Pomocy❗️Nowotwór odbiera mi synka❗️

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 18 Lipca 2023
Opis zbiórki
„Mamo… ja nie chcę umierać.”
To, co czuje matka po usłyszeniu takich słów, nie da się opisać. Strach, ból, rozpacz… Serce krwawi za każdym razem, kiedy widzę, jak mój dzielny synek walczy z okrutną chorobą.
Wszystko zaczęło się w marcu 2023 roku. Fabianek nagle zaczął mieć kaszel, a potem doszedł katar. To nie były niepokojące objawy. Przeszły po jakimś czasie, ale powróciły ze zdwojoną siłą około dwóch tygodni przed końcem miesiąca. Synek nie mógł wstać z łóżka ani złapać oddechu, gorączkował i dostał krwotoku z nosa. Natychmiast pojechaliśmy do szpitala, gdzie skierowali nas na szczegółowe badania.
To był przerażający czas... Pamiętam, jak zawołano mnie do innego pokoju, gdzie usłyszałam, że wyniki są bardzo złe. Wystąpiła ostra anemia i lekarze już wtedy podejrzewali białaczkę. Skierowano nas więc na oddział dziecięcy, gdzie w końcu otrzymaliśmy ostateczne wyniki.
Stwierdzono chorobę nowotworową, a po kolejnych zabiegach i badaniach szpiku lekarze byli już całkowicie pewni – ostra białaczka limfoblastyczna. To ona zabijała moje dziecko! Ze względu na stan Fabianka, konieczne było natychmiastowe leczenie. Punkcje, przetaczanie krwi… Synek był bardzo słaby i wycieńczony. Nie odzywał się, nie wiedział co się wokół niego dzieje.
Obecnie przebywamy w szpitalu. Ze względu na stan Fabianka musimy być pod stałą kontrolą lekarzy. Co dwa tygodnie przechodzimy zabieg punkcji szpiku kostnego, a oprócz tego czeka nas wymiana broviaca, czyli cewnika dożylnego.
Pierwsza chemia była dla niego lekko bolesna. Kolejną zniósł znacznie gorzej, z silnymi bólami głowy. Wie, że jest ciężko chory i musi brać leki. Początki były dla niego niezwykle trudne – pełne płaczu i strachu. Teraz sytuacja jest równie ciężka, jednak synek jest pod opieką psychologa i pedagoga.
Fabianek dzielnie radzi sobie z chorobą, ale serce krwawi mi za każdym razem, kiedy boi się zabiegów. Na tę chwilę nie wiemy nawet, jak ciężki jest stan synka… Wiemy jedynie, że leczenie potrwa 2 lata, a potem do końca życia będzie miał problemy z leukocytami i minimalną odpornością...
Koszty leczenia już teraz są dla nas stanowczo za wysokie. Dlatego musimy prosić Was o pomoc!
Walka o najwyższą stawkę z nowotworem przypomina rejs kajakiem po wzburzonym sztormem morzu. Pragnę jedynie, by mój synek był zdrowy, a jego życie nie zamknęło się w ścianach szpitala…
Kasia, mama Fabianka