W jednej chwili nasz świat się zatrzymał! Prosimy, pomóż naszej mamie...

Roczna neurorehabilitacja, rehabilitacja i fizjoterapia
Zakończenie: 9 Lutego 2024
Opis zbiórki
Trzy lata temu nasze życie zmieniło się na zawsze. Moja mama jechała rowerem, kiedy z naprzeciwka wjechało w nią auto. Kobieta prowadząca samochód przekroczyła prędkość, nie opanowała auta. Sekundy zadecydowały o tym, że nasze dotychczasowe życie odeszło!
Wiem, że mama już nigdy nie będzie taka sama jak kiedyś. Żeby żyć, musi być rehabilitowana. Rehabilitacja przynosi efekty, ale – niestety – jest bardzo kosztowna. Nasza rodzina wydała już wszystkie oszczędności, ale to wciąż za mało. Dlatego jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Moja mama nadal żyje i potrzebuje pomocy!
Moja Mama prowadziła bardzo aktywny tryb życia, między innymi dlatego tamtego feralnego wrześniowego dnia pojechała do pracy rowerem. Nikt z naszej rodziny nie wiedział, że był to ostatni raz, kiedy mogliśmy porozmawiać… Co się stało? Tragiczny wypadek zdarzył się w 2016 roku. Autem kierowała kobieta, która przekroczyła prędkość, a do tego bez powodu zmieniła pas ruchu, potrącając przy tej okazji dwoje rowerzystów jadących z naprzeciwka. Niestety, w tym także moją mamę.
Wypadek trwał sekundy, a spowodował drastyczne zmiany na wiele lat, jeśli nie na całe życie... Mama została przewieziona karetką do szpitala. Miała bardzo poważne obrażenia ciała: urazy głowy i złamania kości czaszki, obrzęk mózgu, uraz klatki piersiowej, połamane żebra, złamany obojczyk, złamane prawe ramię, wyrostek kolczasty i poprzeczny, uraz wątroby....
To, co przechodziliśmy wtedy, było koszmarem. Nie dochodziło do nas to, co się stało. Widzieliśmy naszą mamę w gipsach, w plątaninie kabli, podłączoną do aparatury, dzięki której żyła. Potem nadeszło jeszcze gorsze – okazało się, że moja Mama już nigdy nie będzie sobą, ponieważ efekt wypadku i tych wszystkich obrażeń jest taki, że pozostaje w stanie wegetatywnym, nie mamy z nią kontaktu.
Trwało miesiące, zanim Mama wyszła z kolejnego szpitala. Ale to nie był koniec, tylko początek naszej drogi, bo Mama – żeby żyć – musi być stale rehabilitowana. Mowa o różnych specjalnościach, bo rehabilitowana jest metodami Vojty, Bobath oraz PNF. Robi to kilku różnych rehabilitantów, którzy codziennie przychodzą wykonywać swoje zabiegi. Dzięki rehabilitacji stan mamy poprawia się. Po wypadku nie miała otwartych oczu, nie było mowy o tym, aby wydobyła z siebie odgłos, obecnie przez mruczenie pokazuje, że coś jest nie tak. Wodzi wzrokiem, a konkretnie daje wyraźnie znać o swoich wyborach. Sama jest w stanie utrzymać głowę w pozycji siedzącej nawet około 2 minut. Kiedyś każdy pokarm był podawany przez PEG, a na tę chwile Mama spożywa około 80% pokarmu sama. Mimika twarzy wskazuje niechęć do czegoś, ból, czasem nawet radość.
Ostatnio Mama wpatrywała się we mnie w taki sposób, że widziałam wyraźną reakcję. Naprawdę na mnie patrzyła! Mówiłam do niej (jak z nią rozmawiam, od razu płaczę), po czym zauważyłam, że ona również uroniła łzy. Te wszystkie reakcje mogą wydawać się drobiazgami, ale dla mnie i całej rodziny to przełom. Widzimy wyraźnie, że nie tyle utrzymujemy Mamę przy życiu, ale także poprawiamy jej stan! To wydawało się jeszcze do niedawna nierealne. To daje nadzieję…
Robimy co możemy, oczywiście udaje się uzyskać pomoc lekarską z NFZ, ale bez prywatnej rehabilitacji Mama umrze. Koszty takiej rehabilitacji są ogromne, bo wynoszą prawie 12 000 zł miesięcznie. Dlatego organizuję tę zbiórkę i zwracam się z prośbą o pomoc, żeby Mama mogła żyć i być z nami…
Mama wychowała mnie na rozsądną i, jak mi się wydaje, dobrą osobę, dlatego teraz ja chcę coś zrobić dla niej… Czy pomożesz mi w tym?
–Katarzyna, córka