
🔥 PILNE: Ogromny guz w brzuszku 4-letniego Dominika❗️Potrzebna NATYCHMIASTOWA pomoc!
Cel zbiórki: Leczenie operacyjne i onkologiczne Dominika
Cel zbiórki: Leczenie operacyjne i onkologiczne Dominika
Aktualizacje
ALERT❗️Z Dominisiem jest KRYTYCZNIE źle... Zrozpaczona mama błaga o ratunek i modlitwę!
Jest źle, jest naprawdę bardzo źle... Powiedzieć tym razem, że sytuacja jest dramatyczna, to mało...
Stan Dominika bardzo się pogorszył. Przerwano leczenie! Dominik ma bardzo spuchnięta trzustkę, zapalenie trzustki oraz wodobrzusze. Trwają badania, aby ustalić, czy to przez guz, czy efekty uboczne radioterapii... Szaleję z niepewności i rozpaczy!

W tym tygodniu mieliśmy zacząć kolejny cykl chemioimmunoterapii. Dominik przebywa w szpitalu, nie może jeść i pić, będzie karmiony przez port albo sondę... Choroba jest straszna, życie synka jest w niebezpieczeństwie.
Musimy zmierzyć się z guzem, który nie chce odpuścić, nie chce zatrzymać się ani na chwilę. Jak długo musimy jeszcze dźwigać ten ciężar?!
Nie potrafię tego zrozumieć, ile cierpienia jeszcze Dominik musi przejść... Błagam o ratunek i o modlitwę za mojego synka, o jego życie, o zdrowie, o cud...
❗️PILNE: Dominiś walczy o życie❗️Sytuacja jest dramatyczna... RATUNKU!
Niestety Dominiś bardzo ciężko znosi leczenie... Przeżywamy bardzo trudny czas. Serce pęka, gdy patrzy się, jak cierpi...
Synek dostał już pierwszy cykl chemioimmunoterapii, później przeżył immunoterapię, do tego wszystkiego codziennie jeździmy na radioterapię. Całymi dniami leży w łóżku, nie wstaje, nie bawi się, nie uśmiecha, nie śmieje, nie chce jeść...

Podczas wlewu immunoterapii dochodzi do różnych skutków ubocznych... Synek ma bardzo niskie ciśnienie 44/28, wymiotuje, ostatnio doszły reakcje alergiczne... Usta mu spuchły, skóra na brzuchu zaczęła robić się czerwona, na głowie pojawiło się miejscowe puchnięcie. Saturacja spada...
Bardzo boję się tych wlewów... Czuję się, jakbym traciła dziecko, kiedy widzę, jak to wszystko się dzieje... Widzę, jak spada saturacja, jak synek leży z maseczką, a jednocześnie wiem, że musi walczyć... Musi tak być, żeby mógł pokonać guza, żeby mógł wygrać i żyć...
Ja nie proszę, ale błagam o dalszą pomoc... Proszę, wesprzyj nas, napisz dobre słowo, daj nadzieję, tak bardzo jej teraz potrzebujemy...
❗️Z OSTATNIEJ CHWILI❗️Jest bardzo źle, guz agresywnie rośnie... Błagamy o ratunek!
To najgorsze wieści, jakimi przyszło mi się podzielić... Jest źle... Nie mogę pozbierać się po tym, co usłyszałam na rozmowie z lekarzem i jak ogromne pieniądze są potrzebne, żeby ratować życie synka...
Myślałam, że po operacji wróci mój Dominik... Niestety wróciło nie to, czego się spodziewałam... Część guza, która została, bardzo szybko rośnie. Zbliża się do prawej nerki, jedynej, jaka została synkowi... Zbliża się do trzustki... Znów pojawiły się straszne bóle brzucha... Dominik bez leków przeciwbólowych nie funkcjonuje, dostaje morfinę na zmianę z innymi lekami.
Badania biologii guza wyszły bardzo źle, guz jest strasznie agresywny...

