Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Marzenie Dominika - turnus

Dominik Kiełbasa
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

turnus rehabilitacyjny

Dominik Kiełbasa
Radom, mazowieckie
mózgowe porażenie dziecięce
Rozpoczęcie: 4 Lutego 2015
Zakończenie: 10 Czerwca 2016

Opis zbiórki

Dominik urodził się zdrowy. Pełna skala punktów przy porodzie nie dała gwarancji przychylności losu. Gdy maluszek kończył pół roku, przyplątała się do jego ciała infekcja. Zapalenie oskrzeli i sięgająca niemal 40 stopni gorączka nie pozwoliła dłużej patrzeć zatroskanej mamie na ból maluszka. Lekarz zlecił silny antybiotyk... Pierwsza, a jak się później okazało, jedyna próba złagodzenia infekcji niemalże odebrała Dominikowi życie. Wstrząs anafilaktyczny, który sprawił, że Dominik na parę chwil stracił oddech. Do dzisiaj nie udało się ustalić, czy była to reakcja na podany antybiotyk, czy być może infekcja okazała się zbyt silna, a leczenie zostało rozpoczęte zbyt późno. Te „parę chwil” rzutuje na całą jego przyszłość.
 


Infekcja została zaleczona, a my mieliśmy wracać do normalności i wszystko miało być dobrze. Dobrze nie było już nigdy. Dominik był innym dzieckiem. Położony do łóżeczka nie ruszał się, nie wyciągał rączek po zabawki, nie gaworzył. Instynkt zatroskanej matki niezawodnie podpowiadał, że jest źle. Po szeregu badań zarówno genetycznych, jak i neurologicznych, zleconych w CZD lekarze postawili diagnozę. Mózgowe porażenie dziecięce, obniżona sprawność języka i warg oraz wzmożone napięcie mięśniowe. Jak człowiek reaguje na wieść o chorobie swojego dziecka? Chyba nie istnieją słowa, który mogłyby opisać mieszaninę złości, żalu, bezradności i strachu, który targa przerażonym rodzicem. Rozpoczęliśmy rehabilitację. „Widok płaczu i wyrywającego się maluszka był nie do zniesienia, ale wiedziałam, że tak trzeba, by w przyszłości było mu lżej” – wyznaje mama.


Rehabilitacja dziecka niepełnosprawnego jest niezwykle trudna. Nie ma przerwy na święta, dni wolne. Niemalże każdego dnia na nowo podejmujemy walkę z niezwykle bolesnymi przykurczonymi mięśniami, boleśnie napiętymi nóżkami i niesfornymi rączkami. Jak długo? Każdy rodzic chciałby dać obietnicę, że przyjdzie dzień, w którym ten bolesny koszmar mógłby się skończyć. Niestety ćwiczenia i rehabilitacja dla zdrowia, życia bez bólu i sprawności przykurczonych mięśni w przypadku Dominika nie powinna się kończyć nigdy. Gdy był malutki każda godzina rehabilitacji choć okupiona łzami cierpienia maluszka, przynosiła ogromne rezultaty. Dominik dosyć szybko stanął na nóżki, a z jego ust zaczynały padać pierwsze słowa. Z czasem, gdy Dominik zaczął rosnąć i kojarzyć wyjazd na rehabilitację z bólem i przymusową „krzywdą” zaczął się buntować. Zmęczenie, strach, ale i niechęć kolejnej godziny cierpienia było powodem dla których rehabilitacja stała się przymusem, a nie drogą do zmniejszenia cierpienia. Ciało chłopca zaczynało się spinać, a kolejna godzina przymusowych ćwiczeń nie przynosiła rezultatów. Na nic zdały się słowa mamy, że będzie lepiej, a ból minie… 


Zupełnie inaczej jest podczas wyjazdu na turnus: wyjątkowe 2 tygodnie, podczas których Dominik potrafi osiągnąć tyle, co podczas niemalże półrocznych ćwiczeń w domu. Nowe otoczenie, inny zestaw ćwiczeń w formie zabawy, bez przymusu nieustająca rehabilitacja nawet 8 godzin dziennie. Ciało staje się rozluźnione, ćwiczenia mniej bolesne. W takich warunkach z dużo większą łatwością Dominik dostrzegał swoje osiągnięcia, które motywowały do dalszych działań. Po pobycie na jednym z takich turnusów dużo łatwiej było przekonać Dominika do kontynuowania ćwiczeń. Pytania „jak długo jeszcze będę musiał ćwiczyć”, zamieniły się na „kiedy kolejny wyjazd na turnus”. No właśnie kiedy. Dla samotnie wychowującej chłopca mamy udział w dwutygodniowym turnusie to koszty porównywalne z wyjazdem na ekskluzywne wakacje. A w przypadku utrzymania najlepszy efektów, najlepiej 2-3 razy do roku. Tyle że koszty wakacyjnych wojaży na wiele sposób można obniżyć, zamieniając egzotyczne kraje, na pobyt na działce, drogie hotele na nocleg pod namiotem, kosztu udziału w kolejnym turnusie nie da się zmniejszyć na żaden sposób.


Poddajemy się na starcie. Szukając wymówek, zapominamy o złożonych postanowieniach. Ćwiczenia dla formy na lato, niejedzenie słodkiego dla zdrowia, odchudzanie i spadek wagi, by zmieścić się w wymarzone jeansy. Ile w złożonym postanowieniu potrafimy wytrzymać, czy udaje nam się osiągnąć zamierzone cele? No właśnie cele. Forma „do lata”, wymarzone spodnie. A co jeśli jedynym celem jest kilka dni bez bólu, parę kroków więcej i szansa na samodzielne ubranie się… Rehabilitacja powinna towarzyszyć Dominikowi już zawsze...



Tym razem nie szukaj wymówek. Zostaw po sobie ślad, dając ogromną motywację dla Dominika i kroplę nadziei dla mamy, że uda nam się zebrać potrzebną kwotę na wymarzony turnus. 

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki