Rak zabiera ją bliskim, to ostatni moment na pomoc❗️Ratujmy życie Heleny!
Cel zbiórki: ratowanie życia - leczenie onkologiczne w Niemczech
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: ratowanie życia - leczenie onkologiczne w Niemczech
Aktualizacje
Trwa Różowy Październik – trwa też moja walka z rakiem❗️Nie poddam się, bo mam dla kogo żyć!
Jestem mamą, babcią i żoną. Od dawna walczę z rakiem piersi – z chorobą, która zmienia każdy dzień w wyzwanie. Niestety ostatnie badania nie przyniosły dobrych wiadomości...
Wzrósł jeden z markerów nowotworowych - CEA... Kolejne badanie krwi pokazało, że marker stale rośnie. Czeka mnie teraz badanie PET i wyjazd do Niemiec na 5 dni intensywnego leczenia. Niestety wciąż brakuje środków na leczenie... Potrzebne jest ok. 20 tysięcy złotych!
Przyznam szczerze – boję się, bo marker może oznaczać aktywność raka. Ale jeszcze bardziej chcę żyć. Dla mojej rodziny, dla moich wnuków, dla wszystkich chwil, które mam jeszcze przed sobą. Wiem, że przede mną trudna droga, ale muszę ją przejść.

Październik to Różowy Miesiąc – miesiąc świadomości raka piersi. Wiele kobiet przypomina wtedy innym o profilaktyce i badaniach. Ja sama jestem tego dowodem, jak ważne jest czujne oko i szybka reakcja – bo każda chwila ma znaczenie. Wczesne wykrycie naprawdę ratuje życie.
Dziękuję Wam z całego serca za każdą pomoc, za dobre słowo, za to, że jesteście przy mnie. To dzięki Wam nie czuję się sama w tej walce. Proszę, bądźcie ze mną nadal – dajecie mi siłę i nadzieję.
Helena Stenwald
Nie chcę żegnać się z tym światem - chcę żyć dla tych, których kocham... Proszę Cię - pomóż mi!
Kochani,
tu Helena. Wczoraj był Dzień Matki. Takie Święta docenia się tym bardziej, gdy walczy się ze śmiertelną chorobą... Wtedy przypominam sobie, jak bardzo kocham swoje dzieci... Jestem żoną, mamą i babcią – i właśnie dlatego walczę o życie z całych sił.
Choruję na raka, chorobę, która próbuje mnie odebrać moim najbliższym. Ale ja się nie poddaję. Chcę być przy moich dzieciach, chcę widzieć, jak rosną moje wnuki, chcę jeszcze cieszyć się codziennymi, drobnymi chwilami z rodziną.

Dziękuję Wam z całego serca za dotychczasowe wsparcie – dzięki Wam mam nadzieję i szansę na leczenie. Proszę Was jednak, błagam, pomóżcie mi dalej. Każda złotówka, każda wpłata, każde udostępnienie tej zbiórki to dla mnie kolejny krok w stronę życia.
Nie chcę żegnać się z tym światem – chcę jeszcze tu być, dla tych, którzy mnie kochają. 💛 I Ty, właśnie Ty masz tę moc - możesz sprawić, że mogę walczyć dalej.
Wdzięczna za pomoc - Helena
Kolejny cykl leczenia rozpoczyna się 3 marca❗️Proszę o pomoc - każda złotówka jest tą, która ratuje moje życie...
Moje leczenie trwa już piąty rok. 5 lat walki o życie... 5 lat, w trakcie których staram się doceniać każdy dzień i wyszarpać chorobie kolejne lata, w których mogę być żoną, mamą, babcią...
Po 5 chemiach rak wycofał się z węzłów chłonnych. Po chemii przez 2,5 roku co 3 tygodnie dostawałam przeciwciała, aby dobić komórki nowotworowe w piersi. Walczę, nie poddaje się. Teraz 7 lutego miałam mieć badanie PET, ale ze względu na koszty musiałam je przełożyć... Potrzebuję Waszej pomocy.

Kolejny termin mam 3 marca. Jadę na tydzień do kliniki, gdzie przejdę niezbędne badania i dostanę kroplówki wzmacniające, aby organizm miał siłę do walki. Tego wyjazdu nie mogę już przełożyć... Ostatni miałam we wrześniu, już najwyższy czas.
Naprawdę bardzo chcę żyć, a walce z rakiem podporządkowuję wszystko... Stosuję dietę, ruch, robię wszystko, aby jak najdłużej tu zostać. Bez leczenia to jednak wszystko nic... Proszę, jako mama, żona, babcia i amazonka - daj mi szansę na leczenie, na życie. Pomóż mi.
Dziękuję za wszystko w imieniu swoim i rodziny.
Helena
Opis zbiórki
PILNE - Helena walczy o życie! Agresywny rak piersi z rozległymi przerzutami - diagnoza brzmi jak wyrok śmierci... Dzięki Twojej pomocy jest jednak szansa na życie! Helena rozpoczęła leczenie w Niemczech. Walczy z całych sił – musi żyć, bo ma dla kogo! Leczenie działa - jest szansą na wygraną! Życie jednak w tym przypadku ma swoją cenę. Błagamy o pomoc, o ratunek – nie ma czasu do stracenia…

