

Heroiczna walka adopcyjnego taty❗️Pomóż uratować wzrok Dominika!
Cel zbiórki: Kontynuacja leczenia, ratującego wzrok w klinice w Berlinie
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Kontynuacja leczenia, ratującego wzrok w klinice w Berlinie
Aktualizacje
Leczenie trwa - w październiku kolejny cykl❗️Chcę być tatą, jakiego moje dzieci potrzebują - pomocy!
Kochani,
jestem po trzech cyklach leczenia – pierwszy odbył się w Polsce, a dwa kolejne w Niemczech. Widzę już poprawę ostrości, a to dla mnie ogromna nadzieja, że warto walczyć dalej. W październiku czeka mnie kolejny wyjazd i chciałbym kontynuować terapię, która daje realne szanse na uratowanie mojego wzroku. Bardzo proszę o pomoc.
Nie walczę tylko dla siebie. Walczę dla moich ukochanych dzieci – Tosi i Wojtusia, których adoptowaliśmy, by dać im dom pełen miłości. Razem z żoną jesteśmy też rodziną pomocową dla porzuconego maleństwa.

Moim największym marzeniem jest patrzeć, jak moje dzieci dorastają, jak się uśmiechają, jak biegną w moją stronę. Czytać im bajki, grać w gry, oglądać filmy... Bo bez wzroku mogę im tego wszystkiego nie zobaczyć…
Dziękuję Wam z całego serca za każdą pomoc i proszę – bądźcie ze mną dalej. Każda wpłata, każde udostępnienie to moja szansa, by zatrzymać wzrok i być takim tatą, jakiego moje dzieci potrzebują.
Dominik
Opis zbiórki
Mam na imię Dominik. Jestem tatą, który poznał, czym jest to wspaniałe słowo dopiero dzięki adopcji. Choć mnie i mojej żony nie łączą z Tosią i Wojtusiem więzy krwi, są to nasze dzieci. Łączy nas bowiem coś więcej - prawdziwa więź płynąca z serca. Byłbym naprawdę bardzo szczęśliwym człowiekiem, gdyby nie ta tragedia... Choroba, przez którą niemal straciłem wzrok. Bardzo potrzebuję Twojej pomocy...
Historia mojej walki zaczęła się ponad 5 lat temu. Byłem spełnionym mężem, a od niedawna także ojcem - do naszej rodziny dołączyła Tosia, wprowadzając do niej nieznany wcześniej wymiar miłości. To były Święta Bożego Narodzenia. Wszystko było gotowe – choinka, prezenty zapakowane dla Tosi… Dzień przed Wigilią obudziłem się z szarą plamą na lewym oku. Pojechałem na izbę przyjęć. Zrobione kilka dni później badania miały przynieść dramatyczne wieści.

Okazało się, że cierpię na przednią niedokrwienną neuropatię oka - chorobę, w której dochodzi do uszkodzenia nerwu wzrokowego. Powoduje zanikanie wzroku, postępujące i nieodwracalne. Każdy dzień zaczął znikać za zasłoną ciemności. Pocieszałem się, że neuropatia na ogół dotyka tylko jedno oko… Wciąż miałem jedno oko zdrowe. Tak było do pewnego wrześniowego dnia, kiedy to choroba zaatakowała znów nagle i niespodziewanie… Szara zasłona przyćmiła mi drugie oko.
Cały świat zniknął. Widziałem kontury postaci, nie mogłem nawet przeczytać SMS-a z życzeniami na Święta... Wcześniej przez wiele lat pracowałem jako elektryk. Byłem w tym dobry. Choroba zabrała mi także to, praca z prądem stała się zbyt niebezpieczna. Najgorszy był jednak zawód w oczach mojej córeczki. Tosia nie rozumiała, dlaczego nie mogę czytać jej już książeczek, które mi przynosi...
Wiedziałem, że się nie poddam - mam dla kogo walczyć, jestem tatą i muszę widzieć! Dzięki pomocy dobrych ludzi, których wzruszyła moja historia, rozpocząłem leczenie. Przeszedłem terapię komórkami macierzystymi, dzięki której mój wzrok poprawił się o 30%. Później, dzięki wskazówkom innych pacjentom, podjąłem dalsze leczenie w klinice Restore Vision Clinic w Berlinie. Jej celem było wzmocnienie nerwów wzrokowych oraz wytworzenie nowych połączeń w oczach.

Ten kierunek okazał się strzałem w dziesiątkę... Jestem już po 2 cyklach elektrostymulacji i następujących po niej badań. Poprawa jest ogromna! Wcześniej ledwo widziałem numer autobusu z odległości 2 metrów... Dziś widzę go z 5-7 metrów. Z powrotem jestem w pełni samodzielny - wykonuję obowiązki domowe, zajmuję się dziećmi. Progres jest ogromny. Nerwy wzrokowe odpowiadają.
Lekarze uważają, że wzrok może poprawić się jeszcze bardziej - aby tak się stało, muszę przejść łącznie 3-4 terapie. Jest szansa, że będę widział jeszcze lepiej, może uda mi się znów wrócić do aktywności zawodowej... Dlatego dalej potrzebne jest wasze wsparcie. Sam nie jestem w stanie pokryć kosztów terapii. Jednocześnie chciałbym Państwu podziękować za dotychczasową pomoc. Dzięki Wam mogę uczestniczyć w życiu mojej rodziny, moich dzieci.

Mimo, że moje życie wywróciło się do góry nogami, staram się przekuć swoją tragedię w coś dobrego... Daję 100% siebie moim dzieciom. Tosia ma 7 lat, a Wojtuś zaraz skończy 2 latka. Mamy też w domu trzeciego maluszka. Rodzice biologiczni po narodzinach zostawili w szpitalu. Razem z żoną zostaliśmy rodziną pomocową. Opiekujemy się porzuconymi dziećmi, zanim trafią do adopcji, aby zminimalizować traumę porzucenia. To już trzeci maluszek, którym mamy zaszczyt się zajmować. Mamy ogromną nadzieję, że wkrótce znajdzie swoich rodziców adopcyjnych, którzy pokochają go tak jak my.
Muszę kontynuować leczenie. Mam szansę wyzdrowieć i muszę tę szansę wykorzystać. Chcę widzieć, chcę pracować, chcę być oparciem dla żony i dzieci. Zobaczyć, jak dorastają...
Błagam, pomóżcie mi w tej walce o wzrok, wpłacając niewielką kwotę i udostępniając moją zbiórkę. Czas mija nieubłaganie i mam go coraz mniej... Proszę jako pacjent i jako tata - pomóż mi!
Dominik
_____
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa300 zł
- Wpłata anonimowa40 zł
- Wpłata anonimowa40 zł
- Wpłata anonimowa100 zł