Grzegorz Tyszka - zdjęcie główne

Grzegorz wygrał walkę o życie. Teraz walczy o powrót do sprawności!

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Grzegorz Tyszka, 55 lat
Grodzisk Mazowiecki, mazowieckie
Porażenie połowicze prawostronne, afazja
Rozpoczęcie: 24 stycznia 2023
Zakończenie: 4 lutego 2026
9007 zł
WesprzyjWsparły 52 osoby
Wpłać, wysyłając SMS
Numer telefonu
75365
Treść SMS
0224162
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-mobile

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0224162 Grzegorz
Dostępne metody płatności:
BLIK - logo
Apple Pay - logo
Google Pay - logo
Mastercard - logo
Visa - logo
Regularne wsparcie daje Grzegorzowi poczucie bezpieczeństwa i pomoc w trudnej sytuacji, także po zakończeniu zbiórki.

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Grzegorz Tyszka, 55 lat
Grodzisk Mazowiecki, mazowieckie
Porażenie połowicze prawostronne, afazja
Rozpoczęcie: 24 stycznia 2023
Zakończenie: 4 lutego 2026

Opis zbiórki

Razem z mężem wiedliśmy spokojne życie. Obowiązki, praca i zajmowanie się domem wypełniały nam codzienny czas. Byliśmy dumni z córki, która skończyła pierwszy rok studiów i mogliśmy rozpocząć przygotowania do urlopu. Los postanowił jednak przerwać naszą sielankę…

Grzesiek był osobą bardzo aktywną - biegał, chodził po górach, grał w piłkę. Aktywność fizyczna i zdrowe odżywianie były wpisane w jego życie. Wspólnie przygotowywaliśmy się do następnego wyjazdu w góry, który miał dojść do skutku lada moment… Był 3 sierpnia. Grzegorz wrócił z pracy i poszedł pobiegać. Bardzo to lubił. Odstresowywał się w ten sposób, miał wtedy czas tylko dla siebie. Gdy wrócił do domu zaczął uskarżać się na silny ból głowy, który postanowił szybko skonsultować z lekarzem. Być może to właśnie jego przezorność uratowała mu życie…

Dwa dni później, gdy Grzesiek czekał na tomografię komputerową głowy na oddziale diagnostyki obrazowej, stracił przytomność. Później okazało się, że doszło do rozwarstwienia tętnicy szyjnej. Lekarze nie byli w stanie udzielić żadnej konkretnej informacji. Dla Grześka zaczęła się najgorsza, najtrudniejsza walka, a dla nas moment paraliżującego strachu. 

6 sierpnia sytuacja zdawała się być względnie opanowana. Grzesiek się obudził, rozmawiał ze mną – jednak nie miał kontroli nad prawą stroną swojego ciała. Starałam się go uspokoić. Mówiłam, że to stan przejściowy – jest silny, sprawny, więc po rehabilitacji szybko wróci do sprawności. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, że najgorsze dopiero przed nami…

Dzień później byłam przy Grześku w szpitalu. Poprosił o to, bym odwołała nasz urlop ze względu na jego stan. Rozmawialiśmy o zbliżającym się, kolejnym roku akademickim naszej córki i późnym popołudniem pożegnaliśmy się, a ja wróciłam do domu. Chciałam chwilę odpocząć przed kolejnym dniem w pracy. W najgorszych scenariuszach nie spodziewałam się, że jeszcze tego samego dnia otrzymam telefon ze szpitala. Zadzwonił około 23.00. Moje życie na chwilę się zatrzymało, a informacja, którą mi przekazywano, jakby do mnie nie docierała – Grzegorz stracił przytomność, a w jego głowie powstał krwiak. 

Grzegorz Tyszka

8 sierpnia z samego rana razem z córką byłyśmy w szpitalu, poinformowano nas że krwiak jest nieoperacyjny, a duża część mózgu Grześka jest zalana krwią. Kazano nam się pożegnać...

To są chwile, których człowiek nie zapomni do końca życia - kiedy ból rozrywający serce miesza się z ogromnym zaciśnięciem żołądka, a w głowie krąży jedno pytanie - dlaczego on? Nie da się przygotować na to, że za chwilę może być koniec. Nie da się pożegnać. Po powrocie do domu, znów zadzwonił telefon. Tak bardzo bałam się go odebrać. Zadzwonili ze szpitala: „Podejmujemy się operacji, ale szanse są naprawdę małe. Proszę się modlić” – usłyszałam. 

Dostałyśmy promyk nadziei. Czas oczekiwania po operacji był najdłuższymi godzinami naszego życia. Po zakończonym zabiegu nikt nie był w stanie nic konkretnego powiedzieć poza tym, że nie udało się wyciąć całego krwiaka. Usłyszałyśmy jedynie – „Trzeba czekać". Przez dwa tygodnie Grzegorz pozostawał w stanie śpiączki farmakologicznej. 

23 sierpnia lekarze wybudzili Grześka. Był w stanie otwierać oczy, reagować na bodźce bólowe, ściskać lewą pięść i ruszać lewą nogą. Wydarzenia z początku sierpnia pozostawiły ogromny ślad w jego głowie i stan po wybudzeniu utrzymuje się do dnia dzisiejszego. Jedyną szansą na samodzielne funkcjonowanie Grzegorza jest teraz kosztowna rehabilitacja.  

Dzięki poprzedniej zbiórce mąż miał zapewnioną specjalistyczną opiekę. Przed nami jednak wizja jeszcze wielu miesięcy, a może nawet lat rehabilitacji, co wiąże się z ogromnymi kosztami, których nie jesteśmy w stanie pokryć samodzielnie. Potrzebujemy środków, aby opłacić kolejne miesiące neurologopedii czy fizjoterapii oraz zakupić niezbędne leki i środki medyczne. Bardzo prosimy Was o wsparcie! 

Aleksandra, żona

Wybierz zakładkę
Sortuj według