Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Przeżyłam piekło i amputację. Pomóż mi, bym znów poszła na własnych nogach w ukochane Tatry...

Ewa Urban
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Proteza modularna prawej nogi

Zgłaszający zbiórkę: Fundacja KAWAŁEK NIEBA
Ewa Urban, 46 lat
Kowiesy, mazowieckie
Zespół antyfosfolipidowy, stan po zakrzepicy żył głębokich - amputacja nogi
Rozpoczęcie: 6 Listopada 2019
Zakończenie: 20 Listopada 2019

Opis zbiórki

Okrutna choroba zniszczyła moje życie. Przeszłam zator płucny i udar mózgu… Walczyłam o życie. Trzy razy poroniłam... Umierałam z bólu, płakałam z rozpaczy. Mój mąż płakał ze mną, z bezsilności, że nie może mi pomóc. Przeszłam przez piekło. Amputowano mi nogę.

Ewa Urban

Mam na imię Ewa i mam 42 lata. Zachorowałam, gdy miałam 19 lat. Byłam młoda, zdrowa, w głowie miałam wiele pomysłów na życie, u boku wspaniałego mężczyznę – mojego przyszłego męża. Cieniem na tym pięknym życiu zaczął się kłaść ból… Nagły, kłujący ból łydki. Na początku nie wzbudził moich podejrzeń. Myślałam, że to skurcz… Po tygodniu zaczął się strach, a potem panika. Noga spuchła mi jak balon, a potem zrobiła się zupełnie fioletowa… Okazało się, że to mam zakrzepicę żył. Nie wiedziałam jeszcze, jaki koszmar szykuje dla mnie okrutny los.

Po roku okazało się, że zakrzepica to tylko objaw. Zdiagnozowano u mnie zespół antyfosfolipidowy. To choroba autoimmunologiczna... Organizm niszczy sam siebie. Produkuje przeciwciała przeciwko własnym komórkom. To powoduje szereg powikłań... Krwotoki były na porządku dziennym… Przeszłam zator płucny, udar niedokrwienny mózgu, sepsę, krwotoczne zapalenia żołądka. Walczyłam dzielnie, starałam się mieć kontrolę nad własnym życiem, nie oddać jej chorobie… Poległam jednak z kretesem. Wyszłam za mąż, chcieliśmy mieć dziecko… Choroba zniszczyła moje marzenia o macierzyństwie. Poroniłam 3 razy – w 4, 7 i 24 tygodniu. Martwą córeczką musiałam urodzić siłami natury… To był najgorszy dzień w moim życiu.

Choroba atakowała ciało, ale po tym zaatakowała również umysł. Popadłam w depresję. Gdyby nie mój mąż, który był wsparciem, nie byłoby mnie już dzisiaj. Los szykował też dla mnie kolejne piekło…

Ewa Urban

Straciłam dzieci, a potem straciłam też nogę. Zaczęło się od niewielkiego odcisku, który stawał się czarny i zaczął obumierać… Amputowano go. Rana, zamiast się goić, zrobiła się coraz większa. Nieodłącznym towarzyszem ciała stał się ból… Nieludzki, zwierzęcy, tak straszny, że momentami traciłam przytomność. Mimo garści leków przeciwbólowych i plastrów narkotycznych, co noc wyłam z bólu. Mąż siedział przy mnie i też płakał, z żalu i bezsilności, że ukochana osoba gaśnie, a on nie może nic zrobić…

Wegetowałam tak do listopada, załamana, wykończona. Spałam 2 godziny na dobę w fotelu,, odurzona plastrami - wrak człowieka. Panicznie bałam się amputacji. Wierzyłam, że przejdzie, że się zagoi… Decyzję podjęto za mnie. Wdało się zakażenie całego organizmu. Lekarze, postawieni przed wyborem, co ratować – nogę czy życie - podjęli decyzję o amputacji.

Ewa Urban

21 listopada 2014 – to dzień, w którym straciłam nogę. Bardzo to przeżyłam. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie mój ukochany mąż, który był wtedy przy mnie. Rana słabo się goiła, konieczna była reamputacja. Marzyłam o protezie, o tym, by po tylu miesiącach leżenie nareszcie poczuć piasek pod stopą i przejść choćby kilka kroków. Lekarze nie byli jednak pewni, czy będę mogła nosić protezę. Na szczęście się udało… Po długim przygotowaniu w końcu stanęłam na nogi. Nieważne były lejąca się krew, bąble, otarcia, najważniejsze, że ta ciężka, brzydka, drewniana noga dała mi nadzieję. Na wstępnej protezie uczyłam się chodzić półtora roku.

Niestety – proteza nie starcza na całe życie. Kikut się bardzo zmienił, stał się kościsty, zbliznowacony… Cały ciężar ciała utrzymuje się na wystającej kości piszczelowej, co jest bardzo nieprzyjemne i bolesne. Stara proteza zużyła się i przestała pasować… Dlatego tu jestem, by prosić, a nawet błagać o pomoc, o podarowanie mi szansy na godne życie. Dzięki nowej, dobrej protezie będę mogła spełnić swoje największe marzenie, podjąć wyzwanie i zmierzyć się z nim i z samą sobą… Chcę zdobyć szczyt, szczyt mych marzeń, zobaczyć Tatry i spacerkiem, na własnych nogach dojść do Morskiego Oka.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki