Możemy uratować oczko Dominika

Leczenie celowaną nierefundowaną chemią w klinice w Essen w Niemczech
Zakończenie: 3 Marca 2015
Rezultat zbiórki
W marcu 2015 roku Dominik otrzymał 3 dawkę chemioterapii w klinice w Essen. Po badaniu 7 kwietnia okazało się, że leczenia zadziałało, nie było żadnych aktywnych guzów. Tym samym leczenie zostało zakończone, pozostało tylko kontrolować oczko, czy nic złego w nim się nie dzieje.
6 maja 2015 r., pierwsza kontrola po zakończeniu leczenia... Niestety, tym razem nie mamy dobrych wieści. W lewym oczku pomimo kuracji kosztownym lekiem nowotwor dalej sieje spustoszenie, nastąpiła wieloogniskowa wznowa i niestety Dominiś będzie musiał "oddać" swoje lewe oczko... Zajęte przez nowotwór oko zostanie usunięte wraz z tym pasożytem. Bardzo nam jest przykro z tego powodu, dzisiejszy dzień na pewno długo pozostanie w naszej pamięci jako jeden ze smutniejszych.
Dziękujemy Wam wszystkim za dotychczazowe wsparcie - jest to dla nas bardzo ważne, bo przecież walka trwa nadal, a Dominik będzie miał ocalone drugie oczko, które na chwilę obecną dobrze rokuje na przyszłość. Lekarze dają duże szanse, że wszystko z tym oczkiem będzie dobrze.
Opis zbiórki
Widzisz odblask w moim oczku – to siatkówczak, nowotwór złośliwy, który nieproszony wtargnął do moich oczu. Myślisz sobie, to znowu Ty? Kolejne dziecko, któremu chcą usunąć oczko? Tak, to ja i bardzo proszę Cię o pomoc…
Trudno jest pisać o bezsilności, jaką czujemy w sercu, ale wiem, że muszę. MUSIMY walczyć, a Wy jesteście dla nas nadzieją. Czarna historia naszego życia rozpoczęła się w marcu 2014 roku, gdy usłyszeliśmy diagnozę, która zburzyła nasze harmonijne i pełne szczęscia i optymizmu życie - siatkówczak, nowotwór złośliwy oka. Zauważyliśmy go, gdy Dominik (miał wtedy 17 miesięcy) stał przy lampie - w jego oczach pojawił się sztuczny odblask w pomarańczowym kolorze. Okulistka zobaczyła plamki, ale dopiero w CZD w Warszawie dowiedzieliśmy się, że to nowotwór. Guzy były nie w jednym, ale w obu oczkach. W lewym duży guz o wymiarach 11x12,5 mm, w prawym 8x11 mm. Lekarze mówili, że Dominik przez guzy coraz słabiej widzi, traci wzrok...
Jedyna nadzieja - chemia. Trzeba było działać bardzo szybko. Zaczęło się od słabej chemioterapii, która okazała się bezskuteczna. Zdecydowano o zastosowaniu chemioterapii z wiekszego kalibru - 5 dniowej. Dominik mimo niejednokrotnych przeciwności losu, przetaczaniu krwi walczył i walczy dzielnie. Niestety, po 2 miesiącach po przestaniu podawania chemii guzy się odnowiły. Jest to wieloogniskowa zmiana, zdecydowano o ostatecznej najsilniejszej chemioterapii trzydniowej, po ktorej lekarze mieli nadzieję, że guzy będa nieaktywne. Chemia zadziałała bardzo dobrze, ale tylko w prawym oczku. W lewym oczku guzy urosły, a gdy stawały się nieaktywne - wyrastały nowe. Prócz chemii lekarze nie mogą zastosować inych metod gdyż guzy są zbyt blisko nerwu wzrokowego.
Wszystko działo się bardzo szybko, cały czas mieliśmy nadzieję, że można zrobić coś jeszcze. Aż 2 grudnia usłyszeliśmy, że można zrobić już tylko jedno - jak najszybciej amputować lewe oko. To był cios, tak jak byłby dla każdego rodzica. Zanim zdecydowaliśmy się na ostateczne rozwiązanie, poszukaliśmy pomocy za granicą. Dominik ma guzy w obu oczkach i nikt z nas nie wie, czy za jakiś czas guzy się nie uaktywnią. Dlatego podjeliśmy decyzję o leczeniu malutkiego za granicą. Klinika w Londynie niestety odmówiła, ponieważ nie mają miejsc. Dlatego dostaliśmy się na leczenie w klinice w Essen w Niemczech.
Lekarze w Niemczech powiedzieli, że usunięcie oka jest ostatecznością. Ale póki Dominik widzi i jest szansa, że uda się pokonać nowotwór bez amputacji oczu, trzeba walczyć. Walka zaczęła się 16 stycznia, kiedy Dominik miał podaną pierwszą dawkę kosztownego leku. Jest on podawany przez tętnicę udową bezpośrednio do oka, żeby zniszczyć nowotwór i zapobiec rozsianiu się na drugie oczko i do mózgu. Wstępnie zostały zaplanowane 3 wlewy leku, po każdym jest badanie, żeby sprawdzić, czy leczenie działa. Lekarze nie wiedzą, ile dawek leku pozwoli pozbyć się nowotworu, będą na bieżąco określać dalsze leczenie. Może się zdarzyć, że Dominik będzie potrzebował nawet 8 podań. Koszt każdego to ponad 2 tys.euro. Do tego dochodzą badania po każdym wlewie. W tej chwili zbieramy na zaplanowane podania leku i badania z nadzieją, że leczenie pozwoli pokonać nowotwór. Jeśli jednak zdarzy się, że będzie potrzebne więcej podań, wrócimy tu, by walczyć do końca...
Kochani piszemy do Was ten apel, gdyż jesteście naszą ostatnią nadzieją. Dominik jest niesamowitym dzieckiem. Przeszedł bardzo ciężkie leczenie w Polsce, a po pierwszym wlewie leku zapytał, to czy może iść pograć w piłkę. Musimy walczyć o jego oczko, bo nie wiemy, co stanie się z drugim. Musimy ratować jego wzrok, bo kto wie….może kiedyś zostanie wielkim piłkarzem, który udowodni światu, jak ważne jest mieć przy sobie ludzi, którzy wiernie trwają w trudnych chwilach i pomagają jak tylko potrafią.
Prosimy, pomóżcie nam ochronić Dominika przed ciemnością, żeby nie okazało się, że nowotwór jest szybszy od nas...