By moje córki wciąż miały mamę... Pomóż mi w walce z rakiem!

leczenie onkologiczne nierefundowanym lekiem Avastin, by ratować życie Eli
Zakończenie: 1 Grudnia 2019
Opis zbiórki
Rytm życia wyznaczany nawrotami i obawą przed kolejną remisją. Moje dzieci od dziecka patrzą na cierpienie i nierówną walkę, którą toczę każdego dnia. Dorastanie w cieniu wspólnej drogi, która na każdym kroku mogła się zakończyć. To nie powinno tak wyglądać, żadne dziecko nie zasłużyło, by patrzeć na umieranie własnej mamy...
Zawsze byłam kobietą pełną energii. Z zaangażowaniem wychowywałam trójkę dzieci, prowadziłam gospodarstwo w małej miejscowości i wiodłam szczęśliwe życie. Dzień za dniem upływał, moje maluchy rosły, a ja każdego dnia dziękowałam Bogu za to, co dostaję. Wiedziałam, że najbardziej cieszą małe sprawy, doceniałam to, co mam. Podczas zwyczajnej kontroli u lekarza usłyszałam, że mam mięśniaka i niezbędna jest operacja. Wyjaśnił, że to nic strasznego, że nie ma się czego bać. Po operacji dowiedziałam się, że mięśniak okazał się rakiem. Podczas operacji usunięto jajniki i macicę. Pierwszy moment, w którym mój świat rozpadł się na kawałki...
To był początek mojej drogi pełnej wzlotów i upadków… Kilkanaście lat. Życie z rakiem jest straszne, ale to jednocześnie szczęście. Bo wciąż żyję….
Kiedy usłyszałam diagnozę, moje dzieci były w wieku szkolnym. Jak powiedzieć dzieciom, że każdy dzień może być tym ostatnim? Że teraz życie będzie toczyło się w cieniu chemioterapii, szpitali i wizyt lekarskich? Że już nic nie będzie takie samo?
Moje pociechy dorastały w cieniu raka, rytm naszego życia wyznaczany był okresami regresji choroby i nadziei na pokonanie poważnego przeciwnika. Nigdy nie wiedziałam, czy któreś z naszych urodzin nie są ostatnimi. W 2016 roku pojawił się pierwszy promyk. Po operacji otrzymałam informację, że mogę świętować zwycięstwo. Moja radość była ogromna. Mogłam myśleć o normalnym życiu! Przez chwilę było normalnie…
Moja radość trwała dosłownie moment. Jeszcze nie wiedziałam, że za rogiem czeka kolejny cios. Wznowiona fala bolała podwójnie. Kolejna chemioterapia, odwiedziny w szpitalu… Po raz kolejny wielka niewiadoma. Czy przeżyję? Czy walka ma jakikolwiek sens? Znów pełne obawy spojrzenia na dzieci, czy to już ostatni wspólny dzień.
Możliwość codziennego obserwowania jak rosną, rozwijają swoje pasje, zainteresowania i planują spełnienie kolejnych marzeń to dla mnie najlepszy prezent, który otrzymywałam. Tworzenie wspólnej rzeczywistości dawało nadzieję i ochotę na więcej. Myślę o tym, czy uda mi się zobaczyć moje córki w sukniach ślubnych. Czy doczekam kolejnych urodzin syna. Czy przywitam na świecie moje wnuki? W moim życiu jest wiele pytań, które pozostają bez odpowiedzi. Jest wiele spraw, na które nie mam wpływu. Kilkanaście lat walki, ciągłe oczekiwanie na wyniki, leczenie. Jestem wykończona. Wiem, że muszę być silna. Dla siebie, dla dzieci.
Kiedy usłyszałam o możliwości włączenia do terapii leku Avastin, pierwsze pytanie do lekarza, które skierowałam “CZY WARTO?”. Moja nadzieja na całkowite pokonanie choroby stopniowo malała. W głowie często pojawia się myśl, czy tym razem uda się pokonać chorobę na zawsze, czy czeka mnie kolejne rozczarowanie? Mój lekarz powiedział, że to realna możliwość powrotu do zdrowia.
Kiedy usłyszałam cenę, na którą wyceniono moje zdrowie, nogi się pode mną ugięły… Nigdy nie widziałam takiej sumy pieniędzy. Nie spodziewałam się, że mogę potrzebować aż tyle… Zawsze prowadziłam skromne życie. Do szczęścia wystarczyła mi tylko codzienna praca, obcowanie z naturą, praca w gospodarstwie.
Wasza pomoc, każda złotówka, to ratowanie mojego życia. To jakby każdy z Was zdecydował się podarować mi drugą szansę. Szansę na życie bez raka. Możliwość odkrywania świata na nowo, towarzyszenie dzieciom w najważniejszych momentach ich życia… Pomóż mi w walce, proszę, bo bez Ciebie nie dam rady.