Rak tak łatwo ze mną nie wygra, jeśli tylko mi pomożesz!

cztery podania nierefundowanego leku
Zakończenie: 3 Czerwca 2019
Opis zbiórki
Minęło dopiero kilka tygodni od rozpoznania nowotworu, a wraz z usłyszaną diagnozą zaczęła się walka o moje życie. Jeśli w tej strasznej chorobie można mówić o szczęściu, to moim jest moja rodzina i przyjaciele, którzy wspierają mnie na każdym kroku. Rak - zawsze się wydaje, że może spotkać każdego, ale nie ciebie, aż tu nagle przychodzi taki dzień, gdy całe twoje życie wywraca się do góry nogami, bo trzeba podporządkować je chorobie. Poddać się? Nigdy w życiu! Będę walczyć o każdy dzień, o to, by chorobę pokonać. Jestem na starcie tej bitwy, którą muszę wygrać! Pomożesz mi?
5 grudnia zeszłego roku usłyszałam to, czego boi się każdy człowiek - mam raka, złośliwego. Taka wiadomość wywraca życie do góry nogami, boleśnie uświadamia, że nie jesteśmy tu na zawsze… Jednak czy 53 lata to czas na śmierć? Zdecydowanie nie! Mam jeszcze tyle planów do zrealizowania, marzeń do spełnienia... Mam męża i dwie córki, których nie mogę teraz zostawić! Dlatego staram się myśleć tylko pozytywnie, choć - nie ma co ukrywać - ta walka jest bardzo wyniszczająca.
Moja historia zaczęła się pewnie jak tysiące innych - pewnego dnia wyczułam guzka pod pachą. Strach ścisnął mi żołądek, ale starałam się być spokojna. Przecież to nie mogło być nic poważnego! Nawet gdy lekarz rodzinny dał mi skierowanie do onkologa, nie chciałam wierzyć, że akurat mnie dopadła ta straszna choroba. W przeciągu tygodnia miałam już wizytę u specjalisty, badanie USG piersi i pachy. Wtedy właśnie po raz pierwszy usłyszałam, że to rak - dokładnie zmiany o pochodzeniu rakowym. Musiałam zrobić dokładniejsze badania, ale pod skórą już zadomowił się strach…
Mammografia, biopsja - wszystko potwierdziło liczne komórki rakowe. Już wtedy wiedziałam, musiałam skończyć z łudzeniem się, że to pewnie pomyłka, że zaraz wrócę do domu, a to wszystko okaże się złym snem… Musiałam zmierzyć się z rzeczywistością. Mam raka. Nie chcę umrzeć. Muszę go pokonać!
Ostateczna diagnoza po wielu badaniach - złośliwy nowotwór sutka, rak piersi prawej z nieustaloną zmianą pierwotną oraz przerzutami w węzłach chłonnych pachowych i podobojczykowych. Trafiłam na oddział Szpitala Klinicznego w Poznaniu, rozpoczęło się leczenie. W grudniu zaczęłam chemioterapię. W planach jest jeszcze operacja i leczenie Herceptyną. Właśnie z tym ostatnim jest największy problem...
Nie mamy pewności, czy NFZ podejmie decyzję o refundacji leku, który da mi szansę na życie. Nie wiemy, ile będą trwały procedury, jednak jeśli mi odmówią, co także jest prawdopodobne, stanę pod ścianą… Moja rodzina nie chciała do tego dopuścić, namówili mnie, żeby zgłosić się do fundacji, rozpocząć zbiórkę. To była jedyna decyzja - bez Herceptyny moje szanse dramatycznie maleją...
W międzyczasie nieustannie staramy się uzyskać od NFZ dokładny program lekowy z warunkami refundacji, byśmy mogli ubiegać się o pomoc. Jeśli się uda - całość zebranych środków przekażemy na leczenie kogoś bardziej potrzebującego. Jednak jeśli się nie uda, ta zbiórka to moja jedyna nadzieja na życie… Bardzo proszę o pomoc. Wierzę, że tego potwora da się pokonać!