Lekarze chcą zaatakować guza z każdej strony. Chcą zastosować radioterapią, chemię i immunoterapię naraz... Dominik dostał już chemię i pierwsze podanie immunoterapii. Nigdy nie widziałam jeszcze dziecka, które tak bardzo cierpi...
Dostaliśmy nowy kosztorys leczenia... Zwalił mnie z nóg, tyle że to jedyna szansa... Lekarze mówią wprost: nie ma czasu... Guz rośnie, trzeba działać natychmiast, bo przegramy... Umieram ze strachu, że stracę synka, boję się też, że będę w stanie zebrać takiej ogromnej kwoty...
Nie proszę już, BŁAGAM Was o pomoc, o uratowanie mojego synka. Każde Wasze udostępnianie ma ogromną moc, każda przekazana złotówka daje nam nadzieję. OCALCIE MOJEGO SYNKA, BŁAGAM... On nie może umrzeć!
Opis zbiórki
PILNE❗️”U synka w brzuchu jest coś wielkości mojej pięści, koniecznie musimy was transportować na onkologię”. Te słowa lekarza do dziś brzmią w naszych uszach... U Dominika, naszego niespełna 4-letniego synka, zdiagnozowano nowotwór - neuroblastomę! W obliczu śmiertelnej choroby naszego ukochanego dziecka bardzo prosimy o pomoc...
Od 26 lutego nieustannie zadajemy sobie tylko jedno pytanie: kiedy ten koszmar w końcu się skończy. To tego dnia trafiliśmy z Dominikiem do szpitala. Synek skarżył się na bardzo silny ból brzucha... Zrobiono mu USG. Badanie trwało bardzo, bardzo długo... Wróciliśmy do swojej sali. Po godzinie przyszedł do nas ordynator. Okazało się, że w brzuszku naszego synka jest ogromny guz, który dość szybko rośnie. Świat po prostu się zawalił... Nie spodziewaliśmy się, że zwykły ból brzuszka okaże się symptomem nowotworu.
Tego samego dnia trafiliśmy na onkologię.

Dominiś cierpiał, cały czas bolał go w brzuch... Trudno było uwierzyć, że to może być prawda. Ja, mama, tuliłam synka w ramionach, chcąc zabrać z tego małego ciałka cały ból, całe cierpienie. Słysząc "mamo, kiedy wrócimy do domu" pękało mi serce, bo docierało do mnie, że to dopiero początek... Obiecywałam, że będzie dobrze, choć nie wiedzieliśmy, co nastąpi... Synek spał, nie chciał się bawić, nie chciał jeść. Gasł...
Na kolejnym USG okazało się, że zmiana nowotworowa ma wielkość 99 mm x 60 mm... Tyle, co duży grejpfrut. Do kolejnego badania urosła o kilka centymetrów! Tomografia potwierdziła, że guz jest ogromny... Dodatkowo masa guza otacza także aortę, pień trzewny i tętnice krezkową górną. Naczynia lewej nerki biegną wewnątrz guza. Nie wierzyliśmy w te informacje...

Codziennie płakałam i modliłam się, aby wszystko skończyło się dobrze. Niestety pozytywne wieści nie przychodziły... Po wszystkich badaniach nadszedł dzień, w którym zrobiono Dominikowi punkcję, biopsję i wstawiono mu cewnik. Od tamtej pory dzień i noc był przypięty do kroplówki: nawodnienie, leki przeciwbólowe, antybiotyk. Codziennie miałam w głowie pytania: dlaczego? Dlaczego to właśnie mój synek musi tak cierpieć? Zabijała mnie bezradność...
Obiecywałam, że niedługo wrócimy do domku, do taty... Jedyne, co pomagało nam to wszystko przetrwać, to wiara, wiara w to, że Dominik będzie zdrowy i wszystko wróci do normy, tak jak kiedyś... Po 44 dniach pobytu w szpitalu w Wielki Piątek, przed Wielkanocą, wyszliśmy w końcu do domu. W międzyczasie Dominik przechodził zakażenie wirusem, bakterią. Każdy pobyt w szpitalu jest dla niego bardzo trudny. Dzień, w którym wróciliśmy do domu, to był wspaniały dzień - Dominik był taki szczęśliwy i uśmiechnięty. Najszczęśliwszym dniem będzie ten, w którym będzie zdrowy... Wierzymy w to z całego serca, że taki dzień nadejdzie.
Dominik jest po 6 cyklach chemioterapii. Przed nim operacja... Guz musi zostać wycięty! Niestety, wciąż nie wiadomo, czy będzie można usunąć go w całości... Niestety jest bardzo blisko ważnych narządów. Jest duże ryzyko, że razem z nim trzeba będzie usunąć też nerkę. Jesteśmy naprawdę przerażeni...

Wiemy, że musimy być silni dla naszego synka. Pragniemy zrobić wszystko, wykorzystać wszelkie możliwe opcje, aby dało się usunąć guza w całości, nie naruszając narządów… Konsultujemy jego przypadek ze szpitalami w Niemczech i Barcelonie. Już dziś wiemy, iż są możliwości usunięcia guza poza granicami naszego Państwa, niestety to koszt ponad 200 tysięcy złotych. Taka suma przekracza nasze możliwości finansowe.
Obiecaliśmy Dominikowi, że wszystko będzie dobrze i słowa musimy dotrzymać. Chcemy ratować jego życie... Prosimy, abyście otworzyli swoje wielkie serca i wsparli leczenie synka. Za każde wsparcie będziemy bardzo wdzięczni.
Marzena i Krzysztof – rodzice Dominika

➡️ Dominikowi możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - klik!
➡️ Śledź walkę Dominika na Facebooku: Pomoc dla Dominika - dzielnego wojownika
➡️ Kasia Zielińska prosi o pomoc dla Dominika!