Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Brajan Głowacki
20:50:08  left
Brajan Głowacki , 16 years old

Operacja to ostateczność... RATUJMY kręgosłup młodego chłopaka!

Mój syn ma stwierdzoną skoliozę idiopatyczną w odcinku. Wiele badań diagnostycznych prowadzi mojego syna na stół operacyjny. Bardzo chcielibyśmy uniknąć tej ostateczności, tylko czy nam się uda? Zabieg nie gwarantuje poprawy stanu kręgosłupa i zawsze niesie ryzyko uszkodzenia nerwów... Nieudana próba może posadzić mojego syna na wózku inwalidzkim!  Brajan chce być jak każdy zdrowy nastolatek. Uprawiać sport, jego pasją jest boks. Niestety wada wyklucza go z aktywności obciążających jego kręgosłup... Choroba uwidoczniła się w marcu 2022 r., powstał garb żebrowy, który od chwili pierwszych badań miał 16 stopni, dziś już 21... Bardzo szybko postępuje, nie mam czasu.  Syn od diagnozy i uwidocznienia wady jest intensywnie rehabilitowany z wykorzystaniem urządzenia do terapii skolioz FED. Włączenie do leczenia tej techniki wpływa na poprawę parametrów funkcjonalnych postawy, nie zaś na strukturę kręgosłupa. Na efekty działania terapii będziemy musieli poczekać zapewne wiele miesięcy, jeśli okaże się ona krokiem do przodu może uda się uniknąć ciężkiej operacji. To leczenie jest skuteczne przede wszystkim, kiedy jest systematyczne! Przerwanie procesu może spowodować pogorszenie stanu i znów widmo operacji. Nieprzerwane leczenie i rehabilitacja pozwoli na osiągnięcie tzw. dojrzałości kostnej (określanej za pomocą testu Rissera – skala określa posunięcie się wady i jej rokowania). Skolioza u Brajana jest oznaczona na tej skali w przedziale 1-2 (skala 6-stopniowa) to daje nadzieję na odwrócenie procesu wady, ale ja wspomniałam intensywną, nieprzerwaną i kosztowną rehabilitacją. Same koszty tej innowacyjnej metody leczenia skoliozy sięgają 2800 zł / miesięcznie. Przy rehabilitacji 3-4 razy w tygodniu w wyspecjalizowanym ośrodku. Do tego dochodzą koszty gorsetu korekcyjnego oraz innych sprzętów niezbędnych do rehabilitacji. Ćwiczenia, basen pod okiem specjalistów... Sama wychowuję syna i nie jestem w stanie udźwignąć tych kosztów. Proszę o wsparcie naszej walki o lepszą i zdrową przyszłość Brajana! Mama

1 871 zł
Ewa
20:50:08  left
Ewa , 49 years old

Daj mi szansę na życie!

Najważniejsze w życiu to być zdrowym. Wszystko inne to kwestia chęci, siły i czasami szczęścia. Mam siłę, by walczyć. Mam chęci, by żyć. Zabrakło mi tylko szczęścia… by być zdrową. Choruję na nowotwór złośliwy piersi. Przeszłam już operację: mastektomii oraz usunięcia wszystkich węzłów chłonnych. Jestem po chemioterapii i radioterapii. Teoretycznie przeszłam kolejno wszystkie etapy leczenia, a mimo to wyniki pooperacyjne wskazują konieczność dalszego leczenia! Czy jest ono zatem możliwe? TAK! Ale już nie w ramach NFZ…  To, co mnie do tej pory spotkało było niesamowicie trudne. Walka z chorobą, kolejne dawki chemii, wizyty u lekarzy. Ciężko jest w takich chwilach odnaleźć radość z życia. Ale wiedziałam, że mam dla kogo się starać. Jestem mamą i chcę nią być jak najdłużej. Dlatego bardzo proszę o pomoc! Chcę być zdrowa. Chcę żyć! Twoje wsparcie daje mi na to szansę! Ewa

4 948 zł
Paulina Strońska
20:50:08  left
Paulina Strońska , 33 years old

Życie mnie nie oszczędzało... Proszę pomóż mi zawalczyć o siebie!

