Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Franek - chłopiec o niezwykłym sercu

Franek Kłyszewicz
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Operacja serca w Munster - II etap korekcji wady

Franek Kłyszewicz
Warszawa, mazowieckie
Wrodzona wada serca: DORV, AVSD, izomeryzm lewostronny, niewydolność serca
Rozpoczęcie: 11 Grudnia 2015
Zakończenie: 10 Kwietnia 2016

Rezultat zbiórki

14 kwietnia odbyła się operacja Franka w Klinice Uniwersyteckiej w Munster. Obyło się bez komplikacji. Mama chłopca mogła być z nim cały czas. Franek szybko wrócił do siebie.

Pierwsze badania kontrolne i echo wyszły super - pisze mama. Dlatego raz jeszcze chcemy Wam wszystkim podziękować za wsparcie. Niestety za około rok Frania czeka kolejna ważna operacja. Wiem, że i wtedy będziecie przy nas. Dziękujemy.

Dziś chłopiec ma już roczek i póki co, rozwija się wspaniale. Zobaczcie sami :)

Opis zbiórki

Proszę lepiej nie kupować nic dla dziecka – usłyszała mama Frania, gdy była w ciąży. Lekarze kazali jej oswajać się z myślą, że chłopczyk może urodzić się martwy. Ona jednak nie dopuszczała do siebie takiej myśli. Półroczny dziś Franek zagrał śmierci na nosie - jest żywy jak iskierka, nie przestaje się uśmiechać. Aby jednak tak pozostało, konieczna jest operacja serca – bardzo skomplikowana i bardzo kosztowna.


Na przyjście na świat Frania najbardziej cieszył się jego brat, Mateusz. Od dłuższego czasu ze łzami w oczach prosił o rodzeństwo. Na pytanie o wymarzony prezent miał tylko jedną odpowiedź: braciszek. W tym roku jego marzenie miało się spełnić. Mateusz był przeszczęśliwy. Tak nie mógł się doczekać brata, że mama zabierała go nawet na badania USG. Podczas tego w 20 tygodniu ciąży lekarka poprosiła Mateusza, żeby na chwilę wyszedł z gabinetu. Mamie chłopców, Uli i jej partnerowi Łukaszowi powiedziała, że z Franiem jest źle, bardzo źle. Że choć jego serce jest teraz wielkości dziesięciogroszówki, to widać, że tylko jego część pracuje. Że nie wiadomo, czy chłopiec w ogóle będzie oddychać...


Wtedy zamiast radosnego oczekiwania zaczął się szpital, nadzieja, że to jednak pomyłka i ogromny stres. Liczne pytania – dlaczego ja, dlaczego właśnie nasze dziecko? Czy zrobiliśmy coś nie tak? Pani Ula obiecała sobie jednak, że się nie podda. Że musi być silna, wtedy jej synek też będzie silny. Że cokolwiek by się nie działo, ona wierzy, że będzie dobrze. Pamiętała swoje poprzednie doświadczenia: ciąża z Mateuszem była zagrożona, musiała leżeć, miała ciężki poród. Tym razem pracowała do samego końca, żeby wzmocnić się fizycznie, ale też żeby nie siedzieć bezczynnie w domu i się nie załamywać. Pamięta doskonale końcówkę maja. 25 maja - jej urodziny. 26 maja - Dzień Matki. Prowadziła jeszcze szkolenie, potem wraz z partnerem pojechała odebrać Mateusza ze szkoły. Gdy tylko przekroczyła próg domu, wtedy się zaczęło – szpital, wywoływanie porodu. Franio przedłużył Dzień Matki, przychodząc na świat w ciepły poranek 27 maja. Żywy. Wywołując szok, że dziecko o tak poważnej wadzie serca, może być w tak dobrym stanie.


