Guz wielkości grejpfruta zabija małego Gabrysia❗️Pilnie potrzebna pomoc!

ratowanie życia: Immunoterapia w walce z neuroblastomą
Zakończenie: 30 Września 2020
Rezultat zbiórki
27.10.2020 Gabryś, po długiej walce z chorobą, odszedł tam, gdzie ma już cierpienia...
Odszedłeś... lecz nie bez walki.
Każdy dzień był walką,
walką o każdą sekundę życia,
Walczyłeś Ty...
Walczyliśmy my... Odszedłeś...
Bóg zabrał Cię do siebie...
Teraz już uwolniłeś się od bólu.
Teraz już nie musisz szamotać się w sidłach choroby.
Teraz już jesteś szczęśliwy, tam, w Niebie.
Teraz już nie cierpisz,
teraz my cierpimy.
Ogarnia nas ból, żal, smutek...
Tak ciężko jest zrozumieć Twoją śmierć,
Młodziutkiej, niewinnej, wspaniałej osoby.
Boże, tak ciężko jest pogodzić się z Twoją decyzją.
Boże, tak ciężko jest zrozumieć Twoją wolę.
Dodaj nam chociaż sił, by nauczyć się żyć...
Żyć bez Niego na ziemi...
Lecz z Nim w sercach...
Kochamy Cię, nasz Aniołku!
Dziękujemy wszystkim za modlitwę, za zaangażowanie się w zbiórkę, za każdą złotówkę, wpłaconą na leczenie Gabrysia. Środki, których Gabryś nie zdążył wykorzystać na swoją walkę, zostaną przekazane na leczenie innych ciężko chorych dzieci. Dziękujemy za każdą pomoc i słowa wsparcia, za każdą łzę, wylaną z powodu naszego dziecka. Wszyscy wierzyliśmy, że się uda, jednak nie taka była wola Boża. Dziękujemy lekarzom, którzy do ostatniej minuty walczyli o życie naszego dziecka, księdzu Proboszczowi za modlitwę na każdej mszy świętej, księdzu Ryszardowi, który wspierał nas od początku w tych trudnych chwilach i był z nami, jak Gabryś odchodził do Nieba.
Dziękujemy Wam - całej Załodze Gabrysia. Gabrysiu nasz kochany, na zawsze zostaniesz w naszej pamięci, wesoły, uśmiechnięty, cieszący się z małych rzeczy. Do zobaczenia w Niebie, synku.
Rodzice Gabrysia
Opis zbiórki
W brzuszku naszego synka był guz wielkości dwóch dorosłych pięści. Gabryś ma nowotwór złośliwy, neuroblastomę IV stopnia. Nasz świat roztrzaskał się na milion kawałków - potwór zaatakował naszego synka i próbuje nam go odebrać! Guz zajął niemal cały brzuszek, są już przerzuty do kości i węzłów chłonnych… Nasz synek ma dopiero 4 lata, on chce żyć! Prosimy o pomoc, o ratunek dla naszego Gabrysia… Dostaliśmy już kosztorys leczenia, do zebrania jest ponad 300 tysięcy złotych!
Jesteśmy w szpitalu w Poznaniu, na oddziale onkologii. Tutaj od kilku tygodni mijają nam dni i noce… Tutaj Gabryś walczy o życie. Nowotwór rozdzielił naszą rodzinę i pozbawił Gabrysia sił… Niegdyś, przed chorobą, uśmiech nie schodził mu z buźki. Dla nas wszystkich był oczkiem w głowie. Najmłodszy i zawsze zapatrzony w swoich dwóch starszych braci… Przez to dojrzały jak na swój wiek. Dziś ta dojrzałość jest mu niezwykle potrzebna, żeby zrozumieć, że walczy na śmierć i życie.
Żyliśmy normalnie. Takie jak wszyscy. Gabryś rósł i się bawił, był radosnym i pełnym werwy czterolatkiem. Na nic się nie skarżył. W lutym nagle zachorował na zapalenie oskrzeli. Traktowaliśmy to jak normalną sezonową infekcję. Obyło się nawet bez antybiotyków. Synek wyzdrowiał, ale od tej choroby zaczęło się wszystko psuć… Gabryś zaczął się skarżyć na ból brzuszka. Pediatra nie zauważył niczego niepokojącego. Przez tydzień synek czuł się lepiej, ale potem ból wrócił. Gabryś był osowiały, nie chciał się bawić ani jeść. Jego brzuszek powiększył się jak balonik… Kolejny lekarz kazał natychmiast jechać na USG. Już wtedy zrozumieliśmy, że jest źle. Nie wiedzieliśmy, jak bardzo…
Guz był wielkości dużego grejpfruta… 11x11x15 centymetrów… Do takich monstrualnych rozmiarów urósł w brzuszku naszego małego synka.
Lekarz powiedział nam od razu, że musimy się przygotować na długą i trudną walkę. Patrzyliśmy na niego z niedowierzaniem. Wciąż nie wierzyliśmy, nie chcieliśmy wierzyć... „Niestety dzieci też chorują na nowotwory…” – powiedział smutno. Pustka. Rozpacz. Wiele wylanych łez… Wszystko, co było przed chorobą, przestało się liczyć. Znaczenie ma teraz tylko jedno – Gabryś walczy o życie, a my nie możemy go stracić.
Kierunek po diagnozie był jeden – dziecięca onkologia. Miejsce, które dla każdego rodzica jest największym koszmarem. Niekończąca się lista badań – tomografia, rezonans, scyntygrafia, biopsja… A po nich diagnoza – NEUROBLASTOMA IV, najwyższego stopnia. Nowotwór złośliwy, który atakuje tylko małe dzieci… Rzadki, ale bardzo groźny, niezwykle złośliwy, dlatego walka z nim jest potwornie trudna i wyczerpująca. Połowa maluchów, chorych na neuroblastomę, umiera.
Guz w brzuszku Gabrysia dał już przerzuty – zaatakował też kości i węzły chłonne. Lekarze rozpisali plan leczenia. Na początku chemioterapia, bardzo agresywny etap leczenia, który ma zmniejszyć guza, by można go było usunąć. Potem operacja, a po niej następne cykle chemii, autoprzeszczep szpiku kostnego i radioterapia. Tak dużo tego dla tak małego dziecka…
Na samym końcu zaplanowana jest immunoterapia - niezwykle istotny etap leczenia. Dziecku podaje się wtedy przeciwciała, mające zniszczyć wszystkie komórki nowotworowe, które mogą jeszcze krążyć w ciele. Immunoterapia ma zapobiec wznowie i raz na zawsze rozprawić się z nowotworem. To bardzo kosztowny etap leczenia, w większości przypadków nierefundowany… Jeśli będziemy musieli sami zapłacić za leczenie, to rachunek sięgnie ponad pół miliona złotych… Skąd wziąć takie pieniądze?
Nie mamy wyjścia – musimy prosić o Waszą pomoc. Jesteśmy i będziemy wdzięczni za każde wsparcie… Choćby duchowe. Za nadzieję i otuchę. Wiemy, że czasy są trudne… Dla nas wyjątkowo, bo nasze dziecko walczy ze śmiertelną chorobą. Gabryś wiele rozumie – tłumaczymy mu, że musimy wyleczyć brzuszek i on to przyjmuje. Ale bardzo boi się badań. Serce nam się kraje, że nie możemy wziąć na siebie jego bólu. Bardzo nam ciężko, gdy widzimy smutek naszego synka, ale gdy Gabryś się uśmiecha, to daje nam mnóstwo siły. Wierzymy, że razem to przetrwamy, ale wiemy, że bez Was nie damy po prostu rady.
____________
Bądź z Gabrysiem na Facebooku - Gabryś Wiśniewski walczy z neuroblastomą
Licytując i kupując fanty, ratujesz życie! - Licytacje dla Gabrysia Wiśniewskiego