Ile człowiek jest w stanie znieść? Ile wydarzeń, niemiłych słów i diagnoz jest w stanie wytrzymać? Czyż fakt, że pomaga się bezinteresowanie innym, nie powinien służyć na naszą korzyść w życiu? Moje życie to gotowy scenariusz na film. Sinusoida wydarzeń, nagłe zwroty akcji i (oby!) szczęśliwe zakończenie… Nazywam się Paulina Strońska i co kilka lat od lekarzy otrzymuję coraz to okrutniejsze diagnozy, które pozbawiają mnie siły do walki… Od 2013 roku walczę z niedoczynnością tarczycy, a od 2018 roku z nowotworem złośliwym piersi. Wiadomość o tym ostatnim spotkała mnie w takim momencie życia, w którym musiałam się z nim zmagać praktycznie sama. Samotność podczas chemioterapii była najgorsza. Przyszedł wtedy taki dzień, że kompletnie nie miałam siły wstać z łóżka… Moja psychoonkolog, pod której byłam opieką, widziała, że mój stan wymaga już podania stosownych leków przez psychiatrę. Teoretycznie początkowo dobra decyzja zamieniła się dla mnie w koszmar… Psychiatra nie mógł dobrać leków. Mój organizm na nie nie reagował. Jedyne co się działo to przyrost masy ciała. Przez ciągłe zmiany leków przytyłam aż 30 kg! Zamiast uzdrowić duszę, pogorszyłam ciało, co dodatkowo źle na mnie wpłynęło… W międzyczasie dalej walczyłam z pierwotnie zdiagnozowanymi chorobami. Przeszłam 20  naświetlań radioterapii i hormonoterapię, przez którą w tak młodym wieku, bo jeszcze przed 30. miałam sztuczną menopauzę!  To był kolejny powód mojego załamania psychicznego.  Ostatecznie w 2019 roku postawiono diagnozę: depresja, zaburzenia osobowości BNO oraz zaburzenia adaptacyjne. Dodatkowo okazało się, że mam zespół jelita drażliwego… Przestałam sypiać. Ponowna wizyta u psychiatry i w końcu sukces! Leki na sen i na ogólną poprawę mojego samopoczucia psychicznego zaczęły działać!  Zachłysnęłam się życiem na nowo! Wróciłam do tego, co wcześniej kochałam najbardziej – do grania. Jestem DJ Harpi, a moja choroba na tamten moment uskrzydliła mnie na tyle, że utworzyłam Fundację DJ Harpi. Uczestniczyłam w różnych akcjach charytatywnych, pomagałam innym, nagłaśniałam zbiórki, grałam dla chorych… Nikomu nie odmówiłam pomocy. Jednak leki dobrze działały tylko do pewnego czasu… Choroba nowotworowa nie odpuszczała. Do tego doszedł hejt w internecie na moją osobę. Nie wytrzymałam. Trafiłam na pół roku na oddział dzienny szpitala psychiatrycznego, a ostatecznie na oddział zamknięty. Wszystko przez to, że zaczęłam mieć myśli samobójcze…  Depresja jest ciężką chorobą, która nie pozwala mi funkcjonować na co dzień. Ja jednak chcę odzyskać siły i znów wrócić do grania, do mojej fundacji i ludzi potrzebujących. Do tej pory skupiałam się na pomocy innym, ale teraz sama tej pomocy potrzebuję... Jestem w ciężkiej sytuacji finansowej, ponieważ wszelkie wizyty z uwagi na odległość terminów na NFZ, muszę odbywać prywatnie. Wsparcia psychologa potrzebuję raz w tygodniu. Do tego psychiatra, onkolog i leki. Znalazłam również prywatną klinikę dla osób z depresją, jednak miesięczny koszt pobytu tam to aż 16 tysięcy złotych… Długo się zastanawiałam nad uruchomieniem tej zbiórki. Dzielenie się tym wszystkim, jest dla mnie bolesne i trudne. Jednak chcę wierzyć, że dobro powraca. I że życie napisze mi jeszcze pozytywny scenariusz… Paulina

26 180 zł
Franek Piskorski
20:50:08  left
Franek Piskorski , 6 years old

Trwa walka o przyszłość Frania - proszę, pomóż nam!