Franek Kłyszewicz


Bo Franio to chłopiec o niezwykłym sercu. Niezwykłym tak bardzo, że medycyna nie potrafi go nazwać - to serce z "całym zespołem wad".  Zespół lewostronnego izomeryzmu, dwuujściowa prawa komora, niezbalansowany kanał przedsionkowo-komorowy z dużą niedomykalnością wspólnej zastawki, niescaleniem mięśnia prawej komory, przerwaną żyłą główną dolną - tak wygląda serduszko Franka. W 5-ej dobie życia chłopcu dramatycznie spadło tętno, zaczął mieć problemy z oddychaniem. Przewieziono go do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie wykonano banding na tętnicy płucnej. To zabezpieczenie serce Frania specjalną opaską, której celem jest przewężenie tętnicy – ma chronić serce chłopca do czasu, kiedy będzie możliwa operacja korygująca choć w minimalnym stopniu wadę.



W trzeciej dobie po zabiegu nastąpił moment krytyczny. Pani Ula pamięta, że tego dnia coś ją tknęło, o 8 rano zadzwoniła na oddział. Okazało się, że w nocy Frankowi zatrzymało się krążenie. Że był o włos od śmierci. Parę dni wcześniej zmarł inny chłopiec z porodówki, o takiej samej wadzie serca jak on. Wydawało się, że to koniec, jednak Franio wykazał się olbrzymią wolą życia. Przeżył, długo nie oddychał samodzielnie, próby odłączenia go od respiratora kończyły się fiaskiem. Dopiero kiedy mama zaczęła go karmić, nabrał sił.


Franek Kłyszewicz


Trzy miesiące. Tyle pani Ula spędziła z Franiem w szpitalu, zostawiając go na chwilę tylko dwa razy, w tym raz, by wyprawić starszego synka na wycieczkę szkolną. Inne dzieci byłyby zazdrosne. Ale nie Mateusz. Kocha brata najbardziej na świecie, wie, że Franio jest bardzo chory i potrzebuje teraz mamy bardziej niż on. Przecież on ma dziewięć lat, jest już duży. Mama pozwalała mu, żeby od czasu do czasu zakradał się na oddział i zobaczył Frania. Jest pewien jednego – nieważne, że Franio jest chory. Jest i tak najpiękniejszy, najwspanialszy. Musi być zdrowy. I żyć.



Dzisiaj Franio jest w domu, za parę tygodni będzie na tyle duży, żeby rozpocząć nowy etap leczenia i przejść operację, korygującą wadę. Pani Ula śmieje się, że jej nastawienie w ciąży, nadzieja i pogoda ducha przeszły na synka. Franio nie przestaje się uśmiechać.  Jak tylko widzi kogoś bliskiego, cieszy się jak dziecko, odpakowujące prezenty pod choinką. Jakby wiedział, że jego życie to cud, że musi smakować każdą sekundę. Pierwsze miesiące życia, spędzone w szpitalu pod opieką różnych lekarzy i pielęgniarek, sprawiły, że jest bardzo towarzyski i kontaktowy. Uwielbia ludzi, uśmiecha się do każdego, kogo spotka, chce wszystkiego dotykać, być w centrum uwagi. Jego serduszko coraz częściej daje jednak o sobie znać. Aby go posłuchać nie trzeba stetoskopu, tak głośno bije. Franio męczy się przy wysiłku, zwłaszcza, gdy je – nie daje rady zjeść takiej porcji, która pozwala mu zaspokoić głód, musi odpoczywać. Często jęczy z bólu, słabnie.


Franek Kłyszewicz


Wada serca Frania jest niezwykle skomplikowana. Wymaga operacji i plastyki zastawki. Lekarze w Polsce nie chcą się jej podjąć, uważają, że lepiej zrobić przeszczep serca. Operację wykonają więc niemieccy lekarze. Dzięki pomocy prof. Edwarda Malca Franio został zakwalifikowany do operacji w klinice w Münster. Jej wstępna data to początek 2016 roku,  a koszt oszacowano na 36 500 euro. Przekracza ona możliwości finansowe rodziców, dlatego proszą o pomoc każdego, którego wzruszył los Frania. Dla dzieci z wadami serca liczy się przede wszystkim czas – czas, który dla Frania działa na niekorzyść.

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki