W Polce lekarze nie dają Edycie szans na zdrowie - jesteś moją jedyną nadzieją❗️

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 9 Stycznia 2024
Opis zbiórki
To był maj 2021 roku. Miesiąc, w którym wszystko się zaczęło. Miesiąc, w którym musiałam porzucić dotychczasowe życie, przewartościować swoją codzienność. Nic mnie nie bolało, nie miałam żadnych objawów, po prostu poszłam na badania profilaktyczne. Zdiagnozowano złośliwego raka piersi.
Gdy usłyszałam diagnozę, życie obróciło mi się do góry nogami. Nigdy nie zapomnę tych pierwszych dni. Paraliżujący strach, niepewność, uczucie, jakby grunt zupełnie usuwał mi się spod nóg. Nie wiedziałam, co dalej, jak walczyć, co robić. Jednak niemalże od razu paraliżujący szok musiałam zamienić na ogromną siłę i determinację. W końcu muszę pokonać nowotwór. Muszę żyć.
Nowotwór piersi to trudny przeciwnik. Szybko daje przerzuty, odbiera siłę, nie pozwala normalnie funkcjonować. Już zakończyłam leczenie chemią, ale nie dano mi żadnej nadziei na wyleczenie. Jestem bardzo słaba, bolą mnie kości. Nie mogę pracować. Moim życiem było gospodarstwo przekazywane w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Przez 30 lat mojego życia tylko ono się liczyło. Wszyscy pracowaliśmy jak równy z równym. Mimo że teoretycznie jestem w sile wieku, nie daję rady, nie mogę dźwigać, a opary, które unoszą się na gospodarstwie, czyli m.in. azot są dla mnie bardzo szkodliwe.
Gdy pytam lekarzy o moje rokowania, rozkładają ręce, nie potrafią odpowiedzieć. Kiedy słucham rozmów innych pacjentów, wiedzą, czego mogą się spodziewać, ja nie wiem. Mój złośliwy nowotwór jest nieprzewidywalny. Ta niepewność wyczerpuje i odbiera nadzieję, ostatnie jej promyki…
Mam dla kogo żyć. Dla męża, dzieci, przyszłych wnuków. Tak bardzo chcę żyć, zająć się domem, wrócić do pracy. Te miesiące walki dobijają. Nie chcę pokazywać mojego bólu, braku sił, ale powoli rozpadam się od wewnątrz.
Czytałam i słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat leczenia w klinice Vorreiter-klinik w Niemczech. Nie zamierzam się poddać. Mam ogromną nadzieję, że podjęcie się leczenia w tej klinice da mi światło nadziei na wyjście z tej choroby. Jednak mimo pomocy rodziny nie stać mnie na nierefundowaną terapię. Dlatego zgłaszam się do Ciebie o pomoc.
Wiem, że sama nie dam rady. Nie stać mojej rodziny na tak kosztowne leczenie. Możesz dać mi nadzieję i szansę na dłuższe życie. Podarować więcej czasu. Proszę, pozwól mi żyć, pozwól mi zawalczyć!
Edyta