Walczymy o synka! Dość wcześnie zauważyliśmy, że nasz Franio nie rozwija się prawidłowo. Wszystko działo się dużo później niż u rówieśników, a jednak jeszcze wtedy nie domyślaliśmy się, że za chwilę zaczniemy toczyć niekończącą się bitwę...  Franek ma autyzm. Został zdiagnozowany 1,5 roku temu. Jest dzieckiem niemówiącym, nadal pampersowanym. Ma bardzo trudną, wręcz olbrzymią wybiórczość pokarmową. Ponadto problemy ze stawami, płasko-koślawością. Wymaga stałej rehabilitacji oraz terapii. Inaczej jego przyszłość będzie dla nas o wiele trudniejsza...  Koszty wszystkich terapii są wysokie tak jak i wizyty u specjalistów. Wiemy, że nie możemy przerwać terapii, bo to, co udało się do tej pory wypracować, może się cofnąć. Chcemy, by Franek nauczył się porozumiewać ze światem, by nawiązywał kontakt, by udało się zminimalizować zachowania niepożądane. Terapie, za które musimy płacić, będą trwały latami. Franek obecnie uczęszcza na terapię SI, pedagogiczną i logopedyczną oraz fizjoterapię. Bardzo prosimy o pomoc. Każdy najmniejszy gest ma znaczenie. Prosimy, pomóżcie naszemu dziecku wywalczyć przyszłość...  Rodzice

2 179 zł
Renata Wójcik
20:50:08  left
Renata Wójcik , 38 years old

Mama trójki dzieci traci wzrok... Potrzebna operacja!

Moja ukochana żona traci wzrok… Ma zaledwie 37 lat i jest mama trójki wspaniałych dzieci. Od wielu lat cierpi na nieuleczalną pęcherzycę. Niestety leczenie sterydami, przyczyniło się do powstania zaćmy, która z dnia na dzień postępuje coraz bardziej.  Pęcherzyca, z którą zmaga się Renata to bardzo rzadka choroba skóry i błon śluzowych o podłożu autoimmunizacyjnym. Skutkiem nadmiernej i nieprawidłowej aktywności układu odpornościowego jest powstawanie samoistnie pękających zmian pęcherzowych w obrębie skóry i błon śluzowych. To schorzenie znacznie utrudnia jej codzienne funkcjonowanie, jednak nigdy nie pomyślelibyśmy, że jego leczenie odkryje przed nami kolejne karty, które zmienią nasze życie na zawsze. Niedawno dowiedzieliśmy się, że u żony wykryto zaćmę, która powoli zabiera jej wzrok. Chciałbym pomóc mojej Renacie, jak tylko można. Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest operacja oczu z lepszą soczewką wieloogniskową. Niestety taki zabieg może odbyć się jedynie prywatnie, a koszt to około 12 tys. złotych! Nasza sytuacja materialna nie pozwala na to, by opłacić leczenie, dlatego wszystkich ludzi dobrej woli, proszę o pomoc! Jeśli możesz podzielić się, chociażby złotówką, będę bardzo wdzięczny! Zbigniew, mąż Renaty Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową 

2 525,00 zł ( 18.25% )
Still needed: 11 305,00 zł
Maciej Cupryś
20:50:08  left
Maciej Cupryś , 10 years old

