Niezwykła Eryczka i jej batalia o sprawność. Dzięki Tobie może się udać!

zakup wózka inwalidzkiego, proteza ręki, poduszka przeciwodleżynowa
Zakończenie: 22 Maja 2019
Opis zbiórki
Byliśmy gotowi na wszystko, ale na to, że przeżyje. Tymczasem zdarzył się cud! Gdy zobaczyłam córeczkę po raz pierwszy, pomyślałam, że jest najpiękniejsza na świecie. Oddychała! Ze szczęścia łzy płynęły mi po policzkach. Od tej chwili wiedziałam, że zrobię wszystko, by Eryczka była zdrowa, by nie cierpiała. Dzisiaj ta dzielna wojowniczka bardzo potrzebuje pomocy… Nie ma rączki, jej nóżki są króciutkie. Żeby mogła być bezpieczna, konieczny jest wózek inwalidzki. Całą rodziną bardzo prosimy o pomoc.
Bardzo chcieliśmy mieć drugie dziecko, dlatego wiadomość o ciąży dała nam mnóstwo szczęścia! Czekaliśmy ze zniecierpliwieniem na Eryczkę, młodszą siostrę Mai. Chodziłam na regularne badania prywatnie, wszystko było w porządku. Czerwona lampka ostrzegawcza zapaliła się w 6 miesiącu ciąży. Lekarz, który od początku prowadził ciążę stwierdził, że Rysia jest za mała, jak na swój wiek. Wysłał mnie na badania do szpitala. Zbadała mnie lekarka, która - poza niską wagą - też nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości. Odetchnęliśmy z ulgą. Powiedzieliśmy sobie z mężem, że pewnie po prostu będzie drobniutka, bo i ja, i mąż jesteśmy szczupli. Dzisiaj wiem, że już wtedy musieli wiedzieć… Dlaczego nam nic nie powiedzieli?
Mimo, że miało być wszystko dobrze, wolałam się jeszcze upewnić. Pojechaliśmy do większego miasta na prywatną wizytę. Tam przeżyliśmy szok… Pani doktor powiedziała wprost, co jest z Eryczką. Nie widziała jej nóżek, była tylko jedna rączka. Dodatkowo stwierdziła wadę serca i szereg innych dolegliwości. Powiedziała wprost, żebym się przygotowała na to, że moje dziecko umrze, zanim pojawi się na świecie, że czeka nas tragedia. To był ogromny szok…
Wróciłam do domu z zaleceniem, żeby często zwracać uwagę, czy córka się nadal rusza. Jeśli przez długi czas nie będzie ruchu, miałam pilnie jechać do szpitala. To by oznaczało, że już umarła… Dla matki chyba nie ma większego horroru, niż w każdej sekundzie umierać ze strachu o to, czy dzieciątko pod sercem nadal żyje, czy już nie. Lekarze byli pewni, że nawet jeśli jakimś cudem Rysia przeżyje poród, to kilka chwil później i tak umrze.
Dostałam skierowanie do kolejnego szpitala, trafiłam pod opiekę wspaniałego profesora Dębskiego, który niestety niedawno odszedł z tego świata. To on do końca prowadził ciążę i odebrał poród (Erysia urodziła się przez cesarskie cięcie) i do końca moich dni będę mu za to wdzięczna…
Jeszcze przed przyjściem na świat córeczki byłam przerażona. Nie wiedziałam nawet, o co mam się modlić… Miała być bardzo zniekształcona, mieć tylko kilka minut życia. Dlatego gdy prof. Dębski po raz pierwszy mi ją pokazał, popłakałam się ze szczęścia. Była taka piękna! Mieściła się mu na dłoni, a jej słodka buźka stała się dla mnie centrum wszechświata. Nie miała rączki, jej nóżki były króciutkie i zniekształcone, ale sama oddychała, była silna! Chociaż karetka czekała już w pogotowiu, by zabrać córeczkę do CZD, nie było to konieczne. Wszystkie najczarniejsze scenariusze się nie potwierdziły! Już po tygodniu Eryce było za gorąco w inkubatorze, znakomicie radziła sobie sama. Lekarze po kolei wykluczali wszystkie wady zagrażające życiu, zostały tylko te fizyczne. Ogromny kamień spadł nam z serca…
Mijał dzień za dniem, a córeczka rozwijała się wspaniale. Dzięki Bogu okazało się, że umysłowo jest zupełnie sprawna! Pozostała nam ta jedna przeszkoda, którą jest niepełnosprawność fizyczna. Specjaliści twierdzili, że Eryka nigdy nie będzie chodzić. Ta mała wojowniczka miała jednak wkrótce nam wszystkim pokazać, jaka moc w niej drzemie!
Dzisiaj córeczka chodzi! Jej nóżki są nierówne, ale dzięki specjalnej ortezie daje sobie radę. Nawet jeździ na rowerze, specjalnie dostosowanym do niej - pedałuje lewą (swoją jedyną) rączką. Jest niezwykłą dziewczynką, pełną radości i chęci do życia. Energią i uśmiechem zaraża wszystkich!
Niestety, niepełnosprawność daje się we znaki. Ryśka chce pisać, ale nie ma jak przytrzymać kartki. Od września idzie do szkoły, a ja bardzo się o nią boję. Jest malutka i na zatłoczonych, gwarnych szkolnych korytarzach może się jej coś stać… Niezbędny jest wózek inwalidzki, dzięki któremu będzie bezpieczna i niezależna, nie będzie jej trzeba nosić między klasami. Ona sobie świetnie poradzi, wiem to, potrzebuje tylko troszkę wsparcia… Chcielibyśmy też zapewnić córeczce protezę ręki, która powstrzyma krzywienie kręgosłupa i ułatwi życie. Niestety, to wszystko jest bardzo drogie.
Postanowiliśmy poprosić o pomoc. Mamy nadzieję, że Eryka podbije też Wasze serca i zechcecie jej pomóc. Odwdzięczy się Wam swoim najpiękniejszym na świecie uśmiechem!
Joanna, mama niezwykłej Eryczki