dominika: 10 października 2014 roku był najpiękniejszym dniem w naszym życiu. Nasza starsza córka urodziła syna. Zostaliśmy dziadkami zdrowego, szczęśliwego maluszka. Z dumą patrzyliśmy, jak rośnie, siada, stawie pierwsze kroczki. Wszystko to nagle się zmieniło. Jedna tragiczna chwila całkowicie odmieniła nasze życie!
12 kwietnia 2016 roku samochód, którym jechała moja rodzina, zderzył się czołowo z ciężarówką. W wypadku zginęła moja córka Justyna oraz jej partner. W chwili śmierci miała tylko 19 lat… Moja druga córka doznała ciężkich obrażeń. Tak samo malutki Dominik…
Wiadomość o wypadku spadła na nas jak grom z jasnego nieba… Nie wierzyliśmy w to, co się stało. Nigdy się z tym nie pogodzimy. Przepłakaliśmy całą noc… Dominik został przewieziony helikopterem do szpitala. Długo walczył o życie. Umieraliśmy ze strachu, że umrze naprawdę… Że dołączy do swojej mamy.
Mimo że wnuczek siedział zapięty w foteliku, do szpitala trafił nieprzytomny, z pękniętą czaszką, krwiakiem w głowie i na kręgosłupie oraz licznymi złamaniami. Dominik doznał urazu wielonarządowego. Miała przerwany rdzeń kręgowy na wysokości szyi – między kręgami ma przerwę długości 10 mm. Przeszedł szereg operacji, ratujących życie… Gdy go zobaczyliśmy, był nie do poznania. Ledwo widoczny spod bandaży, respiratora, kabli urządzeń, utrzymujących go przy życiu.
Od momentu wypadku zajmujemy się z żoną Dominikiem, bo strasznie go kochamy. Poza tym kto, jak nie my? Ma tylko nas – dziadka i babcię. Dominik jest jedynym, co zostało nam po córce…
W szpitalu w Gdańsku nasze 1,5 roczne słoneczko przeszło operację usunięcia krwiaka głowy. Później były kolejne operacje ratujące jego życie... Wnuczek przez wiele miesięcy karmiony był dojelitowo przez sondę, nie potrafił również samodzielnie oddychać. Początkowo lekarze nie dawali mu szans… Stwierdzono u niego porażenie kończyn dolnych, niedowład kończyn górnych... Nie mogliśmy zrozumieć dlaczego. Dlaczego ta mała istotka, która jeszcze wczoraj była pełna życia – dziś nie może nawet poruszać paluszkami! Dla nas to był szok...
Po 1,5-rocznym pobycie w szpitalach, licznych operacjach i zabiegach nasz ukochany wnuczek jest z nami, ale wymaga stałej opieki i codziennej rehabilitacji. Miesięczny koszt leczenia to około 3 tysięcy złotych... Do tego turnusy rehabilitacyjne, musimy też podnośnik sufitowy do transportu Dominika po mieszkaniu. Codziennie potrzebne są także maści, opatrunki, leki – wszystko to bardzo mocno obciąża nasz budżet. Tym bardziej, że tylko ja pracuje, żona opiekuje się Dominikiem.
Bardzo chciałbym zabrać wnuczka na grób jego mamy, aby szedł na własnych nóżkach, ale jeszcze nie teraz… Nie jesteśmy jeszcze na to gotowi… Każdy dzień, to dla nas walka o Dominika, o jego samodzielność. Jedyny cel, jedyny sens życia, jakie teraz z żoną mamy, to poprawa stanu zdrowia naszego wnuczka. Robimy, co możemy. Nie sądziłem, że będę musiał zów prosić o pomoc… Ale nie mam wyjścia.
Naszym marzeniem jest patrzeć na naszego radosnego wnuczka bawiącego się z rówieśnikami… To, że żyje, to cud… Proszę – spraw dla nas kolejny. Każda złotówka się liczy, bo to ona przyczynia się do tego, żeby wnuczek był samodzielny.