Walka z guzem mózgu doprowadziła do komplikacji... Pomagamy Maciejowi❗️

Ciężko uwierzyć, że zwykłe osłabienie organizmu i wizyta kontrolna doprowadziły nas, aż na oddział onkologii. To właśnie tam rozpoczęła się najcięższa walka – o życie mojego synka. Gdy wracam wspomnieniami do tamtego czasu, gorzkie łzy spływają mi po policzkach. Zrobię wszystko, by uratować Maciusia i wyrwać go z objęć okrutnej choroby. Jednak bez Twojego wsparcia może mi się to nie udać.  Patrzę na moje ukochane dziecko i nie ma we mnie zgody na jego cierpienie... Po Świętach Bożego Narodzenia Maciuś zaczął się źle czuć, pojawiły się wymioty, które nie ustępowały. Zaczęliśmy odwiedzać lekarzy, jednak wszystkie wyniki były dobre. Niestety, złe samopoczucie nie mijało, a syn stawał się coraz słabszy… Zadecydowano o zrobieniu tomografu, którego wynik zwalił nas z nóg – guz mózgu. Już na następny dzień Maciej przeszedł operację. Badanie histopatologiczne wykazało, że guz to Medulloblastoma, złośliwy nowotwór centralnego układu nerwowego.  Trudno opisać emocje, które nam wtedy towarzyszyły. Strach, poczucie bezradności, żal do losu mieszały się z ogromnymi wątpliwościami, co będzie dalej, a przede wszystkim z powtarzającym się w głowie pytaniem, czy jeszcze kiedyś nasz synek będzie zdrowy?  Maciej w jeden dzień stracił wszystko – zdrowie i beztroskie dzieciństwo, siły i motywację do codziennych przygód, dziecięcą radość i spokój. Nie pozwolimy, by tak okrutna choroba, jaką jest guz mózgu, odebrała to, co najważniejsze, czyli życie. Przed nami już długa walka, ciężko określić ile będzie trwać. Wiemy, że musimy znaleźć w sobie siłę. Nie możemy zmarnować ani minuty! Niestety, skutkiem operacji okazał się prawostronny spastyczny niedowład ciała oraz porażenie nerwu twarzowego, a zastosowana chemioterapia doprowadziła u Macieja do utraty słuchu. Wiąże się to z koniecznością regularnych wizyt u audiologa oraz implantacją aparatów słuchowych. Musimy też systematycznie korzystać z pomocy neurologopedy, aby usprawniać buzię Macieja i zminimalizować obrzęk limfatyczny prawej strony twarzy. Walczymy o Maćka, aby znów mógł biegać, żartować, cieszyć się życiem. By mógł jak każdy chłopiec w jego wieku czerpać z życia garściami i bawić się z rówieśnikami. Walczymy o zdrowie naszego dziecka, przed którym jest jeszcze całe życie. Bez Ciebie, bez Twojej cennej pomocy nie damy rady mu pomóc. Leczenie i rehabilitacja wiążą się z ogromnymi kosztami, dlatego bardzo prosimy o wsparcie! Rodzice Maciusia

119 806 zł
Maria Kaczmarkiewicz
20:50:08  left
Maria Kaczmarkiewicz , 52 years old

Choroba nie może pokonać matki trójki dzieci!

Zaatakowała mnie choroba, z którą ciężko wygrać. Dzisiejsza medycyna może tylko ją zatrzymać. Posiadam jednak troje dzieci, dla których warto walczyć!  Od urodzenia choruję na bardzo rzadką wrodzoną chorobę metaboliczną o podłożu genetycznym, fenyloketonurię. Nazwa, którą trudno wypowiedzieć, wzbudza jeszcze większy niepokój.  Choroba bardzo skomplikowała moje życie i może zniszczyć mi przyszłość. Przez nią narażona jestem na różnego rodzaju zaburzenia neurologiczne i poważne uszkodzenia mózgu. Boję się pomyśleć co mnie jeszcze czeka… Niestety nie ma żadnego lekarstwa, które mogłoby wyleczyć fenyloketonurię. W jej przypadku stosuje się jedynie leczenie objawowe, które zapobiega skutkom tej choroby.  Z tego powodu zmuszona jestem przestrzegać ścisłej i restrykcyjnej diety, która wyeliminowała niemal wszystko, co dotychczas jadałam: pieczywo, jaja, nabiał, mięso, ryby. Tylko w małej ilości mogę spożywać niektóre owoce i warzywa. Przygotowanie posiłków jest niezwykle trudne, ponieważ praktycznie niczego nie mogę jeść… Cały czas muszę być także pod opieką lekarza i regularnie monitorować skład swojej krwi. Dlatego badania laboratoryjne i igły stały się moją codziennością. Wydawać się może, że moja choroba nie jest groźna. Bardzo chciałabym, aby konsekwencją nieprzestrzegania diety były tylko problemy żołądkowe. Tymczasem skutki mogą być dużo gorsze, takie jak uszkodzenie układu nerwowego… Dlatego proszę Was o wsparcia. Żywność dietetyczna stosowana w mojej chorobie jest bardzo droga, dużo droższa niż "normalne" jedzenie. Regularne kontrole lekarskie także drastycznie nadwyrężają mój budżet domowy, który muszę również przeznaczać na wychowanie trójki moich dzieci. Dwoje z nich jest niepełnosprawnych, a to stwarza dodatkowe trudności i wydatki. Nie mogę jednak pozwolić, aby choroba zabrała w przyszłoci ich matkę. Moje dzieci bardzo mnie potrzebują! Maria

420 zł
Bożena Hady
20:50:08  left
Bożena Hady , 51 years old

Choroba przykuwa mnie do łóżka... Chcę walczyć, proszę, pomóż mi❗️

Od wielu lat zmagam się ze stwardnieniem rozsianym, a od kilku lat poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim i całkowicie uzależniona jestem od pomocy innych osób... Moja choroba przykuwa mnie do łóżka, pomożesz?  Pierwsze objawy pojawiły się u mnie, gdy byłam młodą, pełną energii, aktywną, wysportowaną kobietą. Od zawsze sport był bardzo ważny w moim życiu, trenowałam koszykówkę, chodziłam do szkoły sportowej, potem studiowałam Wychowanie Fizyczne I Rehabilitację. Gdy usłyszałam diagnozę byłam zaraz po ślubie, po podjęciu wymarzonej pracy w firmie farmaceutycznej, z planami i nadziejami na szczęśliwe życie. Mój stan zdrowia stopniowo się pogarszał, po paru latach małżeństwo się rozpadło, z czasem nie byłam w stanie już pracować, nawet zajmować się moją córeczką. Byłam zmuszona przejść na rentę z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności i o całkowitej niezdolności do pracy. Choroba postępowała, odbierała mi sprawność, pojawiały się coraz to nowe objawy, m.in. zapalenie nerwu wzrokowego, trwałe uszkodzenie wzroku w jednym oku, bardzo bolesne zapalenie nerwu trójdzielnego, zaburzenia ze strony układu moczowego, pęcherz neurogenny nadreaktywny, zaburzenia ze strony układu pokarmowego, problemy z oddychaniem, zaburzenia równowagi, nudności i zawroty. Zaburzenia krążenia, drgawki, zaniki mięśniowe, ogromna spastyka i przykurcze w stawach. Mam za sobą prawie 30 pobytów w szpitalach. Obecny stan zdrowia sprawia, że jestem całkowicie zależna od pomocy osób trzecich, nie jestem w stanie wyprostować nóg i samodzielnie przesiąść się z łóżka na wózek, ubrać się itp. Przy wszystkich czynnościach higieniczno- pielęgnacyjnych oraz domowych pomagają mi pielęgniarki i panie opiekunki...Próbowałam wielu metod leczenia i poprawy mojego stanu zdrowia. Gdy leczenie konwencjonalne nie przynosiło efektów, próbowałam metod alternatywnych, medycyny niekonwencjonalnej, ale nic nie pomagało i mój stan się wciąż pogarszał. W przypadku postaci wtórnie postępującej stwardnienia rozsianego niewiele da się zrobić. Pozostaje rehabilitacja, dbanie o siebie, odpowiednia dieta, a w sferze psychicznej — poczucie bezpieczeństwa i spokój w codziennym życiu, pozytywne emocje i uczucia.Przez tyle lat, w pewnym sensie, nauczyłam się z tym żyć i staram się dostrzegać drobne pozytywne sytuacje, i być za nie wdzięczna. Doświadczanie przewlekłej choroby zmienia człowieka, uczy, zmienia perspektywę oraz wyznacza inne priorytety i wartości.  Chciałabym dać sobie szansę na poprawę stanu zdrowia, do tego jednak potrzebne są pieniądze. Pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym potrafi ponoć przynieść u niektórych pacjentów spektakularne efekty. Czuję, że chcę walczyć...  Dlatego odważyłam się prosić o pomoc. Wiem, że jest wiele życzliwych osób o dobrym sercu.  Bardzo Państwa proszę o wsparcie finansowe. Będzie mi łatwiej zmagać się z wyzwaniami, jakie każdego dnia stawia przede mną życie. Bożena  Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

16 108,00 zł ( 21.63% )
Still needed: 58 361,00 zł
Zofia Lenkiewicz
20:50:08  left
Zofia Lenkiewicz , 2 years old

Mała Zosia błaga o pomoc... Od pierwszy swoich dni dzielnie walczy o lepszą przyszłość!

