❗️Wypadek sprzed lat nie daje o sobie zapomnieć... Uwolnij Emila od piekła choroby!

operacja wycięcia ogniska padaczkowego w Schon Klinik w Niemczech
Zakończenie: 25 Marca 2023
Opis zbiórki
Ta zbiórka nie dotyczy tylko ratowania zdrowia, ale też życia! Życia 18-letniego chłopaka, którego codzienność padaczka zmieniła w piekło!
Czy kiedyś będzie nam dane zapomnieć o tragedii sprzed lat? Czy kiedyś Emil będzie mógł się obudzić i uśmiechnąć się, bo będzie wiedział, że padaczka już więcej nie wyrządzi mu krzywdy? Żyjemy w ciągłym strachu, w strachu budzimy się i zasypiamy... Choroba atakuje czasem kilka razy w tygodniu. Emil w jednej chwili rozmawia, patrzy na nas, siedzi przy stole - w drugiej leży na podłodze, wykręcony w drgawkach... Nie można spuścić go z oka nawet na chwilę, bo każdy atak może skończyć się śmiercią...
Nasz koszmar zaczął się w 2006 roku... Emilek miał wtedy trzy latka. Był moim największym szczęściem... Jeden dzień zaczął się jak każdy inny, ale skończył koszmarnie - szpitalem i walką o życie... Zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. To była sekunda... Synek wypadł z bujaka i uderzył się w głowę...
Emil doznał urazu czaszkowo-mózgowego. Stracił przytomność... To były najgorsze chwile mojego życia. O mało co, a straciłabym ukochanego synka. Chwile w szpitalu były jak wieczność... Lekarze walczyli o jego życie, a następnie wybudzenie ze śpiączki. Mało brakowało, a straciłabym ukochane dziecko...
Emil obudził się, ale wypadek sprawił, że na nowo uczył się mówić i chodzić. Rehabilitacja, którą rozpoczął w tamtym momencie, trwa do dziś. Niestety, uraz mózgu to bardzo poważne obrażenie... Konsekwencje są odczuwalne do dziś. Emil nie słyszy na prawe ucho, ma uszkodzony błędnik i móżdżek oraz niedowład lewej strony ciała. Najgorsza jest jednak padaczka lekooporna...
Zanim Emil zachorował, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jaka to poważna choroba... Gdy zaczęły się pierwsze ataki, byliśmy przerażeni. Szybko okazało się, że postać padaczki, która dotknęła syna, jest lekooporna... Leki tylko zmniejszały liczbę napadów, a choroba wkrótce i tak się na nie uodparniała.
Napad - ten obraz widzieliśmy już setki razy, ale za każdym razem sprawia, że umieramy ze strachu... Ciało Emila robi się bezwładne, upada, wykręcone w drgawkach... Oczy uciekają w głąb czaszki. Nie ma z nim kontaktu... Syn traci oddech... Do naszego domu przychodzi wtedy śmierć, która czai się w kącie, czekając tylko, żeby zabrać ze sobą Emila... Tylko szybka reakcja i zastrzyk ratuje życie Emila.
Napadów jest wiele - czasami jest ich kilka razy w tygodniu... Czasami są lekkie, a czasami przybierają najgorszą formę. Emil przez całą dobę wymaga opieki, bo do ataku może dojść w każdej chwili. Nie możemy go zostawić nawet na sekundę, bo to grozi tym, że straci życie...
Po latach bezskutecznego poszukiwania pomocy zostaliśmy skierowani do Schon Klinik w Niemczech, w którym leczy się najcięższe formy padaczki. Emil przeszedł już badania diagnostyczne... Widzimy światełko w tunelu - syn został zakwalifikowany do operacji! Z jego mózgu zostanie wycięte ognisko, które jest źródłem napadów padaczkowych... To dla niego szansa na normalne życie, wolne od nadzoru i piekła choroby. W styczniu mamy dostać dokładny kosztorys, w marcu ma odbyć się operacja.
Koszt za leczenie przeraża... To, że mamy spędzić kolejne lata, w ciągłym strachu o życie, żyjąc pod dyktando padaczki, przeraża jeszcze bardziej... Proszę, pomóż nam!
Monika, mama Emila