Mam na imię Helena. Jestem mamą, żoną, babcią... I wojowniczką z oddziału onkologii w tej najważniejszej walce - o własne życie. Pozwól, że opowiem Ci moją historię…
To był zimowy wieczór, luty 2018 roku. Dzień jak co dzień. Po ciężkim dniu poszłam wziąć kąpiel, zamiast chwili relaksu czekał mnie jednak strach. Nigdy nie przypuszczałam, że ta z pozoru wspaniała chwila może okazać się dla mnie momentem, w którym moja historia zacznie pisać się na nowo…
Kapiąc się, zauważyłam zmianę na ciele, na brodawce prawej piersi… Możesz mi nie wierzyć, ale już wtedy wiedziałam… Moje ciało krzyczało, że dzieje się coś bardzo złego. Dusza – że oto mój świat przewraca się do góry nogami… Biopsja i mammografia potwierdziły moje obawy. Agresywny rak piersi z przerzutami. Pojawił się strach, niewyobrażalny – o własne życie… Moje oczy zaszły łzami, ciało drżało. Wszystko się zmieniło. Musiałam sobie powiedzieć to na głos, żeby w to uwierzyć „Tak, jestem chora na raka piersi…” Zawsze uważano mnie za silną, energiczną osobę, z pozytywnym nastawieniem do życia. Przyszedł czas, by to zweryfikować. Jednego byłam absolutnie pewna – nie poddam się. Nie bez walki…

Zaatakował mnie wyjątkowo zaciekły, przebiegły i zabójczy przeciwnik - wysoce agresywny rak piersi HER2 dodatni. Myślałam, że mam przed sobą jeszcze wiele lat szczęśliwego życia… Tymczasem walczę o to, by to życie w ogóle trwało. Onkologiczny pojedynek to bardzo ciężka bitwa… Jestem silna, wierzę, że wygram. Moja rodzina to dla mnie cały świat, nie mogę ich zostawić. Mam wspaniałego męża, ukochane córki. Są jeszcze maluchy… Kiedy doczekałam się czworga wnucząt, które dają mi tyle radości, tak bardzo chciałabym żyć i patrzeć, jak dorastają.
Miałam raka w bardzo wysokim stopniu zaawansowania. Przerzuty do węzłow i płuc... Wiedziałam, że zwykła chemio- i radioterapia już nie wystarczy. Znaleźliśmy niemiecką klinikę specjalizującą się w komplementarnym leczeniu raka, oferującą innowacyjne metody leczenia. Natychmiast rozpoczęto leczenie. Lekarz powiedział mi, że przyjechałam w ostatnim możliwym momencie. Niedługo byłoby już za późno…
Życie ma jednak swoją cenę, w Niemczech jestem prywatną pacjentką, za każdą rzecz muszę płacić. Zrobiliśmy już wszystko, co mogliśmy. Wzięliśmy kredyt, mąż pojechał do Norwegii do pracy… To jednak wciąż za mało. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę musiała prosić o pomoc dla siebie, ale nie mam wyjścia… Przeszłam chemię i immunoterapię, mająca wzmocnić organizm i pobudzić go do walki z rakiem. Badanie PET wykazało, że nowotwór wycofał się z węzłów chłonnych... Markety nowotworowe spadły. Odzyskują siłę, czuję się coraz lepiej... Leczenie działa. Wierzę, że mogę wyzdrowieć i żyć!

Rak odebrał mi poczucie kontroli – teraz pierwsze skrzypce gra niepewność… Odebrał beztroskę, spokój, odebrał pewność, że mam na wszystko czas… Jednego nie potrafi mi odebrać - przekonania, że dam radę - dla siebie, dla moich bliskich, dla świata i dla innych kobiet takich jak ja, które każdego dnia walczą!
Moja rodzina jest moją siłą. Marzę o kolejnych dniach z moimi ukochanymi dziećmi, z rozbrykanymi wnukami… Chcę widzieć ich uśmiechy, patrzeć, jak dorastają, być obok, wspierać, pocieszać, kochać… Chcę mieć szansę na to, by być! Dlatego zwracam się dziś do Ciebie z prośbą o pomoc… O wsparcie mnie w tej walce. O podanie mi ręki, na którą tak bardzo liczę… Pomóż mi wrócić do moich dzieci i wnucząt, bym miała szansę im przekazać, jak wiele życie potrafi ofiarować… Jak ważna jest każda chwila, każdy serdeczny gest, uśmiech… Kiedy przychodzi choroba, to właśnie te piękne rzeczy mają największe znaczenie…
Wierzę, że dobro podarowane, zwraca się kilkukrotnie.
- Helena
- BogusiaSi50 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- Dorota50 zł
- Wpłata anonimowa100 zł
- Wpłata anonimowaX zł