Zosia, bo tak ma na imię nasza dzielna wojowniczka, urodziła się 29.09.2021 roku w szpitalu w Bartoszycach. Przyszła na świat drogą cesarskiego cięcia. O ciężkim stanie córki dowiedziałam się dopiero po powrocie z bloku operacyjnego. Byłam w wielkim szoku, bo przecież Zosia miała być zdrowym dzieckiem. Na żadnym badaniu USG nie wyszła nawet najmniejsza wada. Tak właśnie zaczęła się nasza historia… Kiedy przyniesiono mi córeczkę, od razu zostałam poinformowana, że mam nie przystawiać jej do piersi. Nie wiedziałam, dlaczego, bo nikt mi nie powiedział z jakiego powodu. Uznałam, że może chcą jej robić jakieś badania i przez to nie może być karmiona. Po chwili przyszła do mnie neonatolog z prośbą o podpisanie dokumentu ze zgodą na operację córki. Słowo OPERACJA rozbrzmiewa mi w głowie do dziś. Nie rozumiałam, o co chodzi? Co się dzieje? Jaka operacja? Czy z moim dzieckiem coś jest nie tak? Wtedy usłyszałam uspokajający głos mojej mamy: “Zośka ma rozszczep podniebienia twardego i miękkiego. Zostanie przewieziona do Wojewódzkiego Dziecięcego Szpitala w Olsztynie na dalsze badania.” W tym momencie cała moja radość i spokój zostały przykryte płaszczem strachu, smutku i przerażenia. W głowie pojawiło się mnóstwo myśli i pytań bez odpowiedzi. Wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by jej życie było jak najlepsze.  Po niedługim czasie przyjechała po córeczkę karetka z Olsztyna. Razem z mężem pożegnaliśmy się z naszą księżniczką z nadzieją, że już nic więcej się nie wydarzy. Zosia urodziła się w środę, a w piątek dostałam wypis ze szpitala, mimo że lekarz nie był za bardzo, co do tego przekonany. W sobotę rano byłam już u córeczki. Moja mała, a zarazem wielka wojowniczka spała w łóżeczku z sondą w nosku. Gdy ją zobaczyłam, poczułam, że razem damy radę pokonać wszystko.  Po rozmowie z panią doktor prowadzącą dowiedziałam się, że Zosia ma też otwarty otwór owalny w serduszku, jednak uspokajano mnie, że do pół roku, powinno się to zamknąć. Po niecałych 2 miesiącach, wróciliśmy do szpitala z podejrzeniem padaczki. Wyniki EEG główki na szczęście wyszły prawidłowo, jednak Zosia zmagała się ze wzmożonym napięciem mięśniowym w obręczy barkowej i nóżkach oraz wzmożonym odruchem moro, przez co potrzebowała rehabilitacji. 27.09.2022 roku przeszła operację zamknięcia rozszczepu podniebienia. Na szczęście wszystko przebiegło zgodnie z planem. Chwile szczęścia nie trwały zbyt długo. Nasza bańka spokoju pękła w dniu szczepienia. Niestety u Zosi wystąpił niepożądany odczyn poszczepienny po MMR, który zakończył się pobytem w szpitalu. Teraz czekamy na badanie EEG główki, aby sprawdzić, czy nie zadziało się coś nieprawidłowego z jej mózgiem. Córeczka jest pod opieką chirurga, logopedy, audiologa, kardiologa, neurologa i fizjoterapeuty. Dodatkowo ma zajęcia z terapii integracji sensorycznej. Potrzebuje prywatnych zajęć logopedycznych, a także fizjoterapii. Po kontroli u neurologa, potrzebne okazały się badania genetyczne WES Trio, aby dowiedzieć się więcej. W wieku 15 miesięcy Zosia ma wzrost i wagę 9-miesięcznego dziecka! Leczenie i wizyty pochłaniają wiele pieniędzy, których coraz częściej nam brakuje. Każda złotówka będzie dla nas dużym wsparciem! Już teraz dziękujemy! Justyna i Kamil, rodzice Zosi Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową Licytacje dla Zosi

13 728,00 zł ( 25.8% )
Still needed: 39 464,00 zł

Follow important fundraisers