Ratujcie naszego Grzegorza... Walczy z rakiem❗️

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 24 Maja 2023
Opis zbiórki
Listopad 2022 roku. To czas, w którym większość z nas powoli zaczyna przygotowywać się do świąt, planować i przygotowywać pierwsze upominki. Miasta i miasteczka przybierają kolory błyszczących ozdób, sypie pierwszy śnieg. Ja jednak nie tak zapamiętałem ten czas. Do dziś czuję ten rozrywający od środka ból i paraliżującą pustkę. W głowie nadal rozbrzmiewają słowa, a na samo wspomnienie serce szybciej bije – “Tata jest ciężko chory. Wykryto u niego nowotwór”.
Czy może być coś gorszego? Zdecydowanie nie. Wiadomość o chorobie taty bardzo mnie przybiła. Przyszła tak nagle, zupełnie niespodziewanie niszcząc wszystko to, co dotychczas było spokojne i poukładane. Nie mieliśmy wyboru, musieliśmy się z tym pogodzić. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie. I to dosłownie.
U taty zdiagnozowano gruczolakoraka przewodów wewnątrzwątrobowych. Od razu podjęliśmy leczenie chemioterapią. Aktualnie tata jest już po szóstym cyklu, przed nim jeszcze dziesięć. Za każdym razem są to dla nas bardzo trudne chwile. Tata jest bardzo osłabiony. Pierwsze dni po przyjęciu kolejnej dawki zmaga się z okropnymi bólami, mdłościami i wymiotami. Wcześniej zdrowy, pełen sił i energii mężczyzna słabnie w naszych oczach z dnia na dzień.
Oprócz ciężkich chemioterapii i bólów nowotworowych tata zmaga się jeszcze z atakami żółtaczki. Jego skóra i oczy robią się wtedy całe żółte. Do tego pojawiają się okropne bóle wątroby. Widok cierpiącego taty rozrywa mnie od środka. Bezradność i bezsilność towarzyszą mi każdego dnia.
Ze względu na wrzodziejące zapalenie jelita grubego tata nie może przyjmować większości leków, które mogłyby pomóc w walce z rakiem. Obecnie naszą jedyną nadzieją stało się bezpieczne dla niego leczenie nierefundowanym lekiem. O tym, czy tata będzie mógł go przyjąć, zadecydują badania genetyczne. Wyniki powinniśmy otrzymać za około dwa miesiące.
Sam jestem jeszcze studentem, dlatego jedynym żywicielem rodziny została moja mama. Wszystkie nasze oszczędności wydaliśmy na wizyty u lekarzy, badania, cotygodniowe wyjazdy do oddalonej o 300 km Warszawy. Jesteśmy w trudnej sytuacji. Przed tatą jeszcze wiele miesięcy walki. Boimy się, że pieniądze staną się przeszkodą nie do pokonania. Nie możemy jednak na to pozwolić. Zrobimy wszystko, by uratować tatę.
Nie mamy więc innego wyboru, niż prosić Was o pomoc. Każde wsparcie, słowo otuchy i przekazana złotówka dodadzą nam siły i wiary w to, że w końcu przyjdzie taki dzień, w którym uda się nam raz na zawsze rozprawić z rakiem. Nie możemy wątpić, nie możemy się poddawać…
Błagamy, pomóżcie nam go uratować!
Syn Patryk z mamą