Ostatnia szansa w walce z rakiem trzustki

zabieg niszczenia nowotworu metodą NANO-KNIFE
Zakończenie: 3 Września 2015
Rezultat zbiórki
Zabieg Nano-Knife, o który wszyscy walczyliśmy, zakończył się powodzeniem. To dało panu Grzegorzowi więc czasu z żoną, z dziećmi... Przez jakiś czas było dobrze, jednak nastąpiło pogorszenie.
Niestety, przyszły do nas bardzo smutne wieści. 15 maja 2016 roku Pan Grzegorz odszedł. Nie powiemy, że przegrał walkę z rakiem, bo ta walka była wygrana właśnie przez każdy dodatkowy, bezcenny rok, miesiąc, każdy dzień wyrwany tej okrutnej chorobie.
Rodzinie i bliskim składamy najszczersze wyrazy współczucia.
Opis zbiórki
Życie zabiera zbyt wiele czasu. Dziki pęd i odkładanie ważnych spraw na jutro. No tak, ale co jeśli jutra nie ma. Jeśli to ostatnia gra z synkiem w piłkę, ostatnie wyjście na lody. Ostatni wspólny śmiech, I ostatni raz, kiedy dane mi jest widzieć, jak odpływa w spokojny sen, a jego mała dłoń ściska moją…. Boli. To serce, które rwie z żalu, bo nie chcę ich opuszczać. Myśl, że nigdy ich już nie zobaczę, nie przytulę. Czas nie jest moim sprzymierzeńcem. Nowotwór trzustki przeciąga na swoją stronę kolejne cenne godziny mojego życia.
Mam na imię Grzegorz i skończyłem 40 lat. Jestem mężem i tatą dwóch synów – Kubusia i Bartka. Rodzina, to największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało. 10 lat obserwowania świata - wystarczająco dużo, by rozumieć. Ostatnio synek przytula mnie inaczej, bardzo mocno - jakby nie chciał mnie puścić. Czuję, że się boi. Tłumaczę cierpliwie, że nigdzie się nie wybieram, ale w duchu ledwo powstrzymuję łzy. Nie chcę, żeby widział ile mnie ta walka kosztuje. I tak jest mu zbyt ciężko.
Zaczęło się nagle. Niespodziewanie. W czerwcu 2015 zaczął mnie silnie boleć brzuch. No cóż. Pewnie to dawne stresy i nerwy dają o sobie znać. Nasi synowie przyszli na świat w 28 tygodniu ciąży. Wraz z żoną, Jolą, przeszliśmy koszmar sepsy, retinopatii wcześniaczej i niewydolności wątroby u naszych dzieci. Życie maleńkiego Kubusia i Bartka przez kilka miesięcy było zagrożone. Dla nas to była najtrudniejsza i najbardziej bolesna walka i kiedy po 3 miesiącach wreszcie wszyscy byliśmy w domu, mieliśmy nadzieję, że najgorsze za nami. Nic z tego. Stres egzystencji nie oszczędza nikogo, więc początkowo to właśnie jego wpływem tłumaczyłem swoje dolegliwości. Gdy schudłem 12 kg w ciągu miesiąca, przeraziłem się. To był najwyższy czas na czas na wizytę u specjalisty. Gastrolog po licznych badaniach nie zauważył niczego niepokojącego - gastroskopia książkowa, wyniki badań laboratoryjnych krwi również. Chirurg skierował mnie na tomografię. Dnia 15 lipca 2015 nie zapomnę nigdy w życiu. Wyniki nie pozostawiały miejsca na złudzenia – rak trzustki ze zmianami przerzutowymi do wątroby. Nowotwór zamieszkał już w ogonie i trzonie trzustki. Cisza, uderzenie gorąca i strach, który zawładnął całym światem. Myśli zaczęły krzyczeć w głowie. Jak to odkręcić, nie usłyszeć, wymazać? I wtedy zapadła kurtyna. Rak trzustki, dalej nie ma nic.
Oboje z Jolą wiedzieliśmy, że to jeden z najtrudniej uleczalnych nowotworów. Niemal natychmiast wdrożono chemioterapię. Znoszę ją bardzo źle. Nie mogę się jednak poddać. Muszę żyć dla moich chłopców. Walczyć i wygrać.
Nie ustawaliśmy w poszukiwaniach sposobu na walkę o moje życie. I znaleźliśmy – NANO - KNIFE. 21 sierpnia 2015 zostałem ostatecznie zakwalifikowany do tego zabiegu przy założeniu jednoczesnej ablacji zmian na wątrobie. Nano – Knife, to nowoczesna, małoinwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu. Okazało się, że tą metodę leczenia nowotworów trzustki stosuje się już w Polsce i to w państwowych placówkach. Także w naszym rodzinnym Krakowie. Czego chcieć więcej? Tu wkroczył wiatr, co to zawsze w oczy i nastąpił brutalny powrót do rzeczywistości. Terapia nie jest refundowana przez NFZ. Koszt zbyt wysoki, a zabieg musi być przeprowadzony do 20 września 2015. Ja tyle po prostu nie mam.
Jak się okazuje można kupić czas. Kubę, Bartka i moją żonę Jolę kocham całym sercem. Myśl o tym, że miałbym ich zostawić samych, pogrążyć w żałobie i poczuciu straty, przeraża. Nie chcę być dla nich powodem do smutku i tęsknoty. Wierzę, że przed nami jest wspólna droga. Pełna śmiechu i szczęśliwych chwil. I wierzę, że są ludzie, którzy pomogą nam ją odzyskać.