Jedna noga na nas dwoje to za mało

Zakończenie: 10 Marca 2015
Rezultat zbiórki
Udało się! Dzięki Wam wielkanocne śniadanie i każde kolejne możemy spędzić na balkonie dzięki Wam! Dziękujemy z całego serca za pomoc i spełnienie naszych marzeń. Ela i Romek
Opis zbiórki
Nie znamy zapisanej dla nas przyszłości. Nie mamy zdolności, dzięki którym potrafilibyśmy odkryć, co nas będzie czekać. Ela i Romek nie przypuszczali, że po drodze krętej usłanej bólem i rozpaczą może ich jeszcze spotkać coś wyjątkowego. Nie oczekiwali po latach zmagań z chorobami, urzędniczymi przepychankami, że gdzieś jeszcze czeka na nich szczęście…
Romek to mężczyzna o silnych dłoniach i jednej nodze. Po latach walki z chorobą niedokrwienną w 2013 nie udało się uchronić nogi przed amputacją. W wynajmowanym mieszkaniu drzwi wejściowe były zbyt wąskie, by zmieścił się w nich wózek. Nie sposób bez wsparcia drugiego człowieka samodzielnie się dostać na 4 piętro bez windy.
Ela to pełna optymizmu emerytowana kucharka, która od 14 lat zmaga się ze stwardnieniem rozsianym. Z niewładną prawą ręką potrafiła sobie poradzić, jednak gdy choroba zaatakowała nogi, zupełnie odbierając w nich czucie, samodzielna egzystencja okazała się niemalże niemożliwa.
Z powodu swoich niepełnosprawności los połączył ich drogi w Ośrodku Pomocy Społecznej w Gorzycach. Ośrodek był jedynym miejscem, w którym mogli dalej żyć. I choć opieka była tam doskonała, pracownicy każdy najmniejszy obowiązek wykonywali z pasją, nie potrafili odnaleźć tam szczęścia… „Nawet najlepszy ośrodek nigdy nie zastąpi domowego ciepła i azylu” – wspominali. Samotność i myśl, że w tym miejscu będą czekali na ostatnie swoje dni, nie pozwoliła zaznać radości. W ośrodku odnaleźli swoje bratnie dusze. Jakby znali się od lat, długie rozmowy rozbudziły kwitnącą przyjaźń.
Mimo że los ich nie oszczędzał, postanowili jeszcze raz zacząć samodzielne życie od nowa. W lipcu 2014 roku, na przekór tym wszystkim, którzy w nich nie wierzyli, „uciekli” z ośrodka. Na wolności – jak sami określają życie poza ośrodkiem, wróciła radość życia wspomagana kropelką miłości i strumieniem wzajemnego szacunku. Przez całe wakacje spacerowali na swoich mechanicznych nogach. Do domu wracali jedynie na noc. Górzyste tereny nie spodobały się wycieńczonemu 8-letnią pracą, akumulatorowi w wózku. Mechaniczne nogi potrzebują pomocy – wymiany na nowe, gdyż nie sposób przywrócić ich do życia. Oboje utrzymują się z jednej renty i dwóch zasiłków. Kwota, jaką dysponują miesięcznie, starcza jedynie na pokrycie bieżących rachunków, żywności i bardzo kosztownych leków. Nie stać ich na zakup nowych akumulatorów.
Mieszkają na 3 piętrze – jednak podjazd dla mechanicznych nóg i winda umożliwiają codzienne wyjście z domu. Problemem są jedynie drzwi balkonowe oraz wysoki na 20 centymetrów próg – uniemożliwia wjazd i zakręt. Aby złożyć wniosek o dofinansowanie, należy czekać do kwietnia, odpowiedź otrzymają dopiero w sierpniu. A przed nimi zbliża się wiosna oraz lato. Chcieliby korzystać z balkonu, na którym mogliby zjeść podane przez Romana śniadanie.
Historia Eli i Romka jest niezwykła. Dwoje ludzi, których los nigdy nie rozpieszczał, spotkało się w najtrudniejszych chwilach, odnalazło szczęście i sens życia. Jedna noga Romka to za mało, by zachować samodzielność w zwykłych codziennych czynnościach poza ośrodkiem. Do tego potrzebny jest sprawny wózek, który czeka na nowy akumulator. Pagórki i wzniesienia – niech w ich życiu będą tylko na parkowych alejach. Nowy akumulator i przeróbka drzwi balkonowych – tak niewiele trzeba, by z jedną nogą mogli dalej radośnie żyć.