Chcę wrócić do mojego świata!

spełnienie marzenia - zakup osprzętu do jazdy konnej
Zakończenie: 3 Kwietnia 2016
Rezultat zbiórki
12-letnia Inez to dziewczynka, która niczym wojowniczka zmagała się z rakiem po to, aby wrócić do swojej największej pasji i miłości, czyli koni.
Nic nie mogło jej powstrzymać, mimo że diagnoza była straszna – nowotwór kości z obustronnymi przerzutami do płuc. Agresywna chemioterapia, ryzyko amputacji nóżki (do której na szczęście nie doszło), operacja wycinania guza i wstawiania endoprotezy, rehabilitacja, operacje na płucach – Inez znosiła to wszystko z odwagą i wytrwałością. Liczyło się tylko to, żeby pewnego dnia móc wrócić do stadniny, pogłaskać ukochane zwierzęta i znów usiąść w siodle.
Aby dodać dziewczynce sił i motywacji do zmagań z chorobą postanowiliśmy spełnić jej największe marzenie, jakim były różnorodne akcesoria do jazdy konnej. Wyczekana paczka dotarła do adresatki na początku maja wraz z nadejściem pięknej wiosennej aury. Inez osobiście zabrała się za jej otwieranie. „Ochom” i „achom” nie było końca, kiedy wyjmowała kolejne prezenty dla siebie i jej ulubionego konia: czaprak, kantar, uwiąz, strzemiona, ochraniacze, szczotki do czesania sierści, bryczesy, rękawiczki… Nastolatce trudno było uwierzyć, że to wszystko dla niej. To był wspaniały, niezapomniany moment, ponieważ symbolizował powrót do życia sprzed choroby.
Przed dziewczynką jeszcze długa droga do odzyskania pełni zdrowia i sprawności, ale od kiedy może znowu odwiedzać stadninę, wszystko wydaje się łatwiejsze. Teraz, dzięki nowemu, profesjonalnemu sprzętowi do jazdy konnej, czuje rozpierającą dumę i radość. Już się nie może doczekać galopu w cieple słońca i wśród otaczającej zieleni.
Z całego serca dziękujemy wszystkim darczyńcom, którzy dokonali wpłat na marzenie Inez i pokazali jej, jak ważna jest walka o to, co nadaje sens naszemu życiu…
Opis zbiórki
Choroba odbiera wiele – radość życia, spokój, poczucie bezpieczeństwa. Często zabiera także ciepły dom zamieniając go na chłód szpitalnej sali. Praca i szkoła muszą pójść w odstawkę. Marzenia i plany na przyszłość też. Z horyzontu znikają znajomi. Codzienne małe przyjemności zmieniają się w codzienne rytuały szpitalne. Powoli zapominasz, jak to jest poczuć dotyk słońca na skórze, jak brzmi śpiew ptaków, jak pachnie powietrze po deszczu. Od życia odgradza cię gruby mur szpitalny. W środku toczy się walka o przetrwanie.
12-letniej Inez choroba zabrała coś jeszcze. Nie tylko długie miesiące dzieciństwa, których nikt już jej nie zwróci, ale także miłość i sens życia. Mało kto w tym wieku ma tak ogromną pasję, której potrafi się całkowicie poświęcić i z którą wiąże całą swoją przyszłość. Ale Inez nie jest i nigdy nie była zwykłą dziewczynką. Dlaczego pewnego dnia los postanowił wydrzeć jej to, co najbardziej kocha? Inez nie szukała odpowiedzi na to pytanie, tylko walczyła, żeby odzyskać to z powrotem. Żeby wrócić do swojego miejsca na ziemi – do stadniny i ukochanych koni.
Inez jeździ konno od trzeciego roku życia. Od tego momentu te szlachetne zwierzęta stały się całym jej światem, który niestety rozpadł się z hukiem pod koniec 2014 roku. Jesienią dziewczynę zaczęła boleć nóżka, później pojawiła się opuchlizna i zgrubienie w kolanie. Kolejne badania, bo lekarze coś już podejrzewali. A potem diagnoza, która była jak uderzenie obuchem w głowę – nowotwór złośliwy kości z obustronnymi przerzutami do płuc. I następny cios – Inez może stracić nóżkę. Kiedy nadszedł dzień operacji, dziewczynka zapytała tylko o jedno: Czy jak obudzę się bez nogi, to czy nadal będę mogła jeździć? Nic innego nie było ważne. Na szczęście, obeszło się bez amputacji, za to trzeba było wstawić endoprotezę. Inez czeka rehabilitacja prawdopodobnie już do końca życia. Potem były jeszcze kolejne operacje wycinania guzów w płucach oraz agresywna chemioterapia.
Choć na długie miesiące stajnia przestała być drugim domem dziewczynki, a stał się nim oddział onkologiczny, Inez postanowiła, że za żadne skarby się nie podda. Rak może jej zabrać wszystko, ale nie konie! Dzięki starszej siostrze – Marice, która dzieli z nią tę samą pasję, zwierzęta towarzyszyły jej przez cały okres pobytu w szpitalu – na zdjęciach i filmikach. Marika niemal każdego dnia pokazywała Inez nowe nagrania i opowiadała, co słychać w stadninie. Dziewczynki całymi godzinami snuły plany na przyszłość – wymarzyły sobie, że kiedyś będą wspólnie prowadzić stadninę i uczyć innych jeździć. Najbardziej niesamowite jest to, że z ust Inez nigdy nie było słychać narzekania. Nosiła ciężar choroby jak prawdziwa siłaczka. A motywację i siłę do dalszej walki dawało jej tylko jedno – konie i marzenie, aby znów usiąść w siodle. Dla tej chwili gotowa była zrobić wszystko!
Co jeszcze mogłoby uszczęśliwić tę wyjątkową dziewczynkę z niesamowitą pasją? Oczywiście odpowiedni osprzęt do jazdy konnej: czaprak, kantar, uwiąz, strzemiona i ochraniacze dla konia. Razem z Inez wierzymy, że już wkrótce zdrowie i siły pozwolą jej galopować godzinami na grzbiecie ukochanego towarzysza stęsknionego za swoją panią. Tylko ona, koń, wiatr we włosach i łzy szczęścia w oczach. Dziewczynka mówi, że nic więcej do szczęścia jej nie potrzeba. Dzięki Waszej pomocy możemy podarować jej prezent, który stanie się dla niej symbolem zwycięstwa siły marzeń nad siłami choroby!