Licytacje dla Franka Wierzchowskiego
Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.

Dotychczasowe życie rodziny FRANIA skończyło się w czerwcu 2019, kiedy Franek omal nie zginął wracając na rowerze do domu. Był już naprawdę blisko, kiedy zadzwoniła do rodziców mama Franka przyjaciela. Powiedziała, że doszło do wypadku. Rodzice tak, jak stali, tak wybiegli z domu. Franek leżał na ulicy. Był nieprzytomny, a rodzice tylko się modlili, żeby żył.
Franiu jadąc na rowerze został uderzony przez rozpędzony samochód. Siła uderzenia była tak ogromna, że Franek przeleciał w powietrzu prawie dwadzieścia metrów dalej. W szpitalu lekarze podjęli decyzję o utrzymaniu go w śpiączce farmakologicznej a rokowania co do jego przeżycia były bardzo niepewne.
Przez ciężki uraz wielonarządowy (m.in. stłuczenie płuc, złamanie kilku żeber i kości łokciowej, uraz czaszkowo-mózgowy), lekarze nie podjęli się od razu operacji uszkodzonego złącza potyliczno-szyjnego. Dopiero po prawie dwóch tygodniach kiedy stan syna się ustabilizował a obrzęk mózgu zmniejszył lekarze zdecydowali się na ryzykowną, ale udaną operację zespolenia głowy z szyją. Franek przez ponad miesiąc przebywał w szpitalu, a następnie trafił do Kliniki Budzik.
Tu co dnia wraz z rodzicami Franek walczy, aby ponownie mógł być samodzielny. Powrót do zdrowia po takim wypadku, jaki przeżył cudem jest żmudne i czasochłonne. Wiemy, że czas w Budziku dla Franka powoli dobiega końca, a po opuszczeniu Kliniki, nadal będzie potrzebować intensywnej rehabilitacji i opieki. Dlatego już teraz musimy zbierać środki na jego dalsze leczenie.
To jedyna opcja, aby Franek znowu stał się tym 14-latkiem, którego wszyscy pamiętają.
Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiają
bezpośrednio na subkonto Podopiecznego:
Przekaż 1,5% podatku
Przekaż 1,5% podatku

Dotychczasowe życie rodziny FRANIA skończyło się w czerwcu 2019, kiedy Franek omal nie zginął wracając na rowerze do domu. Był już naprawdę blisko, kiedy zadzwoniła do rodziców mama Franka przyjaciela. Powiedziała, że doszło do wypadku. Rodzice tak, jak stali, tak wybiegli z domu. Franek leżał na ulicy. Był nieprzytomny, a rodzice tylko się modlili, żeby żył.
Franiu jadąc na rowerze został uderzony przez rozpędzony samochód. Siła uderzenia była tak ogromna, że Franek przeleciał w powietrzu prawie dwadzieścia metrów dalej. W szpitalu lekarze podjęli decyzję o utrzymaniu go w śpiączce farmakologicznej a rokowania co do jego przeżycia były bardzo niepewne.
Przez ciężki uraz wielonarządowy (m.in. stłuczenie płuc, złamanie kilku żeber i kości łokciowej, uraz czaszkowo-mózgowy), lekarze nie podjęli się od razu operacji uszkodzonego złącza potyliczno-szyjnego. Dopiero po prawie dwóch tygodniach kiedy stan syna się ustabilizował a obrzęk mózgu zmniejszył lekarze zdecydowali się na ryzykowną, ale udaną operację zespolenia głowy z szyją. Franek przez ponad miesiąc przebywał w szpitalu, a następnie trafił do Kliniki Budzik.
Tu co dnia wraz z rodzicami Franek walczy, aby ponownie mógł być samodzielny. Powrót do zdrowia po takim wypadku, jaki przeżył cudem jest żmudne i czasochłonne. Wiemy, że czas w Budziku dla Franka powoli dobiega końca, a po opuszczeniu Kliniki, nadal będzie potrzebować intensywnej rehabilitacji i opieki. Dlatego już teraz musimy zbierać środki na jego dalsze leczenie.
To jedyna opcja, aby Franek znowu stał się tym 14-latkiem, którego wszyscy pamiętają.
- Recamp.pl10 420 zł
- Paulina Baron6100 zł
licytacja Recamp dla Franka Zdrowia, Franek!
- licytacja Recamp dla Franka: Simpl.rent2200 zł
- Wpłata anonimowa11 600 zł
licytacja Recamp dla Franka
- Rafał Szelenbaum3900 zł
Loteria i licytacje TenRecamp
- Robert Tomczak licytacja recamp#104700 zł