Matka i córka. Obie walczą z nowotworem i obie mogą przegrać... Potrzebna pomoc ❗️

Leczenie i rehabilitacja, likwidacja barier architektonicznych
Zakończenie: 14 Maja 2023
Opis zbiórki
Najpierw w wypadku umarł mój tata. Zostałyśmy z mamą same. Potem zaatakował nowotwór – najpierw moją mamę, a potem mnie…
Przyszłam tutaj z wielkim bólem serca, ale jestem zmuszona. Nie mam już nic do stracenia. Chowam dumę do kieszeni i nie patrzę na nic. Liczy się teraz zdrowie nie moje, ale najważniejszej osoby w moim życiu – mojej mamy.
Mam tylko ją. Muszę zrobić wszystko, aby odrobinę skrócić jej cierpienie i spróbować zapewnić funkcjonowanie bez bólu. Kiedyś ona przez całe życie zapewniała mi wszystko, co najlepsze, abym nie czuła się gorzej od rówieśników. Teraz ja muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby jej pomóc. Zawsze sobie radziłyśmy i nigdy nie prosiłyśmy o pomoc. Kto zna mamę ten wie, że to ona zawsze wszystkim pomagała i była osobą o bardzo pozytywnym usposobieniu. Wzorowałam się na niej i także starałam się być pomocna. Dlatego zostałam pielęgniarką.
Mój tata zginął w wypadku samochodowym, gdy miałam 6 lat. Od tamtej pory mama była zawsze samodzielna oraz zaradna. Niestety śmierć męża, mając małe dziecko, nie była jedyną tragedią.
Pięć lat później dowiedziała się, że ma nowotwór złośliwy piersi. Przestała pracować. Poddała się mastektomii, przeszła chemioterapię. Robiła wszystko, żeby wyzdrowieć i nie zostawić mnie samej!
Nie byłyśmy jednak w stanie utrzymać się z renty, którą wówczas otrzymywała. Mama musiała wrócić do pracy. Po 10-u latach usłyszała, że ma wznowę. Koszmar po kilku latach powrócił! Kolejna chemioterapia i radioterapia… Leczenie nie przyniosło jednak oczekiwanych efektów i nowotwór dalej był aktywny. Pojawiły się także przerzuty na płuca!
W zeszłym roku zaproponowano kosztowną terapię. Ze względów finansowych mama była zmuszona odmówić. Na szczęście po wielu konsultacjach medycznych zakwalifikowała się do programu lekowego i otrzymała refundowaną terapię! Tak bardzo się cieszyłyśmy! Opiekowałam się mamą i robiłam dla niej wszystko, co mogłam. Okazało się, że ja także potrzebuję pomocy…
Mając 25 lat zachorowałam na agresywnego chłoniaka z komórki B! Mama zdążyła przyjąć tylko kilka dawek i zmuszona była zrezygnować ze swojej terapii kosztem opieki nade mną… Obie nie mogłyśmy uwierzyć w to, co się dzieje!
Przeszłam chemioterapię oraz radioterapię. Jestem w trakcie leczenia. Otrzymuję tylko świadczenie rehabilitacyjne i nie jestem w stanie pomóc finansowo mojej mamie, która sama nie jest w stanie utrzymać się z renty. Obie posiadamy też znaczny stopień niepełnosprawności.
Tragedii jest jeszcze więcej! Rezygnując z własnego leczenia, aby się mną opiekować, mama cały czas ponosi ogromne konsekwencje! Pojawiły się nowe przerzuty do kości i wątroby! Czeka ją kolejna chemioterapia...
W wyniku przerzutów do kości, mama dostała porażenia twarzy. Ledwo mówi, mruga jednym okiem. Nie mogę na to dłużej patrzeć! Jest coraz gorzej, a choroba postępuje!
Z całego serca chcę jej pomóc i zapewnić rehabilitację, na którą mnie nie stać. Choroba daje o sobie znać cały czas! Mam ogromne wyrzuty sumienia. Często myślę, że może gdyby nie zrezygnowała z leczenia, jej choroba by ustąpiła… Zachorowałyśmy obie, a moja najwspanialsza mama postanowiła ratować moje życie, nie swoje!
Nie mogę pozwolić, aby jej stan się pogarszał! Muszę zrobić wszystko, aby jej pomoc a przez moją chorobę i niedyspozycję nie jestem w stanie! Nasze życie od wielu lat naznaczone jest dużym cierpieniem i lękiem. Bardzo proszę o pomoc. Najmniejszą, jakąkolwiek… Obawiam się, że nasza wzajemna miłość nie wystarczy, aby nas uratować. Potrzebujemy Waszej pomocy…
Weronika, córka