

Ma dopiero 14 lat, a już stoczyła walkę ze śmiercią. NOWOTWÓR nie ma litości. POMOCY!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, zakup sprzętu, turnusy rehabilitacyjne
Wpłać, wysyłając SMS
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, zakup sprzętu, turnusy rehabilitacyjne
Aktualizacje
Walka o sprawność Gabrysi trwa!
Drodzy Darczyńcy,
najważniejsza wiadomość jest taka, że nowotwór został pokonany! Trudno wyrazić słowami, jak bardzo nam ulżyło!
Niestety, z powodu złamania nogi Gabrysia od wielu miesięcy musi uczestniczyć w intensywnej rehabilitacji. To zarówno zajęcia terapeutyczne ze specjalistami oraz na maszynach, jak i masaże.
Do niedawna musieliśmy jeździć na badania kontrolne co 6 tygodni, ale teraz minęło już wystarczająco dużo czasu od choroby, by kontrole mogły odbywać się co 3 miesiące. To dla nas chwila oddechu, tak bardzo potrzebna po wykańczającej walce z nowotworem!
Gabrysia jest bardzo dzielna i cały czas mocno angażuje się, by poprawić swoją sprawność. Niestety, jej życie nadal podporządkowane jest rehabilitacji i leczeniu...
Ogromnie dziękujemy Wam za całe dotychczasowe wsparcie i z otwartym sercem zwracamy się ponownie o pomoc! Marzymy, by nasza córka mogła być zdrowa i szczęśliwa!
Rodzice
Opis zbiórki
Wszystko zaczęło się od kontuzji nogi. W najczarniejszych snach nie spodziewałabym się, że to początek naszej dramatycznej walki o życie ukochanej córki. Los wystawił nas na próbę. Próbę miłości, wytrwałości, siły, determinacji, odwagi. Myślę, że zdaliśmy egzamin. Najcięższy w naszym życiu.
Gabrysia podczas lekcji WF’u została uderzona kijem hokejowym w piszczel. Noga spuchła, a ból nie odpuszczał, dlatego od razu udaliśmy się na SOR. Tam lekarz uspokoił nas, że gdyby noga była złamana, to Gabi nie doszłaby do gabinetu o własnych siłach. Odradził badanie RTG i zalecił okładanie nogi lodem. Ból na szczęście mijał.
Niestety niedługo później córeczka ponownie, dwukrotnie uderzyła się w nogę. Za każdym razem towarzyszyły jej te same dolegliwości, nieznośny ból i opuchlizna, które nie mijały. W końcu dostaliśmy skierowanie na badanie RTG, które wykazało, że coś znajduje się w kości piszczelowej.

Lekarz podejrzewał najgorsze, dlatego od razu skierował nas do szpitala ortopedycznego, na oddział chirurgii i onkologii. Badanie rezonansem wykazało zmianę złośliwą. Serce biło nam już wtedy dwukrotnie szybciej, ale nadal wierzyliśmy, że to tylko pomyłka i nie usłyszymy tej tragicznej wiadomości. Rzeczywistość okazała się inna.
W szpitalu w Warszawie lekarze zdiagnozowali u Gabrysi nowotwór złośliwy kości piszczelowej. U naszej małej, 13-letniej wtedy córeczki. Byliśmy przerażeni. Świat w ułamku sekundy się zatrzymał. Pojawił się ogromny strach, wszystkie marzenia Gabi przeminęły. Myślała jedynie o tym, co ją czeka i jak ciężką WALKĘ będzie musiała stoczyć z tak groźnym przeciwnikiem. Została zakwalifikowana do leczenia chemioterapią. Lekarz poinformował nas o wszystkich skutkach ubocznych, jakie niesie za sobą leczenie. Naszemu małemu dziecku groziła śmierć.
Zbudowaliśmy wokół siebie tarczę ochronną. Nie rozmawialiśmy nawet z najbliższymi, wszystkie siły wkładaliśmy w działanie i w walkę. Strach był coraz większy… Gabi radziła sobie świetnie, ale widzieliśmy w jej oczach przerażenie. Tak bardzo baliśmy się prowadzić ją w stronę drzwi, za którymi może już nic nie być. Nasza córka miała w sobie tyle siły, że sama obcinała sobie wypadające garściami włoski. A nam pękały serca.

Obecnie Gabi jest po dziewięciu cyklach chemioterapii, przeszła trzy biopsje guza kości piszczelowej, oraz biopsję węzła chłonnego w pachwinie, który został usunięty. W marcu 2023 roku została przeprowadzona operacja wycięcia guza kości piszczelowej i rekonstrukcja kości protezą poresekcyjną. Po operacji otrzymała jeszcze pięć cykli chemioterapii.
Myśleliśmy, że wychodzimy na prostą, Gabrysia świetnie sobie radziła i wracała do zdrowia. Wtedy los zadał jej kolejny cios. Poślizgnęła się i złamała nogę. Rehabilitacja musiała zostać wstrzymana, przez co córka musi uczyć się wszystkiego od nowa. Czeka ją bardzo długa, intensywna i bolesna rehabilitacja. Jej miesięczny koszt to aż 6 tysięcy złotych.
Ta okrutna choroba zabrała nam już zbyt wiele. Leczenie Gabi pochłonęło wszystkie oszczędności. Musieliśmy z dnia na dzień przeprowadzić się do Warszawy – córeczka ze względu na powikłania po chemioterapii i konieczność przetaczania krwi bardzo często trafiała do szpitala. Funkcjonowaliśmy na takiej dawce adrenaliny i strachu, że nie wiele pamiętamy z tego okresu. Ale jesteśmy pewni, że zrobimy wszystko, by córka nigdy więcej nie grała w tak niebezpieczną grę oko w oko ze śmiercią.
Jaka jest Gabi? Niezwykle silna, wytrwała, odważna. Stoczyła nierówną walkę z najgorszym, nieustępliwym wrogiem. I wygrała. Ale nadal potrzebuje pomocy. Potrafisz przejść obojętnie? Błagamy, pomóż, jej zdrowie jest dla nas najważniejsze.
Rodzice Gabrysi
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa50 zł
- Wpłata anonimowa30 zł
Wojowniczko trzymam za Ciebie kciuki ! Jesteś wielka ♥️
- Wpłata anonimowa12 zł
- Wpłata anonimowa1 zł
- Wpłata anonimowa1 zł