Zagrzybione mieszkanie wyniszczało chorą Hanię! Prosimy o pomoc!

Pomoc społeczna
Zakończenie: 31 Maja 2023
Opis zbiórki
Hania od urodzenia zmaga się z mukowiscydozą. Choroba atakuje nie tylko płuca, ale i wiele innych narządów wewnętrznych (powoduje m.in. niewydolność trzustki). Na świecie pojawiają się leki, które dają nadzieję na dłuższe i lepsze życie, jednak są to wydatki wielomilionowe. Ja – mama Hani – proszę Was o coś bardziej przyziemnego, realnego. O możliwość stworzenia domu, w którym nie ma pleśni.
Córeczka jest energicznym dzieckiem, które uwielbia chodzić na spacery z hulajnogą. Każdego dnia Hania chce wyjść z domu, jednak bardzo często jest to niemożliwe, gdyż infekcje dróg oddechowych powracają zbyt często i niemal zawsze kończy się to następnym pobytem w szpitalu oraz kolejnymi antybiotykami.
Choroba jest ciężka i nieuleczalna, a walka z nią każdego dnia pochłania wiele godzin, na szczęście da się z nią żyć. Niestety, rozrastający się na ścianach grzyb każdego dnia utrudniał walkę z chorobą. Niemal każda noc była nieprzespana, pełna kaszlu, wymiotów i płaczu. Niemal każda, gdyż po szpitalnym wyleczeniu było dobrze jedynie przez chwilę. Była to ewidentnie wina pleśni, gdyż Hania kilkukrotnie miała możliwość pomieszkać przez jakiś czas w suchym mieszkaniu i absolutnie każda noc była pięknie przespana. Niestety, z dniem powrotu do zagrzybionego domu, spokojne noce odchodziły w niepamięć. Wielokrotnie była podejmowana próba pozbycia się pleśni, która za każdym razem pochłaniała wszystkie oszczędności, a i tak po krótkim czasie powracała. Musiałam podjąć ryzykowne kroki, mieszkanie zostało sprzedane, dziś mieszkam u siostry i utrzymujemy się jedynie z zasiłków, gdyż nie mam możliwości pójścia do pracy.
Na szczęście tli się iskierka nadziei. Dostałam w tym roku darowiznę - połowę rodzinnego domu na wsi i z tego tytułu, na chwilę obecną możemy zamieszkać jedynie na strychu. Jednak wiąże się to z ogromnym wydatkiem, gdyż konieczna jest wymiana przeszło 100-letniego dachu. Jestem świadoma, że to jest tylko początek i po wymianie dachu czeka mnie jeszcze dużo pracy. Jest mi niezmiernie trudno prosić kogokolwiek o pomoc, ale zdecydowałam się na taki krok, gdyż robię to dla mojej chorej córeczki Hani, która nie powinna spędzić ani jednego dnia w warunkach, w jakich mieszka od urodzenia.
Od lat szukałam pomocy (chociażby w sprawie mieszkania zastępczego), lecz jej nie otrzymałam. Teraz jest nadzieja, że w końcu zabiorę Hanię z tego zgrzybiałego mieszkania raz na zawsze i zaczniemy lepsze życie, z przespanymi nocami oraz rzadszymi pobytami w szpitalu. To może udać się jedynie z Waszą pomocą, z pomocą ludzi o dobrych sercach. I o taką pomoc, bardzo mocno Was proszę, w imieniu swoim, jak i mojej córeczki Hani.
Ania, mama Hani